Poniedziałek, 16 Czerwiec
Imieniny: Jolanty, Lotara, Wita -

Reklama


Reklama

Kto może wyciąć drzewo?


Leokadia Raczyńska prosi i grozi, ale urzędnicy miejscy nie chcą jej słuchać – najpierw wycięli dwa drzewa na działce, którą od lat dzierżawiła, a teraz zasłaniają się przepisami prawa. Okazuje się, że mają rację.

  • Data:

Leokadia Raczyńska prosi i grozi, ale urzędnicy miejscy nie chcą jej słuchać – najpierw wycięli dwa drzewa na działce, którą od lat dzierżawiła, a teraz zasłaniają się przepisami prawa. Okazuje się, że mają rację.

Leokadia Raczyńska wraz ze swoją córką, by uczcić narodziny wnuków dwadzieścia dwa lata temu posadziła na działce dzierżawionej od miasta dwie brzózki. – Drzewka pięknie rosły, podobnie jak wnuki – chwali pani Leokadia. – Natomiast ja starzałam się – dodaje.

W ubiegłym roku kobieta zachorowała i zimę spędziła u córki w Olsztynie, dlatego nie mogła zajmować się ogrodem i drzewkami, do których miała tak ogromny sentyment. Do tego doszło wygaśnięcie dzierżawy działki, na której rosły brzózki. – Mnie nie było, więc nie mogłam wszystkiego dopilnować – tłumaczy kobieta.

Kiedy wiosną jej stan poprawił się, wróciła do domu. Od razu po powrocie poszła do ogrodu. To, co zastała, wywołało jej zdziwienie i trwogę. Okazało się, że po pięknych drzewkach pozostały tylko pieńki. – Byłam zdumiona, bo wiedząc, że dzierżawa wygasła, sama chciałam ściąć brzózki – opowiada przyznając jednocześnie, że sentymentem darzone drewno miało służyć za opał. – Pobiegłam do sąsiadów, by dowiedzieć się, co się stało. Ci powiedzieli mi, że drzewka ścięli pracownicy urzędu – dodaje.


Reklama

Pani Leokadia poruszyła niebo i ziemię, wszystko po to, żeby wyjaśnić sprawę. Jednak to, co usłyszała w urzędzie nie bardzo jej się spodobało. – Pani Leokadia jeszcze przed wygaśnięciem dzierżawy powinna wystąpić do nas o zgodę na wycinkę, następnie do starostwa o wydanie zezwolenia na usunięcie drzewek. Obowiązek uzyskania zezwolenia na usunięcie nie dotyczy tylko drzew owocowych. Zazwyczaj, jeśli jest to uzasadnione, a w tym przypadku było, bo kobieta sama sadziła brzózki, bez problemu udzielamy zgody. Te procedury nie zostały dopełnione, dzierżawa wygasła i w tej sytuacji mieliśmy pełne prawo dysponować rosnącymi drzewami. Drewno, pozyskane przez miasto, jest wykorzystywane do miejskich celów. Uzyskany w ten sposób surowiec staje się kompostem lub służy do ogrzewania m.in. schroniska dla zwierząt.

Przy okazji dowiedzieliśmy się też, że nie tylko na wycięcie, ale także na zasadzanie drzew trzeba mieć zezwolenie. I to na nasadzanie nie tylko na gruntach dzierżawionych od samorządu, ale i na własnych również. - Niestety, ten wymóg jest niezwykle rzadko respektowany – mówi Albert Kiliman. - Przepisy dotyczące drzew są bardzo restrykcyjne i w najmniejszym stopniu nie uwzględniają kwestii: kto i z jakich powodów je niegdyś sadził. Warto więc o tych sprawach dowiadywać się wcześniej i uzyskiwać odpowiednie zezwolenia.

Reklama

Paweł Salamucha

Fot. Paweł Salamucha

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama