Bułki i chleby z piekarni „Krzyś” w Pasymiu to prawdziwy rarytas. Raj dla podniebienia. Zajadają się nimi miejscowi, ale też turyści. Bywa, że przed wejściem do firmowego sklepiku tworzą się ogromne kolejki. W czym tkwi sekret tak doskonałych wypieków, które oferują Jadwiga i Krzysztof Wójcik? - W tym, że udało nam się połączyć tradycję z nowoczesnością w sercach naszych piekarzy – śmieją się właściciele piekarni. Ostatnio pasymskiego „Krzysia” wyróżniła też Państwowa Inspekcja Pracy w Olsztynie. Zdaniem inspektorów, to najbezpieczniejszy zakład pracy w województwie.
Pani Jadwiga (61 lat) do piekarnictwa trafiła przez przypadek. - Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że zostanę właścicielką piekarni i to w Pasymiu – mówi z uśmiechem. - Pochodzę z Olsztynka, ale większość swojego życia spędziłem w Olsztynie. Zawodowo związana jestem z handlem. Była praca w Pewexie, potem jakaś hurtowania. Przez myśl mi nie przeszło, że tak się to moje życie potoczy, ale dziś nie zamieniłabym tego na nic innego. Piekarnia stała się moim drugim życiem. Pasją. Jest to praca ciężka, wymagająca dużej samodyscypliny, ale też dająca ogromną satysfakcję . Miło słyszeć od naszych klientów, że nasze chlebki, bułki są najlepsze. Miło widzieć, że ludzie wracają po nie nawet po latach. Że przed naszym sklepikiem w Pasymiu tworzą się ogromne kolejki. Tak, daje to radość i satysfakcję mimo tej ciężkiej pracy.
Budynek piekarni w Pasymiu, w której dziś działa „Krzyś” prawdopodobnie pamięta lata powojenne. I od zawsze była tu piekarnia. Pierwsza należała chyba do Gminnej Spółdzielni w Pasymiu. Potem zmieniali się właściciele. - W 2005 roku trafiła w moje ręce – śmieje się pani Jadwiga. - Przez 7 lat byłam tu zatrudniona, a potem odkupiłam ten obiekt. Budynek był bardzo zaniedbany, a sprzęt zniszczony. Czasem nawet bywało, że nam się coś zapaliło. Ale że było to nasze, to trzeba było remontować, inwestować. I to robiliśmy. Dodam, że te nasze inwestycje były wykonywane z ogromnym szacunkiem do historii i tradycji. Dzięki temu, mimo że mamy nowoczesne piece, zachowaliśmy do dziś pracujący piec z lat 50. Zabytek. Ale dziś tylko w nim pieczemy nasze wyroby, bo daje niepowtarzalny smak. Jest to piec rurkowo-komorowy, ceramiczny o symbolu RRK. Starsi piekarze na pewno będą wiedzieli, o czym mówię. Dziś takich pieców pozostało już niewiele. Czasami tradycja jest zdecydowanie lepsza niż nowoczesność.
Zalety zabytkowego pieca poznał też Krzysztof Wójcik (39 lat), syn pani Jadwigi, który jest współwłaścicielem piekarni swojego imienia.
- Działa on bez prądu. Właściwie można przynieść z lasu trochę chrustu i też chleb się wypiecze – mówi. - Jest całkowicie niezależny. Można w nim wypiec jednocześnie 160 chlebków. Ten piec, mimo że stary, to nasze oczko w głowie. Nasi piekarze korzystają głównie z niego, mimo że obok stoją nowoczesne maszyny.
Pasymska piekarnia ma w swoim asortymencie około 50 różnych produktów. Chleby, bułki, ciasta... Trafiają one głównie do sklepów w Pasymiu, Szczytnie i Olsztynie. W piekarni łącznie z panią Jadwigą i panem Krzysztofem pracuje 8 osób. Panuje tam iście rodzinna atmosfera.
O której zaczyna się dzień pracy piekarza?
A to akurat zależy też trochę od pory roku i pracy do wykonania. Zimą zaczynamy o 19, 20. Wiosną i latem bywa, że i od 17. Praca dla samych piekarzy trwa do godz. 2, czasem 3 nad ranem. Potem robotę mają kierowcy, bo muszą rozwieźć pieczywo do punktów. Rano otwieramy też nasz sklepik firmowy przy piekarni.
Jak wygląda sprzedaż chleba współcześnie?
Nieco spada, ale to wszystko zależy od mody. Dziś chleb jest niemodny. Ale powoli dostrzegamy, że wraca do łask. Idzie z tego wyżyć, bo jak spada sprzedaż chleba, to rośnie sprzedaż bułeczek, czy ciast. Wszystko się wyrównuje. Oby nie było gorzej.
W pieczeniu dobrego chleba ważny jest piec, piekarz i surowiec. U nas w pieczywie nie ma żadnych polepszaczy, czy chemii. Klienci to doceniają, bo bywają przed naszym firmowym sklepikiem w Pasymiu ogromne kolejki. Taki widok zawsze nas cieszy.
To, że została pani właścicielem piekarni, to przypadek, jak się pani z tym czuje?
Dziś już doskonale (śmiech). Życie pchnęło mnie w tym kierunku, przez te lata podglądałam piekarzy, z którymi przyszło mi współpracować i dziś o chlebie wiem naprawdę dużo. Była to dobra lekcja życia. Człowiek do wielu rzeczy nabrał szacunku. Praca w piekarni to życie. Ciągle coś się dzieje.
Dziś pani piekarnia jest wzorem w województwie. Państwowa Inspekcja Pracy uznała waszą firmę za najbezpieczniejszy w województwie zakład pracy w gronie zatrudniających do 49 pracowników, zajęliście też drugie miejsce na szczeblu ogólnopolskim...
Takie wyróżnienie daje ogromną radość i poczucie sensu naszych działań, bo przez te lata naprawdę poczyniliśmy wiele inwestycji, które miały ułatwić, usprawnić pracę, ale też zapewnić bezpieczeństwo naszym pracownikom. W tym wszystkim ważna jest też atmosfera. Mimo problemów, które w życiu się pojawiają, staramy się tworzyć taką jedną wielką rodzinę. Wiemy, że każde z nas może na siebie liczyć i na sobie polegać. To naprawdę jest ważne.
Ma pani jakieś hobby?
Moim hobby stała się moja praca. Piekarnia zajmuje większość dnia, życia. Mój syn potrafi co nieco podzielić te obowiązki. Jego pasją są motocykle oraz stare pocztówki. Zbiera głównie te dotyczące Olsztyna i Olsztynka. Ma kolekcję licząca ponad 1000 sztuk. Ale przyznam, że w zawodzie piekarza, właściciela piekarni niewiele zostaje wolnego czasu na inne rzeczy (śmiech).
Uk
Mieszkanie w Kaliforni, ale czesto Jestem w Szczytnie I okolicach. Pasym znam doskonale i przy najblizszej okazji musze sprobowac Panstwa wypiekow! Gratuluje nagrody!!!
Ewa Röhr
Bardzo miło że trafiłam na takie informacje o Pasymiu to moja parafia była, nie znam tej Pani ale serdecznie pozdrawiam i gratulacje takiej wytrwałości. ????????????