– Odłowy będą prowadzone w minimalnych ilościach, jedynie po to, by zabezpieczyć rynek turystów. W końcu każdy, kto odwiedza Mazury, chce spróbować świeżej, smacznej ryby – mówi Adam Kupren, pracownik KM.
Kompania Mazurska to firma ze sporym bagażem doświadczeń. Przedsiębi...
– Odłowy będą prowadzone w minimalnych ilościach, jedynie po to, by zabezpieczyć rynek turystów. W końcu każdy, kto odwiedza Mazury, chce spróbować świeżej, smacznej ryby – mówi Adam Kupren, pracownik KM.
Kompania Mazurska to firma ze sporym bagażem doświadczeń. Przedsiębiorstwo powstało w 2002 roku. Od początku zajmuje się połowem, przetwórstwem i sprzedażą ryb. Dziś jest użytkownikiem 27 jezior na terenie Warmii i Mazur – od Pasymskiej Kalwy do Serwentu w Purdzie. Rocznie firma łowiła i przetwarzała nawet do 60 ton ryb. Jednak polityka nowego zarządu jest inna. – Chcemy położyć nacisk na wędkarstwo, dlatego planujemy odławiać około 10 ton, z kilku jezior. Natomiast resztę pozostawić wędkarzom. Wśród tych jezior jest także Kalwa – mówi Adam Kupren, pracownik KM.
W Kalwie tak naprawdę pływa wiele gatunków ryb od płoci, przez grubsze ryby jak leszcz, do okazałych węgorzy i szczupaków. Na razie jednak nie ma równowagi ze względu na zbyt dużą ilość drobnej ryby karpiowatej – mówi Kupren.
Spółka chce to zmienić poprzez biomanipulację. – Jest za mało drapieżników w stosunku do ryby białej, chcemy w pierwszej kolejności zwiększyć zarybienia drapieżnikami i zmniejszyć pogłowie ryby białej. Kiedy jednak osiągniemy równowagę zostawimy jezioro dla wędkarzy, bo przecież każdy miłośnik moczenia kija chce złowić np. dużego szczupaka – tłumaczy pan Adam.
Płotki do słoików
Co w takim razie stanie się z odłowioną, białą rybą? – Uruchamiamy przetwórnię, która pozwoli wykorzystać tego typu rybę jako lokalny przysmak. Nazwaliśmy to – „Słoiczek na raz”. Jest to np. płotka czy mały leszcz w smacznej i zdrowej zalewie octu jabłkowego. Jest to produkt prozdrowotny, oparty na tradycyjnym przepisie – bez konserwantów i sztucznych dodatków – mówi pan Adam. – Nasze produkty będzie można kupić u nas, ale i w lokalnych sklepach – dodaje.
Kompania cały czas sprzedaje zezwolenia wędkarskie. Za możliwość połowu przez rok np. w Kalwie z brzegu trzeba zapłacić 170 zł, z łodzi 270 zł. Natomiast zezwolenie na połów na wszystkich jeziorach z łodzi trzeba zapłacić 500 zł. – Cena pozwolenia jest o 20 zł wyższa niż w roku poprzednim ze względu na to, że nie prowadzimy na jeziorze odłowów, ale zostawiliśmy je jedynie dla wędkarzy. Pieniądze te przeznaczamy m.in. na zarybienia. W tym roku do Kalwy wpuściliśmy 150.000 szt wylęgu szczupaka, a do wszystkich naszych jezior prawie milion narybku tego gatunku. Chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, w której firma, rybak, z którym współpracujemy, ale też i wędkarze dbają o nasze jeziora. My nie łowimy w weekendy, dlatego kiedy ktoś widzi sieci, powinien nam to zgłosić, dzwoniąc pod numer 531 097 230 – kończy Kupren.
Paweł Salamucha
Krzysztof Muller
Czy istnieje dopłata za troling? Na Kalwie, pozdrawiam Krzysztof.