Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

Na tą wspólnotę patrzą z zazdrością, bo oszczędza portfele mieszkańców (zdjęcia)


Mieszkańcy bloku przy ulicy Śląskiej 12 w Szczytnie to bez wątpienia prekursorzy odnawialnych źródeł energii w budownictwie wielorodzinnym. Ich blok, mimo że ma już niemal 45 lat, jest naszpikowany nowoczesnymi technologiami. Dzięki temu rachunki za ciepło i energię są znikome. Wkrótce może się okazać, że będzie on produkował więcej energii niż mieszkańcy są w stanie zużyć.


  • Data:

Prekursor mieszka... za naszymi oknami

 

- Gdy zakładaliśmy pompy ciepła i fotowoltaikę niektórzy pukali się w głowę – wspomina Zbigniew Chrapkiewicz, prezes Wspólnoty Mieszkaniowej Ślaska 12. - Dziś z kolei patrzą trochę z zazdrością, trochę z zawiścią i niedowierzaniem, ale zdążyłem się już do tego przyzwyczaić...

 

Szczycieński blok przy Śląskiej 12 stawiany jest za wzór w ogólnopolskich mediach oraz podczas naukowych konferencji. Niestety, jak to często bywa, niedoceniany jest u siebie. Innowacje to zasługa Zbigniewa Chrapkiewicza i Krzysztofa Klimka. To oni przekonali mieszkańców bloku, w którym sami też mieszkają, że warto iść drogą nowych ekologicznych technologii, bo to się po prostu opłaca

Zbigniew Chrapkiewicz i Krzysztof Klimek.

 

Stoi, choć miał runąć

 

- Budowniczowie za czasów komuny szacowali żywotność takich inwestycji na około 40 lat – mówi Chrapkiewicz. - To był okres, w którym miały zwrócić się koszty. Wtedy miał zostać wyburzony i w to miejsce planowano postawić coś nowego.

 

Blok został oddany do użytku w 1976 roku, więc chociaż ma już prawie 45 lat, nadal stoi. Jest w nim 40 mieszkań i około 90 mieszkańców.

 

- Gdy powstawał, za czasów Edwarda Gierka, miałem 22 lata. Byłem już żonaty, mieszkałem w Romanach u teściów i często mijałem tą budowę - wspomina Chrapkiewicz. - Jeździłem tą drogą niemal każdego dnia motocyklem. Dojeżdżaliśmy z żoną do pracy: ona do sklepu, ja do fabryki. Przez głowę mi wówczas nie przeszło, że tu kiedyś zamieszkam. To było nierealne w tamtych czasach marzenie.

 

Ostatni podarunek komuny

 

Marzenia jednak czasem się spełniają, bo pan Zbigniew ze swoją rodziną zamieszkał w 1989 roku w bloku przy Śląskiej 12. - Dostałem to mieszkanie z zasobów komunalnych – wspomina. - Miałem wówczas 34 lata, żona, dzieci i wymarzone 3 pokoje, 47 m2, łazienka. Na tamte czasy był to luksus. Wspomnę tylko, że przenieśliśmy się ze wsi, gdzie paliło się w piecach kaflowych, czy trociniakach. A tu nagle stykasz się z grzejnikiem, ciepłem... Rewelacja. Warunki były dobre, ale estetyka opłakana, ale wówczas nikt do tego nie przywiązywał wagi. Mieliśmy gdzie mieszkać i pracować, taki był cel tamtego społeczeństwa.

 

.

 

Własne zarządzanie

 

Zbigniew Chrapkiewicz od 1994 roku jest prezesem wspólnoty tego bloku. - W 2005 roku odłączyliśmy się od TBS i wzięliśmy budynek we własny zarząd. Poprzedni zarządca był nieudolny, poza braniem pieniędzy nic nie robił – wspomina pan Zbigniew. - Pamiętam, że szefostwo pukało się w głowę i mówiło, że na kolanach przyjdziemy ich błagać o to, aby przyjęli nas z powrotem. Początki rzeczywiście były trudne, ale najgorzej było w 2010 roku, gdy zaczęły drastycznie rosnąć rachunki za ciepło, prąd – wspomina. - Ceny w ciągu roku podwyższane były trzykrotnie. Doszło do takiego absurdu, że nam, jako wspólnocie, zbrakło kasy na opłaty. Napisałem do firmy ciepłowniczej, aby rozłożyli nam to na raty, ale jednocześnie zacząłem szukać innych rozwiązań. Był to 2013 rok.


Reklama

 

Trud braku... kasy

 

Od 2005 do 2013 roku był to najtrudniejszy okres istnienia tej wspólnoty – nie było pieniędzy na remonty. - W 2006 pojawiło się światełko w tunelu. Na moją prośbę miasto pożyczyło nam 60 tys. zł na remont dachu. Z tych pieniędzy ociepliliśmy też dwa szczyty budynku. Była to motywacja do dalszego działania. Jeśli z tym sobie poradzimy, to czemu nie skorzystać z komercyjnej pomocy banków. Szukaliśmy alternatywnej możliwości ogrzewania naszego bloku, bo ceny ciepła w tym czasie naprawdę szalały. W 2013 roku płaciliśmy straszne pieniądze za ciepło i prąd. Było to 105 tys. zł rocznie. Wiedziałem, że finansowo nie damy rady. Pomyślałem, że trzeba zrobić zebranie i ogłosić radykalne podwyżki. Ale ostatecznie nie powiedziałem tego mieszkańcom. Sam siebie strofowałem: Chłopie, jesteś prezesem, myśl, szukaj, przekonałeś mieszkańców, aby założyli własną wspólnotę, a teraz chcesz się poddać...

 

Odważny z desperacji

 

Pan Zbigniew znalazł w internecie zdawkowy wpis o pompach ciepła. Zaczął temat drążyć.

 

- Spotkałem się z kilkoma przedstawicielami firm, ale twierdzili, że nie mają doświadczenia w budynkach wielorodzinnych – wspomina Chrapkiewicz. - Pojechałem do Łeby, gdzie pompy ciepła już działały. I przyznam, że budynek, w którym były zamontowane stanowił obraz nędzy i rozpaczy. Za pompy zapłacili 920 tys. zł. Zbliżali się do ich całkowitego spłacenia. Przyznam, że sam widok mnie zniechęcał, ale cyfry, obliczenia przekonały. W Łebie byłem z zarządcą 70 wspólnot z Malborka, gdy mu powiedziałem, że wchodzę w te pompy ciepła powiedział, że jestem za... odważny – śmieje się pan Zbigniew.

 

Ryzyko popłaca

 

Decyzja zapadła. Rozpoczęło się gorączkowe szukanie pieniędzy. Szczycieńska wspólnota stargowała cenę do 500 tys. zł.

 

- Urząd Miejski, starostwo zaczęliśmy szukać wsparcia – wspomina pan Zbigniew. - Nigdzie nie było jeszcze takich programów, z których moglibyśmy skorzystać. W końcu zapukaliśmy do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Olsztynie. I tam dostaliśmy 500 tys. zł pożyczki. Cała inwestycja kosztowała nas 625 tys. zł. Udało się ją zrealizować. Pompy działają od grudnia 2014 roku. Jesteśmy na finiszu spłacania pożyczki, a oszczędności wystarczają na spłatę rat, i coś jeszcze nam zostaje.

 

Dla przykładu rachunki za prąd bloku Śląska 12 kształtowały się tak:

2011 rok – 84 tys. zł

2012 – 92 tys. zł

2013 – 97 tys. zł

2014 – 67 tys. zł

2015 – 17 tys. zł

2016 – 13 tys. zł

2017 – 32 tys. 100 zł – ale w tym roku została uruchomione podgrzewanie ciepłej wody, a mieszkańcy pozbyli się piecyków gazowych.

2019 – 30 tys.

2020 – 24 tys.

Montując pompy ciepła wykonano 24 ziemne odwierty na głębokość 99 metrów. Zamontowano dwie pompy ciepła o mocy 60 KW każda. Na bloku pojawiło się też 156 paneli fotowoltaicznych.

Reklama

 

- Dzięki temu ograniczyliśmy emisję CO2, metali ciężkich do gleby i wody - mówi Chrapkiewicz. - Co ciekawe, mieszkańcy biorą tyle ciepła, ile potrzebują, nie ma żadnych ograniczników, czy podzielników – mówi prezes wspólnoty.

 

W tym roku wspólnotę Śląska 12 odwiedził nawet prezes Veoli. - Śmiał się, że czekał pięć lat, aż poprosimy go o dogrzewanie – wspomina Chrapkiewicz. - Nie poprosiliśmy, za to on przyszedł zobaczyć, jak sobie radzimy, bo Veolia musi też powoli przechodzić na zieloną energię.

 

Kolejny krok w przyszłość

 

Szczycieńska wspólnota jest wzorem dla Gdańska, Malborka, czy Krakowa, niestety z jej drogi nie korzystają miejscowi.

 

- Jesteśmy zapraszani nawet na sympozja naukowe, stawiają nas za wzór – chwiali się prezes Chrapkiewicz. - Że to doskonała droga do walki ze smogiem. W skali kraju jesteśmy jedynym blokiem o takiej kubaturze, który wykorzystuje nowe technologie.

 

Na razie blok jeszcze się nie bilansuje. - Musimy dokupować nieco prądu, aby to wszystko działało, ale już pracujemy nad nowym projektem, który pozwoli nam być samowystarczalnymi – dopowiada Krzysztof Klimek, sekretarz wspólnoty. - Chcemy założyć panele PVT. Nie ma miejsca na dachu, to musimy przeprojektować balkony, na których one się pojawią. Będziemy mieli prąd, ciepłą wodę. W Polsce jeszcze nikt tego nie zrobił, ale takie instalacje już działają na Zachodzie. W ogóle dziwię się, że my jako Polacy nie uczymy się na cudzych błędach, tylko je powielamy. My, jako wspólnota, unikamy tych błędów, dlatego od razu inwestujemy w najnowsze rozwiązania. Owszem trzeba się ruszyć, pojechać na Zachód, szukać, podpatrzeć, ale to w naszym interesie, interesie naszych mieszkańców.

 

Trzeba wydać, żeby... zarobić

 

Inwestycja może kosztować nawet milion złotych. - Patrząc na nasze dotychczasowe przedsięwzięcia i korzyści ta kwota nas nie przeraża, ale oczywiście trzeba podchodzić do tego rozsądnie – mówi Chrapkiewicz. - Jeśli uda nam się zrealizować ten pomysł, to nasz blok będzie samowystarczalny, co więcej będziemy mieli nadwyżki i prądu, i ciepła.

 

Zbigniew Chrapkiewicz podkreśla, że dotychczasowe inwestycje przyniosły tyle korzyści mieszkańcom, że pozytywniej patrzą na jego pomysły. Co więcej, coraz bardziej angażują się w działania na rzecz wspólnoty. Taką osobą jest między innymi Krzysztof Klimek (41 lat), który ma również głowę pełną pomysłów. - Niesamowite jest to, że robimy coś, co może przejść do historii...

 

 



Komentarze do artykułu

Gabriel Wieczyński

Witam panie Prezesie. Jesteśmy także Wspólnotą Mieszkaniową w Żarach woj. Lubuskie i zamierzamy powielić Waszą inwestycje. W związku z tym bardzo prosimy o kontakt telefoniczny abyśmy mogli porozmawiać na ten temat jak również skorzystać z Waszej porady. Mój numer telefonu 696817378. Życzymy dalszych innowacji i pomyślności. Gabriel

Kowal

\"W ogóle dziwię się, że my jako Polacy nie uczymy się na cudzych błędach, tylko je powielamy.\" Z ust mi Pan to wyjął. Ale skoro w naszym małym Szczytnie są Polacy, którzy jednak nie powielają, tylko się uczą - jest jeszcze nadzieja dla naszego narodu :) Miło się czytało taki pozytywny artykuł. Gratuluję, Panowie, zaangażowania, uporu i odwagi. Oby tak dalej!

Grnerał

Dlaczego nie są podane kwoty jakie płacą mieszkańcy np.czynsz od osoby

Pan

Jestem zainteresowany kupnem takiego mieszkania. Jakie są koszty dla 3 osób może, ktoś się wypowie.

Zawiedziony

No tak, każdy by chciał , tyko żeby \"ktoś\" zrobił i czemu mam to być ja. Wspólnoty są martwe bo ich mieszkańcy są martwi. Druga sprawa to to, że nie każdego można przekonać, ludzie myślą że jak ktoś chce coś zrobić to ma w tym swój interes i wszystkich chce oszukać. Taka jest mentalność naszego społeczeństwa. Dla Panów i mieszkańców tego bloku wielki szacun. Życzę Wam powodzenia.

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama