Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

Maria Piórkowska - życie między teleskopem a szydełkiem


Maria Cecylia Piórkowska, niespełna 17-latka, znalazła się w gronie zaledwie 50 młodych osób z całej Polski, które zakwalifikowały się i uczestniczyły w wyjątkowym obozie naukowym. Tematyka była obszerna, ale – można powiedzieć – z górnej półki nauk ścisłych. - Byłam w grupie fizyki kwantowej i astronomii – mówi Marysia. - Inne grupy to robotyka i inżynieria lotnicza, mikrobiologia i wstęp do medycyny oraz biochemia i chemia fizyczna.



Obóz naukowy, w którym uczestniczyła Marysia Piórkowska, to element programu stypendialnego, który od dziesięciu lat realizuje Fundacja Adamed należąca do Adamed Pharma. Fundacja od lat prowadzi różne aktywności na rzecz wspierania nauki oraz współpracy ze środowiskiem naukowym. Celem jej stworzenia była potrzeba wspierania rozwoju utalentowanej młodzieży oraz popularyzowania nauk ścisłych i przyrodniczych.

 

W ramach jubileuszowej, 10. edycji obozu ADAMED SmartUP ćwiczenia i warsztaty odbywały się w przestrzeniach laboratoryjnych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego oraz Politechnice Warszawskiej. To właśnie tam młodzi naukowcy pod okiem doświadczonych praktyków mogli m.in. przeprowadzić proces krystalizacji białek, zgłębić techniki szycia chirurgicznego czy zbudować własne samoloty i roboty. Oprócz tego, obozowicze mieli możliwość zapoznania się z nowoczesnymi technologiami oraz technikami badawczymi, które są niezbędne do prowadzenia zaawansowanych badań w różnych dziedzinach nauki.

 

Program nie ogranicza się do 2-tygodniowego obozu, lecz jest bardziej rozbudowany. Spośród wszystkich jego 50 uczestników, 10 najlepszych otrzyma tytuł laureata i pakiet indywidualnych, 10-miesięcznych konsultacji naukowych.

 

- Z kolei trójka zwycięzców, którzy wykażą się największą motywacją do działania i pasją do nauki, zostanie uhonorowana przez Fundację Adamed stypendium naukowym w wysokości 40 tys. zł. Uroczysta, jubileuszowa gala wręczenia nagród odbędzie się 30 września 2024 r. w Warszawie - informuje Agnieszka Rejer-Mellin, Koordynatorka programów Fundacji Adamed.

 

Czy w gronie tegorocznych laureatów i zwycięzców programu znajdzie się Marysia Piórkowska – jeszcze nie wiemy. Wiemy natomiast, że nauka jest jej ogromną pasją, a swoim entuzjazmem i energią mogłaby obdzielić niemałą grupę nie tylko rówieśników, ale i wielu dorosłych. Zresztą niech sama o tym opowie.

 

Jakim cudem dostałaś się na ten obóz?

Może nie był to aż cud, ale łatwo też nie. Trzeba było przejść 3-etapowe eliminacje. Na początku były zadania w ramach gry edukacyjnej on-line. Później trzeba było wypełnić formularz rekrutacyjny z wieloma różnymi pytaniami typu: jakie wyzwania stoją przed współczesną nauką, jaka jest ulubiona książka, jakie jest największe osiągniecie naukowe ostatnich lat. Dodatkowo należało też napisać list motywacyjny, w którym trzeba było napisać m.in. o zainteresowaniach, powodach chęci udziału w obozie, dotychczasowych osiągnięciach. Trzeci etap to już rozmowa rekrutacyjna i test wiedzy i to było najtrudniejsze.

 

Ilu młodych ludzi uczestniczyło w tej kwalifikacji?


Reklama

Z całego kraju? Około 9500. Nie jestem na sto procent pewna, ale chyba byłam jedyna z Mazur.

 

Jak oceniasz swój udział w tym projekcie?

Było to niezwykłe przeżycie. Obóz był świetnie zorganizowany, zajęcia bardzo ciekawe, w tym praktyczne. Te dwa tygodnie to ogrom uzyskanej wiedzy i okazja do poznania fantastycznych ludzi, naukowców nie tylko z SGGW, gdzie moja grupa odbywała zajęcia, ale praktycznie z całej Polski. Bardzo się też cieszę z tego, że poznałam sporą liczbę swoich rówieśników, z którymi można było „zaszaleć”, powygłupiać się, ale też porozmawiać na bardzo poważne tematy, chyba mało powszechne wśród osób 15-, a maksymalnie 19-letnich.

 

Skąd u ciebie tak rzadkie zainteresowania, rzadkie nie tylko – chyba – u dziewczyn, ale w ogóle młodych ludzi?

Tu się „zbuntuję”, bo traktowanie intelektu kobiecego jako czegoś wyjątkowego jest co najmniej nie na miejscu. W mojej 11-osobowej grupie było 6 dziewczyn. A skąd się to wzięło u mnie? Naukami ścisłymi zainteresowałam się już w podstawówce. Początkowo interesowały mnie bardziej kierunki medyczne, rozważałam weterynarię. W czasie pandemii zaczęłam więcej czytać, także książki popularnonaukowe z innych dziedzin i zgłębiać zagadnienia bliższe astronomii. Zaintrygowały mnie, zaciekawiły i ostatecznie wciągnęły. Później i teraz staram się nie tylko uczyć, ale np. co najmniej raz na dwa tygodnie uczestniczyć w jakimś spotkaniu tematycznym czy chociaż odwiedzić planetarium.

 

Często nie śpisz nocami?

Nie ma nic fajniejszego, niż nocą oglądać niebo i zasnąć pod gwiazdami. Teraz widzę więcej, bo korzystam z teleskopu soczewkowego.

 

Prezent od rodziców?

Sama sobie kupiłam. Uzbierałam kasę, np. z reszty z zakupów albo składałam 2-złotówki ze sklepowych wózków, albo za jakąś pomoc w gospodarstwie. Pierwszy teleskop kupowałam z mamą, przez internet. Mama zapłaciła, a ja jej oddałam słupki monet:1-, 2- i 5-złotowych, które gromadziłam co najmniej rok.

 

Obecnie wakacje, ale generalnie uczysz się w ogólniaku?

Z tym sprawa jest nieco skomplikowana. Pierwszą klasę zaliczyłam w Warszawie, w Niepublicznym Liceum Ogólnokształcącym Sióstr Nazaretanek, w klasie międzynarodowej, w której językiem wykładowym był angielski. Sama sobie tę szkołę wybrałam. Chociaż uczyły się tam tylko dziewczyny, nie było źle, ale szkoła była bardziej sprofilowana humanistycznie, a fizyka i matematyka były traktowane trochę po macoszemu, co mi nie odpowiadało. Drugą klasę liceum robiłam więc w systemie tzw. edukacji domowej, co polegało na nauce własnej z pomocą korepetytorów. Przy tym systemie trzeba później zdać egzamin z każdego przedmiotu: ustny i pisemny, a oceny z tych egzaminów zamieszczane są na świadectwie.

Reklama

 

A dalej?

Teraz złożyłam dokumenty do szczycieńskiego „Sobiecha”, do trzeciej klasy. Jeszcze nie mam decyzji o przyjęciu, ale nie sądzę, by był z tym jakiś problem. A jeszcze dalej? Nie wiem, jak się odnajdę w szkole. Albo dotrwam do matury, albo znów wybiorę edukację domową.

 

Rodzice, rodzeństwo mają zupełnie inne zainteresowania. W innym miejscu piszemy o twoim bracie Tadeuszu/Mateuszu, który w tym roku będzie starostą dożynek w Olszynach. Wyrodziłaś się, taki trochę z ciebie – jak ja to czasem żartobliwie nazywam - „mutant”.

Nie od razu byłam takim „wyrodkiem”. Długo na przykład miałam problem z nauką czytania. W ogóle mi to nie szło. Natomiast wszystko z cyferkami było dla mnie bardzo łatwe i ciekawe. Przy moich może trochę nietypowych zainteresowaniach rodzice nigdy nie sprawiali mi kłopotu, a wspierali i pomagali. Nie sądzę, by w kolejnych latach było inaczej, choć czasem narzekają, że to moje naukowe „dziwactwo” w przyszłości rzuci mnie gdzieś daleko od domu.

 

Masz niecałe 17 lat. Mam nadzieję, że interesujesz się nie tylko nauką.

Mnóstwo czytam. Nie tylko naukowe publikacje, ale też science-fiction i fantastykę. Uwielbiam robótki ręczne najróżniejszego rodzaju, a najbardziej dzierganie szydełkiem, sporo śpiewam (uczyłam się pod okiem pani Asi Gawryszewskiej), najchętniej z tatą w duecie, uczyłam się i wciąż uczę grać na gitarze i ukulele, a ze sportu... Jeździłam konno, brałam udział w zawodach i zakochałam się w strzelaniu z łuku tradycyjnego. Nauka w Warszawie przerwała moje jeździectwo, a od września chętnie wrócę do zajęć ze szczycieńską drużyną łuczniczą. Kiedyś może uda mi się znaleźć w konnej drużynie łuczniczej, co jest jednym z moich marzeń.

 

Aż trudno uwierzyć, że w jednej dziewczynie tkwi tak wiele energii i najróżniejszych pasji. Jak widzisz siebie za, powiedzmy, 10 lat?

Zapewne na studiach, już doktoranckich. Zbieram dane do tej pracy, prowadzę badania. Raczej praca naukowa, w perspektywie kariera, więc mieszkam raczej w obrębie uczelni, w której jestem zatrudniona, ale na Mazurach mam zacisznie położony dom, daczę, w której wypoczywam... Przy kominku, z jakąś robótką w rękach. Może jakiś mąż i dzieci, ale może, bo nie jestem pewna czy na to wystarczy mi czasu. Trudno przewidywać, ale może nie bez powodu pasjonuje mnie astronomia. Niektórzy przecież twierdzą, że nasza przyszłość jest zapisana w gwiazdach.



Komentarze do artykułu

Dariusz

co za talenciara! super dziewczyna;)

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama