Poniedziałek, 16 Wrzesień
Imieniny: Jagienki, Kamili, Korneliusza -

Reklama


Reklama

O komentariacie sportowym – felieton Jerzego Niemczuka


Koń, jaki jest, każdy widzi – twierdził ksiądz Chmielowski w najbardziej znanej z pierwszych polskich encyklopedii. Okazuje się, że nie każdy. Sprawozdawca sportowy o zawodniczkach polskich, które mają za sobą sukcesy i medale, powiedział, że „czarnym koniem” ich nie nazwie, tylko „underdogiem”.



„Underdog” to rzec można po polsku, „niedopiesek”, czyli zawodnik dopiero pretendujący do sukcesów, na którego nikt nie liczy, a nie już utytułowany, może nie faworyt, ale z szansami na wygraną. Kto jak kto, ale sprawozdawca sportowy powinien o tym wiedzieć.

 

Czyli, jak powiedział znany polski kolarz po nieudanym etapie:

- Szłem jak mogłem, ale nie szło.

Komentatorzy sportowi również są narażeni na błędy, porażki, lapsusy, a część z nich zachowa się we wdzięcznej pamięci, jak moja ulubiona charakterystyka znakomitego piłkarza przez jednego z najbardziej znanych sprawozdawców:

- Cała inteligencja w nogach.

 

Lapidarna, celna i pełna niezamierzonego wdzięku.

Piłkarze w owych czasach nie wyróżniali się intelektem, co ostatnio zmieniło się bardzo. Dziś mówią płynnie w obcych językach, zarabiają o niebo lepiej, choć z drugiej strony nasza ekipa gra znacznie gorzej.

 

Sportowi komentatorzy nie prowadzili kiedyś sportowego trybu życia. Sam kiedyś jako młody człowiek miałem zaszczyt wynosić jednego z nich, żeby się przewietrzył po bankiecie. Miało to miejsce na międzynarodowym obozie rekreacyjnym w Wilkasach, kiedy po raz pierwszy przyjechałem na Mazury.


Reklama

 

Parę lat później oglądałem w telewizji na własne oczy europejski mecz na szczycie po jakimś bankiecie, gdzie skądinąd niewiele wypiłem, ale nie mogłem się połapać, po której stronie boiska gra Bayern. Przypisałem to jednak działaniu alkoholu i w pewnym sensie miałem rację, ale to sprawozdawca był na gazie i po przerwie wytrzeźwiał i zmienił zdanie.

 

Na trzeźwo się dziennikarzom zdarzają zaskakujące sformułowania, które kibice zapamiętają lepiej niż wynik spotkania.

 

Zydorowicz:

- Zawodnicy uzupełniają przy linii bocznej boiska pierwiastki śladowe.

- Sędziowie wykazują ludzką postawę. Pozwalają piłkarzom napić się.

 

Czasami sędziowie nie wykazują ludzkiej postawy i wtedy dziennikarz przy mikrofonie mityguje ich emocjonalnie, jak to zrobił Tomasz Zimoch podczas meczu Widzewa.

- Kończ pan, panie Turek!

 

Rzec można, że wpadki są nieuniknione, bo komentatorzy działają w afekcie. Nie tylko komentują, ale i przeżywają, co prowadzi do zaskakujących skrótów myślowych, które czasami myślenie omijają. I nie tylko „mowa ich ciała jest sfrustrowana”, jak to wyraził jeden z nich, ale i cała reszta.

Reklama

 

Szpakowski:

- Trzeciak strzelił gola po indywidualnej akcji całej drużyny.

Kiedy zacząłem pisać o sportowym komentariacie, to mi przyszedł do głowy superwizor stadionowych dziennikarzy w czasach, kiedy jeszcze dbano o językową poprawność, Jerzy Chromik. Zebrał on pokaźną wiedzę na temat ich wpadek i lapsusów. Obiecał, że się z mną nimi podzieli i słowa dotrzymał.

 

Zaczyna się olimpiada. Będziemy śledzili zmagania sportowców, ale też wysiłki sprawozdawców, żeby językiem zaskakujących skojarzeń je opisać, jak to poniższe, choć nie dotyczy ono olimpijskiej dyscypliny:

- Wyprzedził Mariusza Śledzia i całą śmietankę polskich żużlowców.

W rozmowie z Chromikiem ujął to celnie Andrzej Poniedzielski:

- Komentatorzy biorą cały ciężar gry na siebie.

Jerzy Niemczuk



Komentarze do artykułu

Tomasz

Szedłem a nie szlem Niemczuk

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama