Spektakl „Siadaj, pała!” zdobywa nagrody. Ostatnio zajął pierwsze miejsce na festiwalu "Wieżowisko" w Gniewinie i drugie na przeglądzie "PTAKK" w Mrągowie. Teatr Zgraja z Pasymia pokazuje, że młodzież z małego miasteczka potrafi mówić o dorastaniu mocniej niż niejeden zawodowy zespół. – Teatr to nie zabawa. To miejsce, gdzie młodzi mogą wreszcie powiedzieć prawdę o sobie – mówi Adam Bocianiak, aktor i twórca Zgrai, który prowadzi zespół tak, jak prowadzi się prawdziwy teatr.
Dwa festiwale, dwa sukcesy. Pierwsze miejsce w Gniewinie, drugie w Mrągowie. To chyba dobry tydzień dla Teatru Zgraja?
Zdecydowanie. Choć tak naprawdę to był już nasz trzeci przegląd z tym spektaklem. Zaczęliśmy latem – na Płośnickim Lecie Teatralnym zdobyliśmy pierwsze miejsce, później Gniewino – też pierwsze, a teraz Mrągowo, gdzie wywalczyliśmy drugie. To był wojewódzki przegląd PTAKK, więc konkurencja była spora – teatry dziecięce, młodzieżowe, dorośli – wszystko razem, bez kategorii.
I udało się przebić wśród tylu zespołów.
Tak. I to cieszy najbardziej. Bo pokazuje, że to, co robimy, ma sens. Że młodzież z małego Pasymia potrafi mówić mocno, prawdziwie i dojrzale.
Tytuł brzmi ostro: „Siadaj, pała!”. O czym jest ten spektakl?
O dorastaniu. O tym, jak trudno być młodym człowiekiem w świecie, który wszystko mierzy oceną. To historia o emocjach, które młodzież często tłumi – o lękach, presji, samotności. Szkoła w tym spektaklu nie jest miejscem nauki, tylko tłem dla konfliktu, w którym bohaterowie próbują odnaleźć siebie. Nie chciałem moralizować. Chciałem, żeby to było prawdziwe. Bo młodzi widzą, słyszą, czują inaczej.
A kto to napisał i wyreżyserował?
Ja. (uśmiech) Scenariusz powstał z rozmów z młodzieżą. Słuchałem ich historii, ich żalu, frustracji. Później to zebrałem, ułożyłem w formę sceniczną i powstało „Siadaj, pała!”.
Kim są aktorzy?
Dziewczyny z Pasymia i okolic, około dwunastu, w wieku od trzynastu do osiemnastu lat. Wszystkie zaczynały jako uczestniczki zajęć teatralnych w Miejskim Ośrodku Kultury. Teatr Zgraja działa już cztery lata – nazwa nieprzypadkowa. Na początku brałem każdego, kto chciał spróbować, więc rzeczywiście była z tego prawdziwa „zgraja”. Z czasem wykrystalizował się stały skład. Dziś to już zgrana, świadoma grupa, która myśli o teatrze na serio.
Czyli to nie „kółko teatralne”?
Nie. To teatr młodzieżowy. Spotykamy się raz w tygodniu, pracujemy jak prawdziwy zespół. Próby, improwizacje, ćwiczenia z emocji, sceny. Wchodzimy w tematy trudne, czasem bolesne. Bo teatr ma sens tylko wtedy, gdy coś w nas porusza.
Powiedziałeś, że młodzież ma potrzebę ekspresji. Jak to widzisz jako aktor i pedagog?
Uważam, że każdy człowiek potrzebuje przestrzeni, żeby wyrazić siebie. A młodzież szczególnie. Na scenie mogą wykrzyczeć to, czego nie powiedzieliby w domu czy w szkole. Zamiast zamykać się w telefonie – wychodzą na scenę. I to działa. Widzę ogromny progres – dziewczyny, które kiedyś szeptały ze wstydem dwa zdania, dziś potrafią stanąć na scenie i poprowadzić monolog o przemocy psychicznej.
Czyli teatr staje się formą terapii?
W pewnym sensie tak. Ale nie chodzi o łzy, tylko o zrozumienie. Kiedy młody człowiek zobaczy, że jego emocje są ważne, że ktoś słucha – zaczyna rosnąć. I to jest największa nagroda.
A gdzie chłopcy? Nie ma chętnych?
Są, ale rzadko. (śmiech) Czasem pojawia się jakiś jeden „rodzynek”, ale potem znika. Ta kobieca energia w grupie jest tak silna, że potrafi przytłoczyć. Poza tym chłopcy w tym wieku mają inne zajęcia – sport, komputer, piłka. Ale wierzę, że przyjdzie taki moment, że dołączą. Bo teatr potrzebuje obu energii.
Czyli jeśli ktoś chciałby spróbować – może przyjść?
Oczywiście. Drzwi są otwarte. Dla młodszych mam osobną grupę – dzieci od 9 do 12 lat. Zgraja to już poziom wyżej, więc tu podchodzimy do rekrutacji trochę castingowo. Nie dlatego, że się zamykamy, tylko dlatego, że to już teatr, nie zabawa.
Jak oceniasz te sukcesy w skali – nazwijmy to – zawodowej? Bo przecież jesteś aktorem z wykształcenia.
Dla mnie to dowód, że teatr z małego miasteczka może mieć coś do powiedzenia. Nie trzeba być z Warszawy, żeby robić rzeczy ważne. Trzeba mieć prawdę i chęć. Zresztą jurorzy w Gniewinie mówili, że nasz spektakl był „dojrzały i szczery”, że młodzież grała „nie jak uczniowie, tylko jak ludzie, którzy naprawdę przeżywają to, o czym mówią”. To dla mnie największy komplement.
Czyli teatr amatorski, ale z ambicją.
Tak. Amatorski w sensie: „z miłości do teatru”. Bo to przecież znaczy „amator” – ktoś, kto kocha.
Wiem, że prywatnie tworzycie z żoną artystyczny duet. Oboje jesteście aktorami. Jak wygląda życie dwojga artystów na Warmii?
Chaotycznie. (śmiech) Ale pięknie. Pracujemy w różnych miejscach, czasem razem – prowadzimy animacje, gramy, chodzimy na szczudłach, organizujemy warsztaty. To nasz sposób na życie. Nie mamy etatu, więc musimy być elastyczni. Czasem występ w weekend, czasem zajęcia do późna, czasem dwa dni w drodze. Ale to nasze.
I przy tym wszystkim jeszcze dzieci.
Tak, dwie córki – siedem i pięć lat. I tu wielkie podziękowania dla mojej mamy, babci i dziadka, którzy nieraz zostają z nimi, gdy my mamy próby albo wyjazdy. Bez ich wsparcia nie dalibyśmy rady.
Gdybyś miał jednym zdaniem powiedzieć, po co młodzieży teatr – co byś powiedział?
Po to, żeby uwierzyli, że ich głos ma znaczenie. Bo na scenie nie ma ocen, nie ma „pał”, nie ma tego szkolnego „siadaj”. Na scenie jest człowiek i jego prawda.
dkaczego tak jest, ze im wiecej wiatraków i fotowoltaiki tym droższy prąd?
obserwator
2025-12-04 23:01:30
A po co otwierać!? Wlezą, nabrudzą, a tak jest na co popatrzeć (przez szybę): jak miło i czysto. Może jeszcze do WC będą chcieli iść? Zgroza!
Tutejsza
2025-12-04 17:34:44
kolejna rozprawa w bialymstoku i brak wiadomsci na tygodnikszczytno
zxc
2025-12-04 13:41:12
Policja to nie może dać rady na przejeździe drogowo - kolejowym na drodze powiatowej przed miejscowością Dybowo gm. Pasym.
2025-12-04 13:10:21
na koniec listopada też było zamknięte. na szczęście długo nie czekałam na autobus z dzieckiem ok15-20 minut ale mimo wszystko .... powinno być miejsce do ogrzania się
mieszkanka
2025-12-04 09:47:31
Wstyd, wstyd,wstyd, wstyd, wstyd, wstyd, wstyd. Jako burmistrz Mojego Ukochanego Miasta zapadłbym się pod ziemię. Zaraz, zaraz, a może to nie jest ukochane miasto naszego włodarza? W końcu jest on z zagranicy... powiatu.
Rydż
2025-12-04 09:16:34
Dać Wójtowi kapelusz i wygląda jak Blues Brother
Tytus
2025-12-03 20:23:43
Sam gnaj do podstawówki, skoro tak za nią tęsknisz. Trzeba było uważać na lekcjach a nie spać, było chodzić do szkoły, a nie wagarować i nie byłoby tych emocji dziś.
Polak do Śmieszka
2025-12-03 10:10:01
Do Polaka: właśnie - wzajemnie! Jednak nauki z podstawówki by się przydały.
Śmieszek
2025-12-02 23:35:17
POMYŁKA ------ Impreza nie 29, a 28 /piątek/ listopada
Felek
2025-12-02 20:07:58