Nie powstanie wyciąg nart wodnych nad Jeziorem Małym Domowym w Szczytnie. Inwestor na razie wstrzymał prace. Rozwiązał umowę z Urzędem Miejskim na dzierżawę potrzebnego terenu pod budowę konstrukcji nośnej. Powód? Stan dna jeziora.
Obawy inwestorów, którzy na projekt mieliby wyłożyć kilka milionów złotych, budzi stan dna jeziora.
- Wyniki badań, które realizowaliśmy wspólnie z naukowcami z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie wskazują jednoznacznie, że stan dna jeziora jest wymagający interwencji, że może on wpłynąć na komfort korzystania z tego akwenu – wyjaśnia Maciej Kowarzyk, przedstawiciel inwestora. - Mówiąc wprost, mogą pojawić się na przykład brzydkie zapachy, które zniechęcą miłośników wodnej zabawy i przysporzą sporo nieprzyjemności okolicznym mieszkańcom. W każdej chwili może pogorszyć się też jakość wody. W takich warunkach nie zaryzykujemy tej inwestycji.
Chodzi głównie o to, że spowodowany przez narty ruch wody, uruchamiałby zgromadzony na dnie, dość luźny muł i szlam. Istnienie takich pokładów może dziwić, skoro kilkanaście lat temu jeziora były czyszczone (również we współpracy z UWM), zasypywane specjalnym granulatem, który wiązał denne osady tak, by nie mieszały się z wodą. Dzięki tym działaniom woda w większym z jezior stała się zdatna do kąpieli, co z kolei pozwoliło na utworzenie plaży miejskiej, też turystycznej atrakcji.
Maciej Kowarzyk podkreśla jednak, że – według jego wiedzy - skuteczność tego pierwszego czyszczenia jest czasowa. Naukowcy z UWM, którzy wymyślili i zastosowali granulatową metodę, gwarantowali jej efekty na 10 lat, a minęło już kilkanaście. Nic więc dziwnego, że badania, przeprowadzone na potrzeby narciarskiej inwestycji, wykazały, iż na dnie jeziora znów zalegają pokłady szlamu.
- Przede wszystkim należy więc poważnie zająć się oczyszczeniem tego jeziora – dodaje pan Maciej. - Na dziś wiemy jak to zrobić, mamy opracowane metody i możemy je udostępnić władzom miasta, bo to one, jako właściciel jeziora muszą podjąć decyzje i działania. Taką informację wraz z chęcią współpracy zresztą złożyliśmy.
Jak podkreśla Maciej Kowarzyk, nauka nie stoi w miejscu i skuteczna dziś technologia oczyszczenia jeziora za kilka czy kilkanaście lat będzie już przestarzała, podobnie jak i technologia budowy wyciągu nart wodnych, ale ma nadzieję, że za 10 czy 15 lat, nawet gdyby trzeba było zacząć cały proces od początku, ten projekt uda się zrealizować.
- Bez wątpienia taka atrakcja turystyczna przydałaby się naszemu miastu. Wystarczy spojrzeć na zamek, który wygenerował w tym sezonie naprawdę duży ruch turystów. Każda taka inwestycja to rozwój – przekonuje. - Mieszkam tu, nie zamierzam się wyprowadzać i marzę o tym, aby Szczytno nie było jedynie kropką na mapie, jako miasto przejazdowe, czy zakupowe. To miasto naprawdę ma potencjał, trzeba go tylko planowo i perspektywicznie zacząć wykorzystywać.
Kolega Krzyśka
zaszkodził muł... w głowach samorządowców
obojętny pacjent
ale ja nie widziałem żadnego muła wkoło jeziora
Chvemy narty wodne w szczytnie!
Zróbcie te narty wodne!!! Przyjdzie wiatr i rozwieje brzydki zapach. Kiedyś pieczarkami z leman smierdziało i ludzie dawali radę :)