Patrycja Lazar ze Szczytna rusza z pierwszym w historii naszego powiatu prywatnym żłobkiem. - Prawnie to Punkt Opieki Dziennej, ale rzeczywiście jest to forma żłobka – mówi z uśmiechem. - Wiem, że od lat w naszym powiecie jest problem z miejscem dla najmłodszych dzieci, dlatego zdecydowałam się na stworzenie Siódmego Nieba, bo tak będzie się nazywał ten mój raj dla maluchów. Gorąco zapraszam na dni otarte... Już trwają.
Patrycja Lazar z wykształcenia jest dyplomatką (kończyła stosunki międzynarodowe). Pochodzi z Wisły, ale do Szczytna trafiła za mężem pastorem ewangelicko-augsburskim, który został w Szczytnie proboszczem administratorem. Małżeństwem są od 6 lat. To też mama 2-letniego Nikodema. Kolejne ich dziecko na świat ma przyjść w lipcu.
- Ciąża i te dwa lata z Nikodemem sprawiły, że zafascynował mnie świat rozwoju dziecka – opowiada pani Patrycja. - Jednocześnie pojawił się ogromy sprzeciw do obecnego systemu wychowawczego i edukacyjnego. Punkt Opieki Dziennej Siódme Niebo to alternatywa dla rodziców, dla których rozwój i dobro dziecka są najważniejsze.
Pani Patrycja tworzy pierwszy w historii naszego powiatu prywatny żłobek. Swoją siedzibę ma on w budynku plebani parafii ewangelicko-augsburskiej przy ul. Warszawskiej 1. Dzieci będą miały tam do dyspozycji trzy komfortowe sale oraz ogród. To też miejsce pracy, nie tylko pani Patrycji, ale też co najmniej trzech profesjonalnych opiekunek. Na razie do Siódmego Nieba będzie mogło uczęszczać 15 dzieci w wieku od pierwszego do trzeciego roku życia.
Polskie prawo pozwala na utworzenie prywatnego żłobka, klubu dziecięcego lub punktu opieki dziennej. Ten ostatni może być prowadzony w warunkach domowych.
- Domowych, ale bezpiecznych – podkreśla pani Patrycja. - Dlatego cała powierzchnia, ponad 62 metry kwadratowe, została przebudowana pod kątem naszego „żłobka” - dodaje. - Dzieciaki będą miały tu jak w domu, ale za to też mnóstwo bezpiecznej przestrzeni do zabaw, pobudzania kreatywności, rozwoju...
Niestety, takie placówki nie mogą liczyć na dofinansowanie z gminy, które jest na przykład dostępne dla prywatnych przedszkoli.
- Prawo nakazuje też, że na 5 dzieci musi być jeden opiekun, a do naszego Siódmego Nieba chcę przyjąć 15, muszę więc zatrudnić trzy opiekunki – mówi Patrycja Lazar.
Co ciekawe Punkt Opieki Dziennej Siódme Niebo nie będzie ograniczał się do dzieci wyłącznie z miasta. W powiecie szczycieńskim w ubiegłym roku urodziło się 350 dzieci, a jedyny żłobek, który znajduje się w Szczytnie w tym roku może przyjąć zaledwie około 30.
- Nasza placówka jest dla każdego dziecka, ale nie jesteśmy ani alternatywą, ani konkurencją do żłobka – zastrzega pani Patrycja. - Jest to miejsce prywatne, niekoniecznie dla dzieci, które do publicznego żłobka się nie dostały. Może się okazać, że nie każdego będzie na nie po prostu stać. Będzie tu bowiem obowiązywało czesne.
Pani Patrycja szacuje, że będzie to kwota ponad 1000 zł od dziecka. - Szukamy rodziców, którzy są świadomi, jak ogromne znaczenie ma właściwa opieka dla rozwoju dziecka. Maluch nie będzie w naszym punkcie przebywał dłużej niż 8 godzin, bo dla dziecka jest to maksymalny czas, w którym może być poza domem, bez swoich rodziców.
Siódme Niebo ma docelowo działać w godzinach od 7 do 18. - Będziemy starali się być elastyczni i dostosowywać się do potrzeb rodziców – mówi pani Patrycja.
Siódme Niebo w Szczytnie należy do sieci opieki Wiosek, które stworzyła Aleksandra Kozera. To forma franczyzy. - Wioski inspirują, edukują i wspierają nauczycieli, rodziny oraz całe społeczności lokalne w tworzeniu i prowadzeniu zorientowanych na dziecko i opartych na relacjach międzyludzkich środowisk edukacyjnych dla najmniejszych dzieci – mówi Patrycja Lazar. - Założycielka chce, aby wszystkie dzieci w Polsce miały dostęp do środowiska edukacyjnego opartego na zabawie i relacjach, przestrzeni, gdzie ich cudowne pomysły oraz człowieczeństwo będzie celebrowane po to, by stworzyć jak najlepsze możliwości ich rozwoju społecznego, fizycznego i poznawczego.
- Pomysł na Wioski wywodzi się z wielu moich doświadczeń, poczynając od wczesnego dzieciństwa, przez wczesne macierzyństwo, aż po studia na Harvardzie – można przeczytać słowa Aleksandry Kozery na stronie wioski.co.
- Wioski, a w tym nasze Siódme Niebo to miejsce, gdzie podążamy za dzieckiem, a nie nakazujemy jak ma się rozwijać – mówi pani Patrycja. - Nauczyciel stoi z boku i obserwuje. Wtrąca się dopiero wówczas, gdy zostanie poproszony o pomoc. Pedagog tworzy środowisko, które powinno dziecko inspirować. Każde dziecko jest na innym etapie rozwoju, zadaniem nauczyciela jest wyłapać ten etap i zauważyć, co go interesuje, a potem iść w tym kierunku, bo tylko tak możemy dziecko czegoś nauczyć.
Pani Patrycja podkreśla, że na tym etapie bardzo ważny jest tez rozwój motoryki. - Ma to ogromne znaczenie na rozwój mózgu dziecka, dlatego będziemy kładli duży nacisk na ruch i prace projektowo-plastyczne. Będziemy starali się odpowiadać na wszystkie emocje dziecka. Nie będziemy ich tłumili, nawet tych złych, a wszystko po to, aby dziecko czuło się bezpiecznie, bo to podstawa do dalszych kroków...
Każdy dzień w Siódmym Niebie ma być inny. Inspirujący i odkrywczy. - Ale na pewno bez względu na pogodę będziemy też sporo czasu spędzali na świeżym powietrzu w naszym ogrodzie – mówi Patrycja Lazar. - To kluczowe. Będą też różnego rodzaju prowokacje czyli zabawy z wodą, farbami, generalnie dzieci będą się dużo brudzić i wykorzystywać jak najwięcej naturalnych materiałów do kreatywnej twórczości. Oczywiście będzie czas na relaks, ale nikogo nie będziemy zmuszać do spania, pojawi się za to czytanie książek, czy słuchanie kołysanek.
Nie zabraknie tam też zajęć dodatkowych na przykład z języka angielskiego, muzyki, ceramiki, dogoterapii czy spotkań z ciekawymi ludźmi.
- Plan jest gotowy – śmieje się pani Patrycja. - Szczegółów jest mnóstwo i chętnie je przedstawię każdemu rodzicowi z osobna. Zapraszam na dni otwarte do naszego Siódmego Nieba. Najlepiej z dzieckiem, aby można było się przekonać, że jest to idealne miejsce dla niego. Na spotkania najlepiej umówić się indywidualnie. Telefonicznie 796 386 823.
Wstępnie start Siódmego Nieba przewidziany jest na lipiec, ale niewykluczone, że placówka ruszy wcześniej.
Musi pani kochać dzieci, bo czy inaczej brałaby się pani za taki biznes?
Nie ma nic piękniejszego jak obserwowanie rozwoju dzieci. Dziecko to niepojęty cud. Uśmiechy, jakimi na co dzień obdarowują mnie i moich bliskich, to wspaniała nagroda. Swoją cierpliwością, uśmiechem i wiedzą o małym człowieku wspieram jego codzienny rozwój. A kiedy maluszek zmienia się w samodzielnego i zaradnego 3-latka, to wtedy ma się ogromną satysfakcję.
Jakie jest pani Siódme Niebo?
To nie tylko bezpieczne, kolorowe, przyjazne miejsce. To placówka, którą tworzę razem z ekspertami z Wiosek. I nie są to osoby przypadkowe. To zespół ludzi z pasją, misją, ogromną cierpliwością, doświadczeniem, który tworzył się długo, a proces ewaluacji, który zachodzi w pracy, ma największy pozytywny wpływ na pracę z dziećmi. Dzięki temu rodzice mogą być spokojni, że ich maluchy przebywają w dobrym dla nich środowisku.
Ale to też niełatwy kawałek chleba, w końcu bierze się odpowiedzialność za cudze dzieci!
Prowadzenie żłobka to nie praca zza biurka, to często praca na dywanie. Za wszystkie powierzone dzieci ponoszę odpowiedzialność. To niełatwy kawałek chleba, ale nie postrzegam tego jako obowiązku. Pracuję niejednokrotnie wraz ze swoimi dziećmi, mężem. Moje życie zawodowe idealnie współgra z życiem i to jest ta realizacja pasji, marzeń.
O co najczęściej pytają rodzice, którzy chcą zapisać dziecko do Siódmego Nieba i odwiedzają placówkę w dni otwarte?
Chcą wiedzieć niemal wszystko — począwszy od planu dnia, wyżywienia, higieny, kadry, finansów, adaptacji, po choroby.
Żłobek czy niania — to jest często dylemat rodziców?
Bezwzględnie żłobek, bo nawet najlepsza babcia, ciocia czy niania nie wykona z dzieckiem ogromu pracy nad jego rozwojem, a przede wszystkim nie zapewni mu tylu atrakcji. Nie zapominajmy o najważniejszym: dziecko to nie własność rodzica, to oddzielna istota, której my, jako opiekunowie, powinniśmy wskazać drogę do osiągnięcia w życiu zadowolenia, satysfakcji i rozwoju. Stójmy krok za dziećmi, a nie dwa przed nimi. Pozwólmy im na samodzielność. A to właśnie żłobek kształci w dzieciach samodzielność i odgrywa istotną rolę w uspołecznianiu dzieci.
włodarze najpierw oddali prawie darmo, a teraz wydadzą 18 mln - mistrzowie zarządzania i gospodarności na skalę światową. No ale kto komu zabroni wydawać lekką ręką nie swoje pieniądze.
Profesor
2025-10-22 12:32:08
No niby fajnie, ale co to ma wspólnego z Kulturą?
ciekawa
2025-10-22 10:06:41
Mnie się chce, aby nad Wisłą zawitał zdrowy rozsądek! Mnie się chce i hariri i pizzy i kebabu, sajgonek, sushi i tam innych potraw tzw. egzotycznych. Nie wspominając o kiełbaskach z jajkiem na śniadanie, a jeszcze grillowany halumi. A co nie wolno? A skąd się to bierze? Stąd, że ludzie są różnych światów kulturowych i dzielą się z tym, co mają najbardziej smakowite. A my zawsze z tymi pierogami i gołąbkami, a zwłaszcza z bigosem. Co do tych potraw nic nie mam, ale jak mogę w Szczytnie skosztować czegoś ciekawego z innych kultur (aby nie napisać z innych światów) to chętnie! No to tak - aby nie napisać wprost. Pozdrowienia.
Szczytnianin po podróżach
2025-10-22 04:12:51
Panie Szepczyński, naprawdę czas na trochę wiedzy, zanim zacznie Pan mówić ludziom, że „opór był zbyt duży”. Wielbark to nie pustynia, tylko spokojna, zielona gmina Warmii i Mazur, gdzie ludzie chcą po prostu normalnie żyć. A Pan chciał im postawić jedne z największych wiatraków w Polsce, a może i w całej Europie, dosłownie kilkaset metrów od domów. Proszę nie mówić, że to „czysta energia”. W Niemczech, które przez lata były wzorem zielonej transformacji, farmy wiatrowe są masowo rozbierane. Okazały się mało rentowne, hałaśliwe, niszczące krajobraz i nieprzewidywalne. Produkują prąd tylko wtedy, gdy wieje wiatr,a kiedy nie wieje, sieć musi być zasilana z gazu albo węgla. To nie ekologia, tylko drogi, niestabilny i dotowany interes. Zamiast niszczyć warmińsko-mazurski krajobraz, powinniśmy inwestować w geotermię, biogazownie, fotowoltaikę dachową i małe reaktory jądrowe (SMR). To są źródła energii przyszłości… czyste, przewidywalne i naprawdę opłacalne. A nie wielkie turbiny, które po 15 latach będą bezużyteczne i których łopat nikt nie potrafi zutylizować. Ludzie z Wielbarka mieli rację, protestując. To nie oni potrzebują edukacji to Pan powinien zrozumieć, że Warmia i Mazury to nie przemysłowy poligon dla cudzych interesów, tylko miejsce, gdzie powinno się chronić przyrodę i zdrowie mieszkańców.
Potok
2025-10-22 00:42:04
Szkoda, że nie padło pytanie o Huntera. Przez krótki czas był jego członkiem ;)
NIetzsche
2025-10-21 17:34:41
40 lat w samorządzie czyli zero wytworzonej wartości przez całe życie. Rzeczywiście jest czego gratulować
Dobre
2025-10-21 16:18:12
już sie nie wroci, teraz jedno dziecko i psiecko. może 2, 3 wnuki albo żadnego. po co robić dzieci na wojne????
Marcel
2025-10-21 11:49:30
Mnie się zawsze wydawało, że lekarze szpitalni, ale i nie tylko, maja przeszkolenie wojskowe. Chociaż wiadomo, że pole walki się zmienia, o czym świadczą doniesienia lekarzy działających na Ukrainie. Ale to wszystko dobrze. Tylko co z pacjentami cywilnymi? W zasadzie wiadomo, co nas czeka. Szpital w Szczytnie jest wzbogacany o różnego rodzaju sprzęt i możliwości (tomografy, rezonanse, oddział rehabilitacji). Tylko czy będzie to dostępne dla mieszkańca powiatu. Bo to może tylko pod kątem operacji \"W\"? No proszę, aby ktoś na to pytanie odpowiedział. Czy to ma być tylko lazaret? Ja wojsku nic nie żałuję, ale cywile, jako zaplecze wojska też muszą mieć jakieś zabezpieczenie...
Taki sobie czytelnik
2025-10-20 20:29:59
Ale o co chodzi z tym szyldem? Bo nie rozumiem. Czy coś się zmieniło?
Zdumiony
2025-10-20 19:17:13
Nareszcie ktoś pomyślał!
Marek
2025-10-20 16:38:45