Przedsiębiorca, społecznik, pasjonat – trudno ocenić, czy w przypadku Dariusza Hodkowskiego ta kolejność jest właściwa. Z pewnością można by jego pasjami i działalnością, nie tylko zawodową, obdzielić kilka mniej aktywnych osób. Jak znajduje jeszcze czas, by z rodziną wybrać się na narty czy wpaść do pubu na koncert – tego właśnie spró...
Przedsiębiorca, społecznik, pasjonat – trudno ocenić, czy w przypadku Dariusza Hodkowskiego ta kolejność jest właściwa. Z pewnością można by jego pasjami i działalnością, nie tylko zawodową, obdzielić kilka mniej aktywnych osób. Jak znajduje jeszcze czas, by z rodziną wybrać się na narty czy wpaść do pubu na koncert – tego właśnie spróbuję się dowiedzieć.
Rodowity szczytnian z ciebie?
Połowicznie. Urodziłem się w Szczytnie, ale w czasie, gdy rodzice mieszkali w Lemanach, jestem więc taki bardziej miejsko-gminny, bo w Szczytnie najpierw pokończyłem szkoły, a później w Olsztynie. W Technikum Kolejowym uczyłem się, jak zostać maszynistą. W latach 80. oni zarabiali solidne pieniądze i dlatego tak wybrałem.
Czyli kierunek na „mieć kasę” towarzyszył ci od dawna?
Chyba od przedszkola. Pierwsze swoje pieniądze zarobiłem, jak miałem 7 lat. Wyrywałem chwasty na pegeerowskich polach i mi za to zapłacili. Jak to było możliwe, do dziś nie wiem, ale tak się stało. Za te pierwsze swoje pieniądze kupiłem sobie wyprawkę do szkoły, do pierwszej klasy. Nie wiem też, czy wtedy były na ten cel dawane jakieś pieniądze od „władzy”, jak dziś. Ja sobie po prostu na książki zarobiłem.
Czemu nie zostałeś maszynistą?
Bo w czasie, gdy się jeszcze uczyłem okazało się, że popłatniejszym zawodem będzie instalatorstwo hydrauliczne. Szkołę skończyłem, co prawda, ale do lokomotywy, ani innego elektrowozu nie wsiadłem. Już w czasie szkoły zacząłem pracować w prywatnym zakładzie i uczyć się instalatorstwa. Pracy było mnóstwo, bo wtedy bardzo wiele domów nie miało jeszcze instalacji wodnej ani centralnego ogrzewania.
I zanim się rozpędziłeś, to wzięli do wojska...
Jak każdego prawie 19-latka. Zanim nałożyłem mundur, w ramach przygotowania wojskowego, ze skierowania WKU, zrobiłem różne uprawnienia, w tym prawo jazdy na samochody ciężarowe. A że szło mi na tym kursie bardzo dobrze, to miałem prawo wybrać jednostkę. Opcji było dużo: Szczecin, Stargard Szczeciński i na koniec Elbląg. Ten ostatni był najbliżej domu, więc wybór był oczywisty. Rzecz jasna, była to jednostka wojsk zmechanizowanych. Moje zacięcie techniczne i umiejętności dały o sobie znać, więc po pół roku zwykłej służby zostałem skierowany na szkolenie, przygotowujące do udziału w wojskowych misjach specjalnych.
No właśnie, podobno byłeś w siłach zbrojnych ONZ?
Pojechałem w ramach korpusu ONZ, na wzgórza Golan, na pogranicze izraelsko-syryjskie. Wtedy były to misje półroczne. Początkowo jeździłem ciężkimi ciężarówkami z zaopatrzeniem, później byłem kierowcą dowódcy. ONZ sowicie opłacał korpusy pokojowe, a np. wyjazdy w teren tzw. zwiększonego ryzyka, były dodatkowo premiowane. Dość wspomnieć, że taka jedna jazda w tereny zagrożone to było 70 dolarów dodatkowo. W latach 80. te 70 zielonych to była praktycznie równowartość robotniczej miesięcznej pensji w Polsce. Powie ktoś, że byłem mocno materialnie ukierunkowany, ale było nas w domu czworo. Tylko ojciec pracował, więc się nie przelewało. Momentami było całkiem marnie i jako dziecko tak sobie postanowiłem, że będę robił wszystko, by nie żyć biednie. I co postanowiłem, to realizowałem.
Efektem tego postanowienia jest „Bodar”? Firma już marką i osiągnięciami?
To, co zarobiłem podczas misji wojskowej po powrocie do kraju kilka razy, jak to się mówi, „obróciłem”. W efekcie mogłem utworzyć to przedsiębiorstwo i to bez korzystania z bankowych kredytów. Najpierw w baraku, naprzeciwko obecnej siedziby. Później udało się kupić od PSS stare magazyny i to na ich szkielecie wybudowaliśmy obecny sklep, siedzibę firmy.
Ale to nie znaczy, że przekwalifikowałeś się na handlowca?
Trudno powiedzieć, która z działalności jest wiodąca. Na pewno sklep ma swoją wartość, ale firma zajmuje się też świadczeniem usług w zakresie instalatorstwa, sanitarnego i grzewczego. Czyli właściwie kontynuuję to, co zacząłem jako nastolatek, tyle że na większą skalę.
Z żoną się też dobraliście pod względem zmysłu do interesów...
Bogusia jest po szkole handlowej, pracowała w szczycieńskich sklepach, ale gdy na świat przyszły dzieci, a ona chciała wrócić do pracy, to już nie było gdzie. To też była okoliczność, która zadecydowała o tym, że założyliśmy własne przedsiębiorstwo. Było to już dość dawno temu. Obecnie „Bodar” jest już pełnoletni.
Rozwijanie przedsiębiorstwa od podstaw wymaga z pewnością poświęcenia mnóstwa własnego czasu. Skąd więc miałeś go na inne działania i zainteresowania? Inaczej mówiąc – jak i kiedy zaczęła się twoja przygoda z nurkowaniem?
Nurkowania uczyli mnie jeszcze w wojsku. Wtedy byłem odporny, ale i sprzęt wojskowy, to zupełnie coś innego niż ten, z którego korzysta się dziś. W Olsztynie miałem grupę znajomych, którzy zajmowali się nurkowaniem i namówili mnie, bym sobie przypomniał, jak to jest pod wodą. Od czasów „armijnych” minęło już wtedy 10 lat i się przełamałem. A później nurkowanie stało się pasją.
Gdzie schodziłeś pod wodę? Wiem, że różne są upodobania i chyba specjalności.
Wszędzie, gdzie się dało. Nurkowanie to wyjątkowa forma relaksu. Pod wodą nie działają telefony, jest cisza i natura. To miejsce, gdzie wręcz doskonale można się odseparować od świata na ubitym gruncie. I ta forma odpoczynku, przy rozwijanym przedsiębiorstwie i całym wysiłku z tym związanym, okazała się dla mnie zbawienna. Z czasem okazało się, że pasjonatów nurkowania wcale nie jest w Szczytnie tak mało. Obecnie to co najmniej 30 osób, a mówię tylko o tych, których udało się – kolokwialnie mówiąc – zebrać do kupy i którzy mniej czy bardziej aktywnie uczestniczą w działaniach fundacji „Autrimpus” i grupy ratowniczej o tej samej nazwie.
No właśnie – fundacja. Jakie były motywy jej powołania?
Uznaliśmy, że nasze nurkowe umiejętności i trochę innych, można by spożytkować nie tylko dla własnej przyjemności. Problem bezpieczeństwa nad wodą i w wodzie zawsze na Mazurach występował. W naszym gronie nie brakuje nurków z uprawnieniami ratowników wodnych i ratowników medycznych. I jak to wszystko się połączyło wyszło nam, że umiemy i możemy zrobić coś dla innych. Początkowo były to jakieś drobne, sporadyczne akcje, ale
chyba nam samym ta dodatkowa działalność zaczęła się coraz bardziej podobać i stąd coraz więcej pomysłów, coraz więcej akcji, a najważniejsze – coraz więcej chęci.
Nie tylko woda jest twoim żywiołem.
Trochę jeżdżę na nartach, jak jest możliwość, to z całą rodziną. Sporo podróżuję, bo lubimy zwiedzać i poznawać, więc kawałek świata już widzieliśmy. Najlepiej jak się udaje połączyć kilka zainteresowań i pojechać na narty w Alpy czy na nurkowanie. Widziałem dno Bajkału i Wielką Rafę Koralową, norweskie fiordy od spodu, a dokładniej Narwik. Tam jest największe skupisko zatopionych okrętów niemal w jednym miejscu i dla nurka to raj. Nurkowałem w zalanych wodą jaskiniach i właściwie to chyba wszędzie: we wszystkich oceanach i wielu morzach.
Kiedy znajdujesz na to czas?
Planuję sobie urlop dwa razy do roku. I wtedy staramy się wyjeżdżać z rodziną tak, by każdy swoje zainteresowania mógł realizować. Nurkuję ze starszym synem, więc przynajmniej tu nie występują żadne konflikty.
Uważam, że to zły pomysł z kilku powodów. Turbiny wiatrowe mogą zaszkodzić lokalnym zwierzętom, szczególnie ptakom. Hałas z turbin może również zakłócać życie dzikich zwierząt i wpływać na zdrowie mieszkańców. Koszt budowy farmy wiatrowej jest ogromny, a nie jest jasne, kto pokryje te wydatki. Miasto może otrzymywać pieniądze z farmy, ale koszty inwestycji i utrzymania mogą przewyższać korzyści finansowe. Żywotność turbin wynosi około 20-25 lat, a łopaty wirników, które są trudne do przetworzenia, muszą być wymieniane co 10-15 lat, co generuje dodatkowe koszty. Budowa farmy wiatrowej wiąże się z dużą ingerencją w naturalne środowisko, w tym wycinką drzew i zmianą krajobrazu. Proces produkcji i instalacji turbin wiatrowych generuje również emisje CO2, co może negatywnie wpływać na środowisko. Energia wiatrowa jest jedną z najdroższych form energii odnawialnej, a koszt budowy instalacji wiatrowych w Polsce wynosi od 5 do 7 milionów złotych za 1 MW. Po 30 latach, kiedy turbina już nie nadaje się do użytku, właściciel gruntu zostaje z problemem sam. Jak można zauważyć u naszych sąsiadów, firmy odpowiedzialne za farmy wiatrowe często przestają istnieć po 30 latach, pozostawiając właścicieli gruntów z problemem utylizacji turbin. A jak ktoś nie daje wiary w to, co mówię, to proszę kliknąć w link poniżej. Jest tam wykład profesora Bartoszewicza, proszę obejrzeć do końca i samemu wyciągnąć wnioski. I teraz proszę się zastanowić, co po 30 latach zostawiamy dla swoich dzieci... https://www.facebook.com/wolna.brama.morawska/videos/941672928092394/ Jak link nie diala, to prosze skopiowac i wkleic w Goole.
Mariusz
2025-05-09 09:37:38
Odciąć prąd, niech przy lampach naftowych siedzą, wtedy będzie ekologicznie!!!!!!!
Jan
2025-05-08 11:31:47
Szkoda że wójt nie był taki bystry w działalności stowarzyszenia \"Helper\".
kozaostra
2025-05-08 06:28:24
W dziesiątkę Kozaostra, świetnie to napisałeś. W całym tym gronie, tzw. polskich kandydatów, jest tylko jeden Polak, i na niego właśnie zagłosuję. Zapewne wówczas \"rządzący wspólnie z miłościwie nam panująca UE, zorganizuje nam wariant Rumuński, ale już będzie po ptakach, jak w Rumunii. Szczęść Boże.
Polak
2025-05-07 21:18:42
a może wybieg dla kotów ?
goofi
2025-05-07 20:52:39
musze kupic bilety na koncerty na plazy czy na wejscie w ktorakolwiek ze stref?
MatiS
2025-05-07 20:42:53
a może na łące przy drodze wylotowej na Rozogi więcej miejsca i za miastem hałas
zdysk
2025-05-07 08:34:48
Prawdziwy kandydat na prezydenta będzie straszony sądami i więzieniem. Bo tak będą się bali rządzący tego zwycięstwa jego. Tu jest Polska!
kozaostra
2025-05-07 07:46:28
Wybór na kryterium najniższej ceny? To jak ten amfiteatr wykonają?...
Jan
2025-05-07 04:58:06
Mam nadzieję że nie znajdą chętnego. Chcą nam zniszczyć taki fajny park. W sezonie ludzie robią sobie tam pikniki, ćwiczą no i co najważniejsze zabetonują kolejny teren zielony.
Stop amfiteatrowi
2025-05-06 21:31:01