Od 1 września członkiem Rady Nadzorczej spółki Veolia jest Arkadiusz Letkiewicz. Zastąpił reprezentującą władze miasta Danutę Musik. Zmiana wywołała trochę zamieszania, głównie w komentarzach w mediach, nie tylko społecznościowych. Skąd ta swoista niechęć do personalnych przetasowań połączona z niewybrednymi często atakami na byłego komendanta-rektora WSPol (obecnie Akademia Policji), a pośrednio na aktualne władze miasta? Niechże Arkadiusz Letkiewicz sam się do tego ustosunkuje.
Członkostwo w Radzie Nadzorczej to coś dla ciebie nowego?
Owszem, ale nie są to nowe zagadnienia, z którymi się w tej radzie zetknę. Czym bowiem jest Rada Nadzorcza spółki? W skrócie: organem, którego głównym zadaniem jest „trzymanie ręki” nad ekonomiczną stroną jej działalności. Rada zbiera się kilka razy w roku, wysłuchuje sprawozdania zarządu, ewentualnie wyznacza cele spółki na najbliższą przyszłość... W nazwie jest: nadzorcza. Czyli ta rada, składająca się z osób reprezentujących wspólników, nadzoruje działalność zarządu w interesie właścicieli.
Co z tymi znanymi zagadnieniami?
To głównie ekonomia, a ja z tej dziedziny skończyłem studia i mam doktorat. Ponadto, zanim wstąpiłem do policji, przez cztery lata kierowałem dużą firmą... Kierowanie WSPol i zarządzenie kilkudziesięcioma milionami jej ówczesnego budżetu to też ekonomia. Jako zastępca komendanta głównego Policji odpowiadałem za realizację budżetu liczonego w miliardach złotych, a to już ekonomia przez duże E.
Rady nadzorcze spółek, w których miasto ma swoje udziały, interesują lokalnych polityków i ich akolitów tylko przy personalnych przetasowaniach. Normalną, codzienną ich działalnością nikt albo prawie nikt się nie zajmuje...
Bo takie jest „społeczne” postrzeganie tych gremiów, niewykluczone, że ukształtowane przez media. Te bowiem, głównie na szczeblu centralnym, zmiany personalne w tych radach od lat utożsamiają z załatwianiem synekur „swoim”. Przy takim ujęciu taki „swój” członek RN nic nie robi w zamian za duże pieniądze.
Może więc i w tej obecnej krytyce odnośnie do ciebie chodzi o pieniądze?
Poważnie? Z tego co wiem, mam dostawać miesięcznie „horrendalną” kwotę kilkuset złotych brutto. Od lat, bodaj 20, większymi datkami zasilam konto schroniska „Cztery Łapy” w Szczytnie. Na tym „zarobku” w RN z pewnością mi nie zależy.
Więc czemu się zgodziłeś?
Bo mnie o to poprosił burmistrz Stefan Ochman. Czy to dziwne, że chce, by miasto w Veolii reprezentował ktoś, do kogo ma zaufanie? A czy poprzedni włodarze nie robili tak samo bądź podobnie? Osoba, którą w Radzie zastąpiłem, była jej członkiem kilka lat, wprowadził ją poprzedni burmistrz.
Bodaj to jego krytyczny komentarz czytałam na fb. Coś o tym, że biegła rewident w radzie nadzorczej to lepszy i pewniejszy nabytek niż emerytowany policjant, nawet jeśli w porywach komendant...
Nie mnie oceniać kompetencje mojej poprzedniczki, co nie znaczy, że mi ich brakuje. Bardziej boleję nad innymi przytykami, które zapewne, w zamyśle ich autorów, mają mnie deprecjonować.
Nad jakimi?
Tu prym wiedzie wasza konkurencja. Wskazała m.in. że były minister chciał się mnie pozbyć ze stanowiska zastępcy komendanta głównego i że złożył na mnie doniesienie do CBA. Nie wspomniano jednak o tym, że CBA odmówiło wszczęcia postępowania. Minister, gdy mnie znielubił, swoją funkcją pełnił zaledwie kilka tygodni, zaś rzeczywistym powodem „konfliktu” był przygotowany przez ministerstwo budżet dla Policji na 2013 rok, którego kilka punktów ostro skrytykowałem.
Tylko tyle?
Dla mnie to nie tylko. To manipulacja, której nie akceptuję. Wytknięto mi też, że w esesmańskim mundurze wystąpiłem na scenie z Hunterem. Swego czasu było to głośne wydarzenie, któremu na siłę próbowano dopisać zupełnie inne znaczenie, niż miało ono w rzeczywistości. Uderzono wtedy nie tylko we mnie, ale pośrednio w cały zespół.
Pamiętam. Trudno powiedzieć, czy to było śmieszne czy straszne...
Dwie panie radne zrobiły z tego sprawę polityczną, ideologiczną. Zostało nawet skierowane zawiadomienie o prawdopodobnym popełnieniu przeze mnie przestępstwa. Prokuratura, podobnie jak wcześniej CBA, odmówiła wszczęcia postępowania. Nie doszukała się więc niczego nagannego.
Jesteś emerytem z zapewne niemałym świadczeniem. „Wynagrodzenie” z Veolii to przysłowiowe „na waciki”. Sprawa jest więc tylko mieszaniem w lokalnym kotle, elementem nieustannie toczącej się walki pomiędzy starym i nowym. Ale pomijając te rozgrywki wiem, że nie należysz do osób, które zadowala bezczynność. Przypuszczam, że zajmujesz się czymś znacznie ważniejszym i konkretniejszym, niż zasiadanie w RN Veolii...
I nie mylisz się. W sierpniu wygrałem konkurs, ogłoszony przez Akademię Policji w Szczytnie, na etat profesorski. Profesorem nauk społecznych jestem od 11 lat, profesorem zwyczajnym, bo nominację otrzymałem z rąk Prezydenta RP, a teraz jestem tym profesorem w Akademii. Kilka tygodni później obecna komendant-rektor zaproponowała mi ściślejszą współpracę i zostałem jej pełnomocnikiem ds. strategii i rozwoju Akademii.
I to rozumiem. Jak cię znam kupę lat, to „od zawsze” satysfakcjonowały cię wyzwania, a ta funkcja zdaje się nim być...
Akademia – nawet gdy była jeszcze szkołą – zawsze była dla mnie ważna. Można powiedzieć, że w jej pobliżu się urodziłem i w jej klimacie – wychowałem. Jestem szczytnianinem, więc miasto też zawsze było dla mnie ważne. Zresztą wciąż jestem przekonany, że Akademia to Szczytno i odwrotnie. Korelują ze sobą od dziesiątków lat. Jeśli więc obecnie mam wpływ na to czy i jak się będzie rozwijała Akademia, to mam też pośrednio wpływ na rozwój miasta. To rzeczywiście wyzwanie, ale i satysfakcja, jeśli uda się coś widomego osiągnąć. Czy więc przy tym funkcja w RN Veolii jest dla mnie jakimś zawodowym spełnieniem? Jestem stuprocentowo przekonany, że celem był burmistrz Ochman, a ja „maczugą”, którą próbowano go uderzyć. Zresztą w mediach społecznościowych wciąż go „kopią”, często podnosząc absurdalne argumenty. W tę właśnie „wojenkę” próbowano mnie wciągnąć. Szkoda. Dobrze by było, dla Szczytna, żeby ci, którzy tę wojenkę toczą, w końcu zaakceptowali rzeczywistość i ogłosili rozejm.
Gabi
Dobrze, że mamy wykształconych mieszkańców wśród nas.