Dziś nasz felietonista pochylił się na tematami związanymi z budową stadionu, „ruskiej rakiecie” oraz „bibliotece” na jeziorem...
1. Co kilka, kilkanaście dni zaglądam na budowę stadionu przy Śląskiej i widać tam naprawdę spory postęp w pracach, panie radne, które z krytykowania tej budowy uczyniły stały prawie już kabaretowy punkt programu swoich publicznych wystąpień nie mają się specjalnie do czego przyczepić, więc im podpowiem – warto „pojechać” po przeniesieniu z Placu Juranda na stadion elektronicznej tablicy informacyjnej, która była dotąd ogólnie dostępna, przy dobrym wykorzystaniu mogła stać się istotnym i ogólnie dostępnym źródłem miejskich informacji, a tak będzie wykorzystywana tylko od czasu do czasu przy większych imprezach.
2. Nie chciałem przez szacunek dla polskiego munduru o tym pisać, ale po tym jak rządząca klika skutecznie zamiata problem pod dywan nie wyrabiam, gdyż w sytuacji gdy w środku kraju spada słabo zidentyfikowana ruska rakieta, której dzielna armia i inne służby cywilne i mundurowe nie były w stanie nawet odnaleźć, kiedy ponad Polską defilują nie niepokojone balony znad Białorusi i diabli wiedzą, co ze sobą niosą, kiedy przy lotniskach niezidentyfikowane drony omal nie doprowadzają do lotniczej katastrofy, kiedy cywilny minister „obrony narodowej” oskarża ważnego generała, a ten mu się publicznie odszczekuje nasuwa się wniosek, że nasza bohaterska armia pod superkompetentnym cywilnym pisowskim nadzorem, mając tuż za granicą prawdziwą wojnę, nie jest w stanie, pomimo zmasowanej propagandy, stworzyć nawet wrażenia o zdolności do skutecznej obrony czyli „nie oddamy ani guzika” do czasu, aż ktoś nie będzie chciał go sobie wziąć.
3. Zajrzałem do świeżo otwartej i ogólnie dostępnej „biblioteki” nad jeziorem i rekomenduję korzystanie z niej, gdyż jest tam kilka fajnych książek, jedną wypożyczyłem, dołożyłem za to dwie i mam jeszcze kilka, więc je przy kolejnej okazji tam podrzucę, co też rekomenduję tym mieszkańcom naszego miasteczka, którzy jeszcze potrafią korzystać z literatury drukowanej na papierze, a nie na ekranach czytników.
WAM
Ps. Jak informuje mnie Redakcja jeden z uważnych Czytelników moich felietoników zarzucił mi, iż łżę jak nie przymierzając pisowska szczujnia, gdyż przed tygodniem śmiałem napisać, iż reklamowane przez nadprezesa odpuszczenie opłat za płatne państwowe autostrady obejmują jedynie 259 km. No cóż, jestem przede wszystkim niezmiernie szczęśliwy, iż ktoś tak uważnie czyta to, co tutaj piszę. Felietonik to nie praca naukowa i gdybym nawet się rąbnął o parę kilometrów to nic by się nie stało. Akurat tutaj napisałem jednak szczerą prawdę i odsyłam Szanownego Czytelnika na stronę Ministerstwa Infrastruktury z dnia 17.05 br. skąd tę informację zaczerpnąłem, a poza tym z sympatią pozdrawiam.
Śmieszek
Ja tam bardzo lubię bardzo, bardzo złożone zdania w języku niemiecki. Polscy literaci np. Iwaszkiewicz też używał bardzo złożonych zdań w związku z bardzo złożonym zagadnieniem. Krótkie zdania obowiązują na testach: tak/nie, albo a, b, c lub d.
wiesław mądrzejowski
Szanowna Pani Polonistko. Ma Pani całkowitą rację, zdania są tu faktycznie diabelnie rozbudowane, rażą także i moje oko. Taką jednak przyjąłem konwencję, że muszę zmieścić się w trzech. Postaram się je skrócić i dziękuję za zwróconą uwagę.
Polonistka
Dlaczego jeden punkt to bardzo rozbudowane, straszliwie długie, zdanie złożone? Aż ciężko zrozumieć sens wypowiedzi.