- Miasto jest jak pociąg, do którego muszę wsiąść, aby nie zwolnił ani się nie zatrzymał – mówi Stefan Ochman, nowy burmistrz. Mieszkańcy Szczytna pokazali jasno, że chcą zmiany. W drugiej turze wyborów samorządowych zaufali mu i powierzyli miasto, oddając na niego dokładnie 4212 głosów. To o ponad 1,1 tys. więcej niż na ustępującego Krzysztofa Mańkowskiego.
Wygrana już jest, ale teraz trzeba wyjść z kampanii i przygotować się do pracy.
Powiem szczerze, cieszę się, że ta kampania jest już za nami i że będę mógł zacząć pracować na rzecz miasta. Kampania to nie jest rzeczywistość, do której jestem przyzwyczajony. Zdecydowanie wolę skupić się na realizacji już konkretnych działań.
Może to pytanie padło już wiele razy, ale co zainspirowało pana do startu w wyborach na burmistrza Szczytna?
Urodziłem się pod Łodzią. Ze Szczytnem jestem związany od wielu lat. Może to zabrzmi patetycznie, ale pokochałem to miejsce. Widzę jego ogromny potencjał i możliwości rozwoju. Przez ostatnie pięć lat uważnie obserwowałem nasze miasto. Uderzało mnie to, że na szczeblu samorządu pojawiają się tak liczne konflikty i kłótnie. Zamiast szukać rozwiązania problemów, tylko podsycało się spory. Te wychodziły już nawet poza granice miasta. Często zastanawiałem się, co w takiej sytuacji można by zrobić, jak ja bym się zachował. Niezgoda na obserwowaną przeze mnie rzeczywistość przyczyniła się do podjęcia decyzji, aby powalczyć o Szczytno.
Był ktoś, kto szczególnie namawiał pana do startu?
Nie. O Szczytnie rozmawialiśmy przez setki godzin w kręgu lokalnych działaczy Platformy Obywatelskiej. Jakie mamy oczekiwania, co można zrobić, co trzeba zmienić. W toku tych dyskusji kilka razy padło, że może ja bym wystartował – jako osoba z zewnątrz, ze świeżym spojrzeniem na miasto. Przemyślałem tę kwestię i tak zapadła decyzja o kandydowaniu. Cały zespół ciężko pracował na sukces.
Ustępujący burmistrz próbował pana zdyskredytować w oczach mieszkańców jako człowieka partii, niezwiązanego z miastem. Kampania była mało elegancka. Zwłaszcza ta w drugiej turze.
Taką formę kampanii wybrał burmistrz Mańkowski. Moim celem była kampania oparta na szacunku i merytorycznej dyskusji. Z moim zespołem ustaliliśmy: hejt nie jest w naszym stylu. Prowadziliśmy kampanię tak, aby po wyborach (bez względu na wynik) móc spojrzeć w lustro. Mieliśmy być dumni z naszej pracy i jesteśmy. Ja spokojnie czekałem na wyniki głosowania, bo zrobiłem wszystko zgodnie ze swoim sumieniem. Bardzo się cieszę, że mieszkańcy Szczytna wybrali spokój i merytoryczną dyskusję.
W tych wyborach na listach Razem dla Mieszkańców, czyli stowarzyszenia Krzysztofa Mańkowskiego było wiele nazwisk dyrektorów jednostek samorządowych. Jak pan nastawia się na współpracę?
Nie analizuję powodów ich startu w wyborach. Szkoda na to czasu. Dzisiaj dla mnie istotne jest to, w jakim kierunku pójdziemy jako miasto. U mnie pracownicy jednostek mają czyste konto. Z jednej strony kontynuujemy pracę, a z drugiej – zaczynamy od nowa. Moim flagowym punktem kampanii były szacunek i współpraca. To nie są puste hasła. To wartości, którymi kieruję się na co dzień.
Czyli zmian w jednostkach i urzędzie nie będzie?
Miasto to pociąg, który jedzie i muszę do niego wsiąść tak, aby nie zwolnił ani się nie zatrzymał. Co więcej, musi przyspieszyć! Najcenniejszym elementem efektywnego zarządzania miastem są kompetentni pracownicy. Nie pozwolę sobie na to, aby takich ludzi stracić. Zależy mi na nowej jakości urzędu, nowoczesnej jednostce otwartej na mieszkańców i interesantów. Wspólnie poprawimy to, co tego wymaga. Chcę postawić na ludzi. Z mojego doświadczenia wynika jasno, że bez specjalistów w swojej dziedzinie nie da się nic zrobić. Oczywiście, mam wiele przemyśleń na temat funkcjonowania urzędu, ale każda zmiana będzie podlegała analizie. Nie pozwolę sobie na zaburzenie jego pracy.
Czyli pana start w wyborach jest pewnego rodzaju brakiem zgody na to, w jaki sposób miastem kierował pan Mańkowski?
Pięć lat temu kibicowałem panu Krzysztofowi w walce o urząd burmistrza. Zawiodłem się na jego pracy, myślę, że tak jak wielu mieszkańców. W moim zespole były osoby, które miały podobne odczucia do moich. Też uwierzyły w słowa i wizję pana burmistrza. Niestety to, co się zadziało po jego wygranej niewiele miało wspólnego ze składanymi obietnicami.
Czy Ilona Bańkowska zostanie na stanowisku wiceburmistrza, jeżeli nie, to kto ją zastąpi?
Kadencja pani wiceburmistrz kończy się wraz z kadencją burmistrza. Na ten moment nie chcę mówić o osobie, która zajmie stanowisko wiceburmistrza. Jest kilka nazwisk, które rozważam. Zapewniam, że postawię na osobę, która potrafi zarządzać, zna pracę samorządu i dla której Szczytno jest ważne. Dzisiaj jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o kwestiach kadrowych. Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji będę rozmawiał z pracownikami. Chcę być wobec nich w porządku. Jestem zwolennikiem tego, aby na strategicznych funkcjach zmiany następowały powoli. Dla przykładu - jeżeli ktoś odchodzi na emeryturę, powinien mieć czas, aby wszystko spokojnie przekazać swojemu następcy. Taki naturalny proces przejścia. Niestety, u nas cały czas pokutuje przeświadczenie, że nowy burmistrz oznacza wymianę wszystkich pracowników. Taka niby „kampanijna obietnica”. Ja takich zamiarów nie mam. To tylko źle wpływa na pracowników. Dla mnie kluczowa jest komunikacja z nimi i dobre podejście do zespołów.
Co jako burmistrza elekta najbardziej pana niepokoi, co może być największym wyzwaniem?
Myślę, że budżet miasta może okazać się tym największym wyzwaniem. Dzisiaj potrzebujemy środków na to, aby realizować potrzebne inwestycje. Musimy szukać mądrych oszczędności. Takie można uzyskać chociażby przez zastosowanie odnawialnych źródeł energii w jednostkach czy przeformatowanie systemu gospodarowania odpadami, który dzisiaj (oprócz tego, co płacą mieszkańcy) kosztuje samorząd ok. 2 mln. zł. Tu również dobrym rozwiązaniem może okazać się współpraca z gminą Szczytno. Zdecydowane kroki w tym obszarze są potrzebne, aby wprowadzić miasto na nowe tory.
Jako nowy burmistrz postawi pan na..?
...nowoczesne zarządzanie miastem. Otworzę urząd na mieszkańców, będę się z nimi spotykał. Usprawnię komunikację na linii urząd – mieszkańcy. Wszystko odbywać się będzie transparentnie, mieszkańcy muszą być informowani o planach i pomysłach. Niech włączają się w sprawy dla nich ważne. Zadaniem burmistrza jest konsultowanie decyzji, a nie uprawianie władzy absolutnej. Głos mieszkańców jest dla mnie ważny. Nastawiam się na ciężką pracę, być może najcięższą w moim życiu. Przygotowałem do tego siebie i moją rodzinę. Dzisiaj jako człowiek, nie burmistrz, stawiam na Szczytno.
andrzej
A kto to jest Krzysztof Furczak ? Aktor jakiś czy celebryta?
lena
Poprzednia kadencja to porażka dla miasta. Tandem butnych nieudaczników, w osobach Mańkowskiego i Bańkowskiej przejdzie do historii, jako jeden z najgorszych zarządzający Szczytnem. W kampanii przed II turą wyszły z Mańkowskiego paskudne cechy . Trudne sytuacje pokazują, jakimi ludźmi jesteśmy naprawdę. Nie będzie łatwo, Panie Burmistrzu ale życzę dużo siły i wytrwałości.
Jurand
Pierwszy sprawdzian dla nowego włodarza to wybór jego zastępcy zobaczymy czy okaże się marionetką pana Krzysztofa Furczaka i odda stanowisko w imię układów w partii i regionie . Czy może będzie mieć duże ja……. I postawi na profesjonalistę z poza układu szczytnowskiego i partyjnego . Czas zweryfikuje duże hasła i obietnice a może to tylko trybik w lokalnym układzie który mało może a dużo ryczy.