Niedziela, 8 Czerwiec
Imieniny: Ariadny, Jarosława, Roberta -

Reklama


Reklama

Pies luzem biega, co robić?


W poprzednim "Tygodniku Szczytno" pisaliśmy o sprawie, którą zgłosiła nam jedna z mieszkanek miasta. Kobieta zobaczyła błąkającego się psa i nie do końca wiedziała, co może zrobić w sytuacji, kiedy zgłosiła sprawę do szczycieńskiego schroniska dla zwierząt, a tam pracownicy nie ...


  • Data:

W poprzednim "Tygodniku Szczytno" pisaliśmy o sprawie, którą zgłosiła nam jedna z mieszkanek miasta. Kobieta zobaczyła błąkającego się psa i nie do końca wiedziała, co może zrobić w sytuacji, kiedy zgłosiła sprawę do szczycieńskiego schroniska dla zwierząt, a tam pracownicy nie mieli możliwości zareagowania na jej sygnał natychmiastowo. Krystyna Lis z Urzędu Miejskiego w Szczytnie wyjaśnia, jak wygląda procedura po otrzymanej informacji telefonicznej i jak zachować się powinien zgłaszający.

- Nie należy być obojętnym, gdy widzi się zaniedbanego psa. Zawsze trzeba reagować, ale z głową. Ludzie muszą pamiętać, że mamy w schronisku mało pracowników i wolontariuszy, a dużo pracy. Jeśli ktoś naprawdę chce pomóc to musi wykazać choć odrobinę dobrej woli i chęci współpracy z nami – mówi Krystyna Lis. Jak twierdzi urzędniczka najważniejsza jest prawidłowa ocena sytuacji, czyli czy pies wymaga natychmiastowej pomocy lekarza weterynarii czy jest agresywny i zagraża przechodniom czy może wygląda na bezdomnego, ale nie istnieje niebezpieczeństwo ataku takiego zwierzęcia na człowieka.

Co zatem zrobić, gdy pies jest spokojny, ale nie widać nigdzie jego właściciela? - Po pierwsze: zanim ktoś zadzwoni dobrze byłoby, gdyby najpierw spytał czy ktoś nie zna tego psa. Nie mówię tu o przypadku, kiedy taki człowiek znajduje się na osiedlu bloków, bo wiadomo, że nie będzie chodził od klatki do klatki. Często jednak jest tak, że w okolicy stoi jakiś domek lub kamiennica. Ludzie wiedzą, znają zwierzęta swoich sąsiadów – twierdzi Lis. Następnie dzwoniący powienien podać miejsce, gdzie się znajduje zwierzę i jak ono wygląda. Jeśli zgłaszający ma taką możliwość może przyprowadzić psa do schroniska bezpośrednio. Po przyjściu wystarczy, że wypełni kwestionariusz i poda swoje dane osobowe. - Ludzie często nawet nie pomyślą, że jest taka opcja. Zawsze pytamy czy mogą nam pomóc w ten sposób. Jeśli człowiek nie może tego zrobić, to po telefonie powienien zostawić psa i odejść. My tam na pewno pojedziemy najszybciej, jak tylko będziemy mogli i wszystko sprawdzimy. Temu psu nic się nie stanie przez ten czas – mówi. Jak dodaje pani Krystyna ten system dobrze funkcjonuje od wielu lat i sprawdza się pod warunkiem, że osoba, która telefonuje do schroniska odpowiada konkretnie na zadawane jej pytania i słucha co się do niej mówi.


Reklama

Inaczej wygląda procedura w sytuacji, gdy zwierzę uległo wypadkowi lub ma widoczne rany czy gdy atakuje przechodzących ludzi. - Wówczas od razu dzwonimy do straży miejskiej lub do lekarza weterynarii, który udaje się w wyznaczone miejsce bezzwłocznie – twierdzi Lis.- Są to bowiem wyjątkowe sytuację, kiedy trzeba reagować momentalnie – dodaje Lis.

W ciągu ostatnich trzech miesięcy do miejskiego schroniska w Szczytnie trafiło około 180 zwierzaków. - Mamy mnóstwo telefonów, na każde reagujemy, ale większość z nich to zwykłe pomyłki. Gdy przyjeżdżamy na miejsce okazuje się, że pies ma właściciela, a zwierzęciu nic się nie dzieje. Dlatego apeluję o zdrowy rozsądek i o odrobinę zrozumienia, a także wsparcia ze strony lokalnego społeczeństwa, które jest dla nas na wagę złota – mówi Krystyna Lis. - Warto pomagać i informować, gdy jesteśmy pewni, że coś nie gra.

Patrycja Woźniak

fot.Patrycja Woźniak

Reklama



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama