Zaledwie siedem godzin potrzebowała Mazurska Manufaktura Alkoholi, aby zebrać 4 mln 375 tys. zł. Spółka rozpoczęła publiczną emisję akcji, której warunki są zaprezentowane na platformie CrowdConnect. Tempo zbiórki chyba zaskoczyło wszystkich. To dobrze wróży rewitalizacji zabytkowego browaru w Szczytnie i wypuszczeniu na rynek legendarnego piwa Jurand. Niewykluczone, że w przyszłym roku każdy z nas będzie mógł wejść do części tego obiektu, bo budowany jest tam właśnie pub...
Mazurska Manufaktura Alkoholi działa w Szczytnie dwutorowo. Z jednej strony dba o finanse i rozwój firmy, a z drugi małymi krokami realizuje rewitalizację zabytkowego browaru. Cześć prac już trwa. Na razie nie widać ich z zewnątrz.
- Bo porządkujemy pomieszczenia w środku obiektu – mówi Jakub Gromek, prezes zarządu MMA.
Przygotowywane jest miejsce pod pub oraz infrastrukturę warzelniczą dla piwa Jurand. Bez wątpienia będzie to jedno z modniejszych miejsc w regionie, bo mury zabytkowego browaru kryją wiele atrakcji i tajemnic. Póki co jednak prowadzone prace remontowe pokazują, jak bardzo obiekt jest zniszczony i jak wiele pracy (i pieniędzy) będzie kosztować przywrócenie mu dawnej świetności.
Spółka rozpoczęła publiczną emisję akcji, której warunki są zaprezentowane na platformie CrowdConnect na łączną kwotę niemal 4,4 mln zł. W pierwszym etapie emisji inwestorzy mieli możliwość zapisów na I transzę akcji o wartości 2,2 mln zł.
Drugi etap, na kolejne 2,2 mln zł rozpoczął się 13 listopada i... siedem godzin później się zakończył, bo zebrano całą dozwoloną kwotę.
- W ciągu 20 minut było już 1,5 mln zł – mówi Jakub Gromek. - Naprawdę nie spodziewaliśmy się takiego tempa – dodaje. - Bardzo to nas jednak cieszy, że inwestorzy mają do nas i do Mazurskiej Manufaktury Alkoholi tak ogromne zaufanie. Pozytywnie postrzegają nasze koncepcje rozwoju firmy. Z drugiej strony nie mamy już wyjścia wprowadzenie piwa Jurand na rynek i rewitalizacja browaru to pewnik.
Cena emisyjna akcji w dwóch transzach była taka sama - 35 zł za sztukę. Celem emisji jest rewitalizacja zabytkowego browaru w Szczytnie, gdzie firma przenosi swoją siedzibę, uruchomienie produkcji legendarnego na Warmii i Mazurach piwa Jurand oraz rozproszenie akcji przed planowanym debiutem na NewConnect.
Emisja akcji oraz wejście na giełdę to symboliczne zwieńczenie wielomiesięcznego procesu profesjonalizacji spółki oraz zakończenie etapu startupu.
- Jesteśmy rentowni, zakończyliśmy III kwartał 2020 roku z 1,9 mln zysku netto, a także mamy jasno zarysowaną strategię rozwoju biznesu oraz grono zaangażowanych akcjonariuszy wierzących w nasz potencjał – mówi Jakub Gromek.
Poza debiutem na NewConnect, firma ma w planach na kolejne miesiące m.in. rozwój współpracy z sektorem HoReCa, uruchomienie franczyzowej sieci pubów, a także rozwój sieci punktów odbioru sklepu internetowego ekraft.pl.
W lipcu 2019 roku spółka pozyskała w ramach kampanii prowadzonej na jednej z platform crowdfundingowych 2,54 mln zł od ponad tysiąca nowych akcjonariuszy. Plasuje ją to w pierwszej dziesiątce największych emisji crowdfundingowych w Polsce. Na początku 2020 roku 149 akcjonariuszy Mazurskiej Manufaktury Alkoholi zainwestowało kolejne 1,45 mln zł w ramach emisji prywatnej.
- Dzięki zaufaniu i inwestycjom akcjonariuszy w naszą spółkę, po nieco ponad roku od pierwszej emisji zrealizowaliśmy większość zakładanych celów. Unowocześniliśmy i doposażyliśmy zakład, co przełożyło się na zwiększenie możliwości produkcyjnych do 2 mln litrów alkoholu rocznie. Wypuściliśmy na rynek serię produktów kraftowych, a dodatkowo zrealizowaliśmy próbny, kontraktowy rozlew piwa Jurand. Nakład rozszedł się w błyskawicznym tempie, co utwierdziło nas w przekonaniu, że to dobry czas na inwestycję w rewitalizację browaru i powrót Juranda do oryginalnego miejsca produkcji - wskazał Gromek.
Firma zakłada, że Jurand zostanie wprowadzony na rynek na przełomie I i II kwartału 2021 roku z wyjściową produkcją na poziomie 12,5 tys. hl rocznie – podsumowuje.
doradca
A do takiej ruiny doprowadzili niemcy, który byli wcześniejszymi właścicielami browaru. Wycisnęli ile się dało z zakładu rozlewając wódkę i likiery a na koniec uciekli do niemiec.