Coś niezwykłego dzieje się w naszym powiecie. Zakład Rybacki w Mrągowie oraz ośrodek wypoczynkowy Na Cyplu w Spychowie łączą siły, aby stworzyć raj dla... wędkarzy. Pilotażowy projekt na razie ma dotyczyć jezior Zyzdrój Mały i Zyzdrój Wielki. Włączyć się w niego mają też mieszkańcy Spychowa, wędkarze oraz turyści...
Konflikt rybacy – wędkarze to temat rzeka. Wzajemne oskarżenia o niemal kłusowniczą działalność na jeziorach mazurskich i brak w nich ryb to nic nowego. Kto ma rację w tym konflikcie? Tego nawet nie będziemy próbowali rozstrzygać. Ale okazuje się, że nawet przy tak ostrym konflikcie, przy odrobinie dobrej woli, może powstać coś wyjątkowego z korzyścią dla obu stron. W Spychowie Gospodarstwo Rybackie z Mrągowa, zarządca jezior Zyzdrój Mały i Zyzdrój Wielki oraz miejscowy ośrodek wypoczynkowy Na Cyplu łączą siły.
- Zmieniło się szefostwo tego ośrodka, ma mnóstwo ciekawych pomysłów, do których udało się im nas przekonać – śmieje się Henryk Kulas, szef Gospodarstwa Rybackiego w Mrągowie. - Nie ma co ukrywać, że i rybacy, i wędkarze jadą na jednym wózku. Lepsze jeziora, więcej ryb, to korzyść dla jednych i drugich. Dlatego, gdy pan Krzysztof przedstawił nam swój pomysł, zdecydowaliśmy się go przetestować już w tym roku.
Krzysztof Henel to zarządca dawnego ośrodka wypoczynkowy Państwowych Zakładów Optycznych w Spychowie, dziś nazywanego Na Cyplu. Ośrodek działa nieprzerwanie niemal od 60 lat.
- W skrócie nasz pomysł składa się z trzech elementów – mówi pan Krzysztof. - Ograniczenie rybołówstwa, zarybienie i edukacja...
Czy może pan nieco rozwinąć te elementy?
Może zacznę od tego, że nasze rozmowy z Gospodarstwem Rybackim w Mrągowie trwały od ponad dwóch lat. Na szczęście pan prezes podszedł do naszej inicjatywy z bardzo otwartym sercem i głową. Podczas tych rozmów wyszło, że nasze cele, czyli zakładu rybackiego, ośrodka wypoczynkowego, wędkarzy, mieszkańców Spychowa i turystów są zbieżne...
Jest to możliwe?
(śmiech) Zdecydowanie tak. I mam nadzieję, że będziemy wzorem dla innych.
Jakie były początki tej inicjatywy?
Gdy związałem się z Ośrodkiem Wypoczynkowym Na Cyplu i zakochałem się w Spychowie, w tych terenach, to stałem się też częścią społeczności lokalnej. Poznałem ich problemy. Okazało się, że jednym z nich był konflikt: rybacy kontra wędkarze, który też przekładał się na turystykę. Jeziora, lasy kuszą, ale jeziora pełne ryb, to już raj. Turystyka wędkarska ma ogromny potencjał. Takie dyskusje odbywały się między innymi w strażackiej remizie w Spychowie. Padały tam różne pomysły, łącznie z tym, aby jeziora odebrać gospodarstwu rybackiemu. Ja zaproponowałem coś innego. Dzięki przychylności prezesa Henryka Kulasa będzie on realizowany.
Wciąż jest dość tajemniczo...
(śmiech) Bo zaczęliśmy tę rozmowę tak od środka. Pilotażowy program polega na tym, że już w tym roku, w maju, rybacy na jeziorach Zyzdrój Mały i Wielki dokonają mniejszych, i to aż o 70 procent połowów, aby na ten wysoki, letni sezon jak najwięcej wędkarzy mogło cieszyć się dużą rybą. Czy rzeczywiście ryb będzie więcej, tego nie wiem. Ale Zakład Rybacki w Mrągowie idzie nam na rękę. My w zamian będziemy własnymi siłami zarybiać jeziora, co też ma udowodnić tym wszystkim niedowiarkom, turystom, wędkarzom, mieszkańcom Spychowa, że Zakład Rybacki w Mrągowie zarybia te jeziora, nie tylko na papierze, bo takie kłamliwe informacje też się pojawiały. Trzeci aspekt to edukacja wędkarska, rybacka. Z naszego ośrodka korzysta mnóstwo wędkarzy i naprawdę nie wszyscy respektują przepisy. Widzimy, że wyjmują z wody nawet małą, niewymiarową rybę. I naprawdę nie jest tego mało. Gdy uda nam się połączyć te trzy rzeczy, to istnieje duża szansa, że w jeziorach będzie więcej fajnej ryby, że wędkarze będą chętniej tu przyjeżdżali, co przełoży się na liczbę sprzedawanych zezwoleń, czym Zakład Rybacki z Mrągowa zrekompensuje sobie straty wynikłe ze zmniejszonego odłowu. Pewnie od razu tych efektów widać nie będzie, ale warto od czegoś zacząć. Bo jestem przekonany, że wszyscy na tym skorzystamy.
Kiedy ruszy ten pilotażowy program?
Już maju. Rybacy zrobią mniej odłowów, a nasi pracownicy ośrodka własnoręcznie zarybią akweny. Ruszy też kampania edukacyjna o tym, jak prawidłowo powinno wyglądać zagospodarowanie jeziora. Kto wie, może już tego lata jakiś wędkarz będzie mógł pochwalić się rekordową rybą wyciągniętą z naszych jezior. Będzie to niezła promocja nie tylko Spychowa, ale myślę, że i całego powiatu szczycieńskiego. Na pewno takie współdziałanie nad nasze jeziora przyciągnie więcej turystów i wędkarzy, których nie będą „straszyły” już sieci rybaków.
Trudno było pana przekonać do tego pomysłu?
Wydaje mi się, że nie. Zarówno rybacy, jak i wędkarze jedziemy na tym samym wózku. Naprawdę nam bardzo zależy na tym, aby ryb w jeziorach było jak najwięcej i aby woda w nich była jak najczystsza. My z tego żyjemy. Inna sprawa, że dziś mamy 9 rybaków w naszym gospodarstwie, w skali kraju możemy ich liczyć co najwyżej w setkach, a wędkarzy są miliony. Te proporcje i odpowiedzialność za stan jezior mocno przechyliły się w stronę wędkarzy. Choć z mojej wiedzy wynika, że to nie rybacy, ani nie wędkarze, lecz kormorany są największymi szkodnikami mazurskich jezior.
Kormorany?
Dokładnie tak, bo to one wyjadają małą rybę i to w ogromnych ilościach. Ryba nie dożywa dojrzałości płciowej, nie ma tarła, nie ma narybku. Gdyby nie nasze zarybianie, to jeziora świeciłyby pustkami. Być może dzięki połączaniu sił i pilotażowemu projektowi, i wędkarze, i my będziemy zadowoleni z efektu, i wspólnie zaczynimy walczyć z prawdziwymi szkodnikami, dbać o jeziora, a nie rzucać na siebie nawzajem oskarżenia.
Myśli pan, że ten program przyniesie oczekiwany skutek?
To będzie można ocenić dopiero za jakiś czas. Czy jeśli zmniejszymy połowy na tych dwóch akwenach będzie więcej ryb? Tego nie wiem, ale przynajmniej wędkarze i turyści nie będą mogli zrzucać na nas winy. Na pewno w okresie letnim nie zobaczą tam naszych sieci. Jeziora będą wyłącznie do ich dyspozycji. Dodam jednak, że jest to z naszej strony pewne wyrzeczenie, bo nasi rybacy mają rodziny, to jest ich praca. Z tego żyją. To nie jest ich hobby. Przystępując do tego projektu rezygnujemy z części zysków. Oczywiście mamy nadzieję, że w jakiejś części zostanie on zrekompensowany zwiększaniem liczby wydanych pozwoleń wędkarskich, ale nie jestem naiwny i wiem, że od razu na pewno nie pokryje to naszych strat. Ale od czegoś musimy zacząć, aby skończyć ten konflikt, który nikomu przecież nie służy. W mediach społecznościowych tworzy się mnóstwo bzdurnych teorii spiskowych. Że zarybiamy jeziora jedynie na papierze, ale gdyby tak było, to na przykład w jeziorach w ogóle nie byłoby już węgorzy. A jest. To nasza zasługa, efekt zarybiania. Dzięki temu projektowi wędkarze, turyści i mieszkańcy Spychowa na własne oczy będą mogli przekonać się, jak wygląda gospodarowanie jeziorami.
Jest szansa, że rybacy i wędkarze połączą siły na jeziorach w Spychowie – Zyzdrój Mały i Wielki mogą stać się rajem dla wędkarzy w naszym powiecie. Fot. Gospodarstwo Rybackie w Mrągowie
Mir
Jeżdże na to jezioro od kilku lat. Jeszcze w 2022 mozna było Szczupaka polowić do woli. Fakt że okazów nie było ,ale bylo go dużo. Często male okazy byly pokąsane przez większe sztuki tagrze te duże też gdzieś plywały, ale brać na gumy i blachy nie chciały. Sporo ładnego Lina i Leszcza było. Jak oglosili ten program to rybacy wyczyscili to jezioro ze wszystkiego i oglosili że niebędzie odłowów. Bardzo trudno tam o wymiar. A kierownik osrodka to bardzo fajny facet, ale z rybakami jeszcze nikt nie wygrał.
Jakub J.
Śmiech na sali. Sam widziałem odłowy, rozmawiam też z wędkarzami- wszyscy mają mizerne wyniki. Jeden z nich ma działkę nad samym jeziorem- relacjonował jak na jesieni ciągnęli sieci po całym jeziorze. Może trzeba było uzupełnić kasę bo akurat kończyła się umowa dzierżawy w czerwcu 2023? Dużo czasu poświęciłem na to jezioro, spływałem z wędka i echosondą niejeden raz- wyniki najczęściej mizerne (mówimy o \"szczupakowych\" miesiącach- maj, czerwiec, wrzesień). To prawda, że wśród wędkarzy jest masa mięsiarzy, niestety, ale to gospodarstwo odławia tarlaki i ciąga sieci po całej szerokości jeziora a kontroli nie ma żadnej. W wodach polskich powiedzieli mi kiedyś, że nawet nie wiedzą ile gospodarstwa odławiają... Całe te gospodarstwa to prywatne firmy uwłaszczone na państwowych (naszych!) jeziorach.
Wędkarz
No i to co miało stać się świetnym pomysłem legło w gruzach. Byłem w tym roku (2023) dwa tygodnie nad jeziorem. Powiem tylko tyle że przez cały pobyt nikt z wędkarzy nie złowił nic wymiarowego.
wędkarz
W jeziorze bezrybie. Właśnie w dniu dzisiejszym czyli 12.09.2023r. zostały rozstawione sieci. To już drugi raz w ciągu tego miesiąca. Zarybianie jeziora, o którym tak wiele się pisze to wielki pic na wodę. Te małe wpuszczone z taką pompą rybki zostaną skonsumowane przez małe drapieżniki. Opłaty za wędkowanie w stosunku do wyników połowów wędkarskich bardzo wysokie, chyba że ktoś lubi pobawić się 5 cm krąpiami. Szkoda wydawać pieniędzy na coś czego praktycznie nie ma w jeziorze. Na jeziorze przeważa gospodarka rabunkowa, czyli odłowić co się da i wydoić z wędkarza jak najwięcej nie oferując mu nic w zamian. Szczupak marny, jeśli komuś uda się go złowić to najczęściej są to osobniki w wymiarze 30 do 40 cm. O dużym leszczu jak i innej rybie można tylko pomarzyć. Z czystym sumieniem można powiedzieć, że na złowienie dużej ryby nie ma tu najmniejszych szans.
Zygmunt Zalewski
Uważam ze incjatywa jest wspaniała Jeżdżę na te jeziora od conajmniej 30 lat i co rok jest gorzej .Świadomość wędkarza to jest podstawa ale i świadomość rybaków to tez bardzo ważna spraw Sam byłem świadkiem jak rybacy zabierali z jeziora z odłowu na zyzdroju dużym niewymiarowe szczupaki nie wspomnę o linach pełnych ikry i mlecza !!!! Wiec jak ma ta ryba się rozmnażać .Gdy zwróciłem uwagę odpowiedz była taka proszę do szefostwa a nie do nas. A przepraszam byłem świadkiem zarybiania jedna bańka od mleka szczupakami tak maleńkie ze okoń odrazu cześć wyciol Jeżeli ma być lepiej to niezbędne są częste kontrole wędkarzy ale i rybaków
Szulim. M
A ja uważam że to bardzo dobra inicjatywa. Prawdą jest że czyszczenie jezior przez gospodarstwa rybackie przybiera często miano klęski ekologicznej. Druga sprawa że dwóch rybaków z siecią potrafi wyłowić przez dzień więcej niż stado wędkarzy przez miesiąc. Wogule to kwestionował by istnienie takich gospodarstw. Ale inicjatywa kieruje cały ten biznes troszeczkę w stronę racjonalności. Wędkarze też są nie lepsi. Widywałem jak brali z wody co popadnie. Banda mięsiarzy teraz potrafi przetrzepać jezioro i ich zdaniem jest wszystko ok. Jeden taki mondrala chwalił się jak to płocie idące na tarło taczkami na Narwi łowił. Niestety takich su....ów nie brakuje. Akurat na Zdroju niema problemu z miejscami do łowienia, trzeba tylko przejść kawałek a wozić dupsko furą na sam brzeg. I tyle w temacie. A co do kierownika ośrodka to nie jest on właścicielem ośrodka , a tylko zarządza tym ośrodkiem. Zresztą znam człowieka osobiście i życzę wszystkim ośrodką takiego kierownika z energią i pomysłem na prowadzenie tego biznesu. Pozdrawiam wszystkich wędkarzy. Mięsiarze niech się pie.....
Jamka lech
były na świecie
Wędkarz
Tak się robi dobry PR dla swojej firmy i Gospodarstwa. Normalny biznesowy układ. Pan właściciel ośrodka ściągnie do siebie gości i sprzeda im zezwolenia dla gospodarstwa Mrągowo. Nie będzie widać rybaków w okresie letnim? A kiedy oni tam byli? Bo po co. Całe odłowy ryby cennej robi się wiosną ( szczupak, sandacz) lub jesienią. Płocie, leszcze i inny białoryb gospodarstwa nie interesuje, bo z tego nie ma kasy. Przeprowadził ktoś rozmowy z Nadleśnictwem w Spychowie? Co z tego, że można kupić zezwolenie na te jeziora, jak nie idzie tam dojechać. Wszędzie jest zakaz wjazdu ostro pilnowany przez Straż Leśną. No ale co to obchodzi Pana właściciela ośrodka na cyplu, do niego dojechać można, wypożyczyć łódkę, kupić zezwolenie. Zarybienia? Ha,ha, ha. To reguluje operat rybacki i na pewno taki prywatny właściciel ośrodka nie może tam wpuścić nawet uklei. Nie ma takiego prawa. Ot i cała prawda o wielkiej wędkarskiej pasji i poprawy warunków dla zwykłych wędkarzy. Wodom cześć.