Dzień kobiet został tym razem uczczony licznymi protestami w obronie praw kobiet. Na pociechę mogły się tego dnia dowiedzieć, że we Francji prawo do aborcji zapisano w konstytucji.
Za komuny kobiety miały konstytucyjnie równe prawa z mężczyznami, ale mężczyźni mieli jednak prawa równiejsze, a dzień kobiet obchodzono zdawkowo, wręczając kobietom w zakładach pracy po goździku - w owych czasach goździki jeszcze pachniały – oraz rajstopy, które były prezentem praktycznym i cenionym.
Istniała nawet gałąź przemysłu zwana repasacją, co polegało na podciąganiu oczek i wydłużało rajstopom życie, które kończyły często zastępując awaryjnie pasek klinowy w maluchach. Były też punkty przerabiania jednorazowych zapalniczek na wiecznotrwałe i liczne zakłady naprawcze telewizorów, bo te nadawały się głównie do naprawy. Dzisiaj telewizory się prawie nie psują, a kiedy się już popsują, bardziej się opłaca kupić nowy model.
Jeśli chodzi o skłonność do nowości to dotyczy ona kobiet w tym sensie, że po latach używania są one zastępowane przez nowsze modele, a same zajmują się wychowywaniem dzieci, a jak już dzieci są wychowane, to opiekują się starymi rodzicami. Mężczyźni na ogół nie, bo wchodzą w nowe związki i często mają teściów znacznie młodszych i nie wymagających opieki.
Byli mężowie zajmują się czasami płaceniem na wcześniejsze dzieci alimentów, które nie pokrywają kosztów wychowania. Sądy trafnie rozpoznając społeczne realia chętniej przyznają kobietom prawa do opieki na dziećmi. Duża część byłych już ojców uważa, że swoje zrobili w poprzednim związku i nie mają zamiaru więcej do niego dokładać. Z tego powodu są niemrawo ścigani przez wymiar sprawiedliwości, której się trudno w tym działaniu doszukać.
Nie znam mężczyzny, który chciałby zostać sam z dziećmi i jeszcze do nich dokładać nie wiadomo z czego, a kiedy dorosną, zajmować się starymi. To „nie wiadomo z czego” jest z tego powodu, że kobietom się mniej płaci, bo zachodzą w ciążę, a potem zajmują się dziećmi, a zaraz potem rodzicami, przez co są podobno mniej od mężczyzn wydajne.
Trudno się dziwić kobietom, że chcą mieć tyle dzieci, ile zdołają bezpiecznie wychować, a nie tyle, ile by wyszło z niechcianych ciąż, bo o to zabiegał w ostatnich latach rząd, co się przejawiało w zakazie reklamowania środków antykoncepcyjnych, przy jednoczesnej zgodzie na promowanie środków na potencję. Kobietom odmawiano praw nie tylko do aborcji, ale i do antykoncepcji.
Środki na potencję nie budzą sprzeciwu kościoła, który jest reprezentowany przez mężczyzn. Kobiety w nim owszem występują, ale w podobnej roli jak w małżeństwie, czyli opiekują się dziećmi i starymi.
Kiedy się tym realiom przyjrzeć, to trudno się dziwić, że kobiety idą na ulice. Żeby protestować. Choć jestem mężczyzną, lepiej je rozumiem z powodu leworęczności. Za każdym razem, kiedy biorę do ręki profilowane dla praworęcznych nożyczki albo odkręcam słoik, to sobie przypominam, co to są prawa mniejszości.
Kobiety mniejszością nie są. Jedynie ich rola jest nagminnie umniejszana. Protest rolników, których jest ledwie 10% i dają 2,5% procent PKB jest traktowany ze specjalną troską, a żądania kobiet, które stanowią ponad połowę społeczeństwa, mają sobie czekać na lepszy czas, żeby się konserwatywnym wyborcom, których jest coraz mniej, nie narazić. Ale czego innego się spodziewać po świecie stworzonym przez mężczyzn dla mężczyzn?
Jerzy Niemczuk
chyba odpowiedzialny ojciec
Aborcja to straszliwe morderstwo, a ojciec, który nie lub niedostatecznie łoży na dzieci z poprzedniego małżeństwa to łajdak! Każde dziecko ma prawo do ojca, nie można dzielić dzieci na \"nasze\" i \"tamte\"
W. Nosowicz
większych bredni dawno nie czytalem