Mieszka w Szczytnie, zarządza gminą Jedwabno. Gdy w 2014 roku objął stanowisko wójta nie przypuszczał, że będzie musiał tłumaczyć się przed sądem, a jego gminie będzie groził finansowy kryzys. - Nie schodzę z pola bitwy. Sprawy chcę doprowadzić do końca – mówi Sławomir Ambroziak o decyzji w sprawie kandydowania na trzecią kadencję.
Deklarował pan, że chce być wójtem tylko dwie kadencje, a szykuje się trzecia?
Tak planowałem. Nie przypuszczałem, że tak wielu mieszkańców gminy będzie chciało, abym jeszcze kandydował. Nie odpuszczają mi i mówią, że to była błędna deklaracja. Od dwóch lat przekonują mnie, że ze względu na to, co dzieje się w gminie i jak się Jedwabno zmienia, jest wskazane, żebym był wójtem jeszcze tę jedną kadencję. To budujące, gdy mieszkańcy widzą, że wiele rzeczy zmienia się na lepsze i doceniają naszą pracę. Odsuwałem w czasie tę decyzję i dopiero trzy, cztery miesiąc temu ostatecznie zdecydowałem o kandydowaniu. Jesteśmy w specyficznej sytuacji. Dobrze się rozwijamy, ale cieniem się na nas kładzie sprawa Helpera. Dzisiaj jako wójt jestem przygotowany na rozwój różnych wydarzeń.
Sytuacja nie jest ciekawa…
Jeżeli przyjdzie nam zapłacić za te lata, kiedy za czasów wójta Krzysztofa Otulakowskiego, organizacja prowadziła środowiskowy dom samopomocy i której zarzuca się nieprawidłowe wydatkowanie publicznych pieniędzy na ten cel, to znajdziemy się w trudnej sytuacji. Jedwabno będzie musiało oddać oddać 8 mln zł. Nie ukrywamy tego, nie zamiatamy pod dywan i nie udajemy, że jest kolorowo. Mieszkańcy muszą znać sytuację gminy. A sprawa Helpera może doprowadzić do kryzysu. Liczyłem, że ta sprawa skończy się w mijającej kadencji. Nie przewidziałem, że to rozciągnie się tak w czasie. Co więcej, jeszcze nie wiemy, kiedy będzie rozprawa w naczelnym sądzie administracyjnym, bo na drodze sądowej próbujemy coś ugrać. Jestem absolutnie przekonany, że jeśli gmina ma odpowiadać finansowo za działania Helpera, to tylko solidarnie z wojewodą. W każdym razie chyba ta sprawa przekłada się na brak chętnych do kandydowania. Często czytam w komentarzach, że tylko wariat mógłby chcieć zostać wójtem w takiej sytuacji.
Czyli Sławomir Ambroziak zwariował?
Nie. Ja już jestem na tym stanowisku, znam ten temat chyba z każdej strony. Ktoś to musi ogarnąć. Nie chcę, żeby ludzie pomyśleli, że jak robi się ciężko, to Ambroziak dezerteruje. Przy tej okazji mam też własne rachunki do załatwienia.
Jakie?
Sprawa karna toczy się również przeciwko mnie. Nie wiem dlaczego, ale jest to mój prywatny rachunek. Chociaż sprawa zwrotu dotacji i nieprawidłowości w jej wydatkowaniu dotyczy lat, kiedy nie byłem wójtem, postawiono zarzuty również mi. Nie jest to zrozumiałe, ale muszę się z tym zmierzyć. Zarzuty postawiono 42 osobom. Wójtom, urzędnikom i członkom organizacji Helper. Od dwóch lat akt oskarżenia leży w sądzie, a my nie możemy się bronić, bo nie ma terminu rozprawy.
Już w pierwszej kadencji zamknąłem temat Helpera. Na prowadzone w siedzibie remonty, gdy byłem wójtem, gmina nie dała ani złotówki, a to właśnie niewłaściwie wydatkowanych na ten cel środków dotyczą sprawy.
To musi być stresujące...
Pochodzę z Szuci, a Szuciaki zawsze uchodzili w naszej gminie za twardych i wojowniczych. Dobrze zorganizowanych. Między sobą mogliśmy się pokłócić, ale jak było trzeba zawsze stawaliśmy za sobą. Do tego jestem jedwabnianinem. Nie boję się tej walki. Przynajmniej po latach będę mógł powiedzieć, że zrobiłem wszystko, co należało. Gmina Jedwabno to moja mała ojczyzna i mój lokalny patriotyzm. To jest moje miejsce na ziemi. Z urodzenia i z wyboru. Po prostu kocham to miejsce.
Dzisiaj najmniejsza gmina w powiecie ma imponujący budżet.
Dokładnie. Aktualnie nasze dochody to 41 mln złotych, a wydatki około 44. Na inwestycje w tym roku wydamy około połowy naszych środków, bo 21 milionów złotych. Gdy w 2014 obejmowałem stanowisko budżet liczył niecałe 20 mln. Poziom zadłużenia sięgał 46%, a teraz to 27%. Postanowiliśmy, że najistotniejsza jest korelacja dwóch rzeczy: utrzymywanie długu na stałym poziomie i realizowanie inwestycji tylko z dofinansowaniem zewnętrznym. Od tego drugiego odstępujemy tylko w wyjątkowych przypadkach. Dzisiaj wartość pieniądza jest inna niż 10 lat temu. Ale nasz dług nie wzrasta. Utrzymujemy go na tym samym poziomie. Teraz nasza gmina jest praktycznie w 90 proc. skanalizowana i mieszkańcy mają wodociąg. W wielu miejscach nasze rury sięgają granic gminy. Zostały nam w zasadzie Dłużek i Kot do przeprowadzenia takich inwestycji, to chcę zrobić w nowej kadencji.
Rozumiem, że kanalizacja i wodociąg to podstawa, ale nie tylko tym żyją mieszkańcy.
Zamykam ten temat. Tam, gdzie są jeszcze potrzeby, chcę skończyć i tylko dbać o infrastrukturę. Podobnie z drogami. Teraz jest czas innych inwestycji. W końcu możemy zająć się tym, co jest przyszłościowe i wesprze mieszkańców w rozwoju. Cyfryzacja to jest zadanie, które przed nami stoi. Internet szerokopasmowy do wszystkich miejscowości, zrobimy to do 2026 roku. Tę konieczność uświadomiła nam pandemia. Dostęp do dobrego internetu jest dzisiaj jak wodociąg i kanalizacja. Tak samo musimy to traktować. To ma znaczenie w takiej małej gminie, dzisiaj wiele rzeczy odbywa się w przestrzeni cyfrowej. Dla małych społeczności to duża szansa.
Wójt Ambroziak równa szanse?
Mieszkańcy gminy nie są gorsi od tych, którzy żyją w dużych miastach. Mają tyle samo do zaoferowania, muszą mieć jednak możliwość by się realizować z tego miejsca. W tym pomoże cyfryzacja. Stawiamy na gospodarkę i edukację cyfrową. Chcemy włączać uczniów i młodzież w projekty oparte na technologii i je realizować. Co z tego, że wybudujemy Gminne Centrum Bezpieczeństwa, nowoczesny stadion z zapleczem czy wymyślimy milion innych atrakcji, jak nie będzie miał kto z nich korzystać. Nowoczesna gmina, w której mieszkańcy biorą udział w kształtowaniu i budowaniu lokalnej rzeczywistości ma być u nas standardem. To już udało się zrobić z seniorami, którzy aktywnie działają, kolej na pozostałe grupy wiekowe i społeczne.
Czyli społeczeństwo partycypacyjne?
Gmina szybciej rozwija się, gdy działa na zasadzie włączania mieszkańców w działania i decyzyjność. Na przykładzie naszych seniorów. Mogliśmy zostawić temat, a nasi mieszkańcy siedzieliby bezproduktywnie. To dzięki budowaniu oferty dla nich otworzyli się, stali bardziej odważni. Głośno mówią o swoich potrzebach, które rolą samorządu jest zaspokajać. To chcemy zrobić z młodzieżą. Bo może kiedyś po studiach zdecydują, że chcą wrócić do miejsca, z którego pochodzą. Bo dało im szanse i opcje na rozwój. Jako wójt liczę się przede wszystkim z mieszkańcami.
Wszystko pięknie, ale co z fajnej gminy, po której nie można się poruszać bez samochodu. Prawda jest taka, autobusów to u was jak na lekarstwo.
Wykluczenie komunikacyjne to nasza bolączka. Podobnie jak innych samorządów. Myślę, że to zostanie jakoś rozwiązane na szczeblu krajowym, ale my nie stoimy z założonymi rękoma. To dotyka szczególnie seniorów i młodzież. Dla tych pierwszych chcemy zrealizować program, w ramach którego zakupimy samochód i będziemy prowadzić tak zwany dowóz na telefon. Przy naszym niewielkim samorządzie jest to możliwe. Taki unijny projekt już mamy zaplanowany.
Jakiś czas temu publikowaliśmy tekst o oświadczeniach majątkowych. Z pańskiego wynika, że nie posiada pan swojego M. Gdzie mieszka wójt Amroziak?
Sercem i duszą w Jedwabnie. Zameldowany jestem w Szuci, w domu rodzinnym, którego nie jestem właścicielem. Było nas siedmioro, ale każdy poszedł w swoją stronę. Ja swego czasu się zakochałem i ożeniłem. Moja druga połówka miała swoje oczekiwania i musieliśmy spotkać się, w pewnym punkcie. Moja żona ma w Szczytnie dom i prowadzi działalność gospodarczą. Taki więc był mój wybór na miejsce zamieszkania. Oboje jednak wiemy, że wrócimy do gminy Jedwabno. To wspólna decyzja. Więc trochę jak myśliwy wybrałem się na łowy poza Jedwabno i ściągnę dwóch nowych mieszkańców. W gminie nie było mnie kilka lat. Pracowałem w Szczytnie i Olsztynie. Ja do tej gminy zawsze wracam. Korzystam ze swoich własnych doświadczeń i wiem, że można sprawić, że będzie tu więcej mieszkańców.
To jak wójtowi Jedwabna mieszka się w Szczytnie?
Fizycznie jestem mieszkańcem Szczytna. Płace tu za śmieci, a właściwie moja żona za mnie płaci. Płacę też w Jedwabnie. Dla niektórych jest to nie do pomyślenia, ale to jest branie odpowiedzialności za swoje otoczenie. Cegiełka do tego, by się to otoczenie rozwijało.
Wiem, że są tacy, którzy namawiają pana do kandydowania na burmistrza Szczytna. Czemu nie?
Żeby zostać burmistrzem Szczytna trzeba być wariatem. Do rozwiązania jest tak wiele problemów, nawarstwionych trudnych kwestii, że tylko ktoś nieświadomy ogromu pracy, jaka go czeka podejmie taką decyzję. Nie mówię tego przeciwko władzy. W mojej ocenie szeroko rozumiane elity Szczytna nie potrafią się ze sobą dogadać i współpracować. Po drugie społeczność miasta jest przyzwyczajona do jak najniższych wyrzeczeń na rzecz tego miejsca. Żeby miasto odniosło sukces to- tak jak powiedział Winston Churchill - wymaga to od wszystkich krwi, potu i łez. Dokładanie do śmieci to absurd. Dzisiaj miasto powinno te pieniądze wydać na coś innego, ale to polityka.
Widzi pan w tym populizm?
Dokładnie. To, co się uprawia w Szczytnie, to populizm. Mieszkańcy nie są świadomi wielu rzeczy, bo im się tego głośno nie mówi. To, że gdzieś jest tanio wydaje się być dobre, ale tak naprawdę brakuje pieniędzy na realizowanie działań. Pewnych rzeczy nie ma, bo miasto dokłada do śmieci. Widzę tu ciągłe przerzucanie się winą. Trzeba iść z duchem czasu i ekonomii. Dzisiejsze wyrzeczenia za kilka lat przyniosą sukces i mówię to w oparciu o doświadczenia jako wójta Jedwabna.
W Jedwabnie też nie było łatwo w 2014 roku?
Ale z miłości robi się szalone rzeczy. Moje serce jest w Jedwabnie, nie w Szczytnie. Potwierdzam, namawiano mnie na start tutaj. Nie chce rozwiązywać problemów Szczytna.
To może jakaś rada dla mieszkańców Szczytna?
Powinni być gotowi na pewne wyrzeczenia. Nie inwestować w ludzi, którzy składają obietnice bez pokrycia.
Spodziewa się pan kontrkandydata.
Tak i mnie to cieszy. Nie uprawiam w gminie zamordyzmu, jestem otwarty na rozmowy i nie będę ścigał nikogo za poglądy. Na tym polega demokracja, żeby ścierały się różne wizje. Jestem rzeczowy, przedstawiam konkretne rozwiązania. Rywalizacja wymusza na konkurentach przygotowanie rozwiązań i pomysłów, a to przynosi dobre korzyści dla gminy. Dla zdrowia społecznego wskazane jest, żeby byli kontrkandydaci. To korzyść dla gminy. Wyborcy mogą dostrzegać wady i zalety pokazanych programów. Ja uważam, że jeżeli zostałeś wójtem, burmistrzem, to ktoś dał ci szansę i musisz ją wykorzystać tu i teraz. Nie za pięć lat. Działaj, by być jak najlepszym.
Jaka będzie gmina Jedwabno za 30 lat?
Wiele zależy od pieniędzy, realności pomysłów. Chodzę mocno po ziemi, ale wizja i marzenia są bardzo ważne. Trzeba dążyć do tego, by je realizować. Jak powinna wyglądać gmina? Po pierwsze żeby ludzi było dużo. Żebyśmy nie wymierali. Gmina pełna życia i aktywnych mieszkańców, którzy świadomie wybiorą ją na swój dom. Siedząc w lesie, bo gmina ma 70 procent zalesienia, możemy być częścią Europy.
Iza
Wójt z recyklingu. To dopiero będzie. Ciekawe co jeszcze wymyśli. Zgroza!
Krzysztof Połukord
Panie Sławku, życzę sukcesów nie mniejszych od dotychczasowych, pozdrawiam