Czwartek, 26 Grudzień
Imieniny: Fabioli, Jana, Żanety -

Reklama


Reklama

Komputery, książki i koty, czyli dzień powszechny Michała Dziedzieli


Michał to charakterystyczna osoba. Można go nie znać, ale trudno nie zauważyć. Charakterystyczne „strąki” na głowie nie stanowią jednak wyłącznego znaku rozpoznawczego. Wielu mieszkańców Szczytna i okolic miało już z Michałem do czynienia wtedy, gdy zaszwankował im sprzęt komputerowy. Bo Michał to przede wszystkim fachman od elektroniki. O pracy i życiowych pasjach rozmawiamy.


  • Data:

Dredy to twój znak rozpoznawczy?

 

Mówią o mnie: „pan z dredami”. Może nie jestem jedyny, ale chyba najdłużej z nimi chodzę, z dziesięć lat co najmniej. No i jestem jedyny z dredami w branży komputerowej, to może też mnie wyróżnia.

 

Z komputerami to cię trudno skojarzyć. Nie tym się zajmowałeś dotychczas?

 

I to jest błąd. Bo siedzę w tym od prawie dwudziestu lat. I po tych wielu latach doświadczenia zdecydowałem się na własną działalność gospodarczą, oczywiście komputerowo ukierunkowaną. Dokładniej: na serwis komputerowy. Czyli diagnostyka, naprawy, wyceny, modernizacja, konserwacja itp., zarówno komputerów stacjonarnych, jak i laptopów.

 

 

 

Skąd przekonanie, że własny biznes to właściwa droga?

 

Eksperyment. Ale wyłącznie własnym sumptem. Uruchamiając działalność nie korzystałem z żadnych dotacji. Po prostu uznałem, że czas najwyższy zacząć zarabiać na siebie, a nie na innych.

 

Dwadzieścia lat wśród komputerów to sporo czasu. A ile miałeś lat, jak pierwszy raz dotknąłeś klawiatury?

 

Oj, klawiatura była, chociaż dziś fachowcy nie uważają atari za komputer, a z nim się zetknąłem na początku, jeszcze w podstawówce. Nie miałem swojego, chodziłem do wujka, który miał dzieci w podobnym wieku, więc wspólnie się tym komputerem bawiliśmy. Pierwszego peceta kupiłem sobie sam, jak tylko zacząłem pracować, miałem wtedy jakieś 20 lat.

 

 

Co cię w tych komputerach pasjonowało?

 

Nie jestem fanatykiem. Powiedziałbym, że fanatycznie to czytam książki, natomiast w branżę komputerową wszedłem właściwie przypadkiem, przez pracę, jaką mi zaproponowano, w salonie komputerowym. Popracowałem i kupiłem sobie komputer bardziej dlatego, że wstyd było nie mieć, niż z powodu jakichś szczególnych zainteresowań. Te się po prostu wykształciły wraz z upływem lat. Skoro dwa dziesięciolecia zajmuję się techniczną stroną komputerów, to zrobił się z tego mój zawód.

 

A jaki masz z wykształcenia?

 

Ekonomista. Po liceum ekonomicznym w Zespole Szkół nr 1. Ani jedno, ani drugie nie było moim wyborem. Zawsze myślałem, że będę miał zajęcie w jakiś sposób związane z naturą, ze zwierzętami. Ale prawda jest też taka, że kończąc szkołę podstawową nie mogłem się zdecydować co dalej. Nie pamiętam jak to się stało, ale wtedy dano mi do rozwiązania jakieś testy, może to było w ramach doradztwa zawodowego, i z tych testów wyszło, że powinienem zajmować się w przyszłości ekonomią.


Reklama

 

 

Może to nie było takie błędne rozstrzygnięcie. Własna działalność gospodarcza wymaga także umiejętności biznesowych, ekonomicznych...

 

Fakt. Tyle że tą stroną biznesu zajmują się specjaliści. Moją rolą jest świadczyć usługi: szybko, dobrze i jak najwięcej, żeby i księgowa była zadowolona.

 

Jak wygląda ten rynek usług w Szczytnie?

 

Wbrew pozorom wcale nie jest nas tak wielu. Może z pięć firm i kilka osób. A potrzeby rosną, bo dziś trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek rodzinę, która nie posiadałaby co najmniej jednego komputera, a do nich dochodzą też inne podobne urządzenia, np. tablety, smartfony. Innymi słowy – sprzętu elektronicznego w domach, w firmach jest coraz więcej, więc i zapotrzebowanie na usługi serwisowe też rośnie.

 

 

Odczuwasz to we własnym biznesie?

 

Trudno mi jeszcze dokonać takich ocen, bo prowadzę działalność niecały kwartał, bo dopiero od początku września. Ale powiem tak: mimo tak krótkiego czasu na chleb zarabiam. Teraz muszę tylko jeszcze trochę rozwinąć skrzydła, żeby było i na masło.

 

Skąd klienci?

 

Głównie z reklamy. Ona przypomniała wielu osobom o mnie, bo mają w domach sprzęt, który im naprawiałem bądź składałem kilka czy nawet kilkanaście lat temu, w ramach pracy w innych firmach.

 

 

Składałeś? Wiem, że tak można, ale klient chyba musi wiedzieć, co i do czego potrzebuje?

 

Powinien. Kiedyś gotowe komputery nie były tak dostępne jak dziś. Wszystkie firmy chyba zaczynały od tego, że składały je na życzenie klienta z dostępnych podzespołów. Trzeba było wiedzieć najpierw jaką gotówką klient dysponuje, a następnie do czego będzie tego komputera używał. To były podstawowe informacje. I po ich połączeniu musiałem dobrać takie elementy sprzętu, by najlepiej spełniały dane oczekiwania. Później śrubokręt w rękę i do roboty. W ten sposób, na początku tego wieku, najczęściej ludzie zaopatrywali się w komputery. Gotowe były bardzo drogie, składane można było mieć za połowę tej ceny, wcale nie gorsze. Zresztą dziś też nie brakuje osób, które wolą właśnie składany sprzęt, bo można elementy dobrać pod każde indywidualne potrzeby, a te nie muszą być standardowe, jak komputery gotowe. Poza tym, i tym się też w dużej mierze zajmuję, nie ma potrzeby, a nawet sensu, kupować nowe wyposażenie, gdy tylko stare zaszwankuje. Można, a powiedziałbym nawet, że warto, po prostu stary sprzęt naprawić, wymienić co nieco, ulepszyć i za mniejsze pieniądze mieć znowu to, co się miało albo nawet więcej, bo przy ulepszaniu też można ten stary sprzęt zindywidualizować pod konkretne potrzeby i oczekiwania.

Reklama

 

Współcześnie mówi się, że sprzęt elektroniczny, a także AGD jest tak produkowany, żeby zaczął się psuć zaraz po upływie okresu gwarancji. Można temu jakoś przeciwdziałać bez zlinczowania producentów?

 

Tak. Można wydłużać działanie sprzętu odpowiednimi „manipulacjami”. Ważna jest konserwacja, czyli czasowa kontrola i czyszczenie komputerowych trzewi. To ważne szczególnie w przypadku laptopów, bo tu czyszczenie pozwala na obniżenie temperatury. Nie jest tajemnicą, że laptopy bardzo szybko się nagrzewają, a zbyt wysoka temperatura to największy wróg. Dlatego tak ważne jest, by przy korzystaniu z laptopów stosować także specjalne podstawki chłodzące. Niezależnie od takich osobistych działań dokładna konserwacja, a wystarczy raz w roku, powinna zachować użyteczność sprzętu na dłużej. Przy konserwacji można też zawczasu dostrzec jakieś poważniejsze mankamenty i im zaradzić zanim będzie za późno.

 

 

 

Można by więc powiedzieć, że jesteś posiadaczem dredów, pasjonatem książek i fachowcem od komputerów. Czy masz jeszcze inne cechy charakterystyczne, a odmienne od, nazwijmy to, stereotypów?

 

Hm... Może zwierzaki? Mam dwa koty. Są moje, ale z powodów zdrowotnych muszą mieszkać u mojej mamy. I wszyscy na tym korzystają, bo opiekując się tymi kotami intensywnie, odwiedzam też i mamę codziennie. Może dieta? Z piętnaście lat chyba nie jem mięsa w ogóle, czyli jestem wegetarianinem. To zrodziło się z miłości do zwierząt. Czy coś jeszcze? Trudno mi powiedzieć. Lubię aktywną rekreację: łyżwy zimą, kajaki czy rower latem. A poza tym jestem zwyczajnym facetem i tyle.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama