„Hej sobótka, sobótka, dzień jest długi noc krótka...” - śpiewali pół wieku temu Trubadurzy, ale nie przewidzieli, że mimo swej długości sobotni dzień w Orżynach dla wielu i tak był za krótki. Tegoroczna Sobótka w Orżynach przyciągnęła tłumy. O atrakcje zadbał sołtys wsi Wiesław Domalewski oraz jego Nieformalna Grupa Teatralna „Domalesia”. - Przyjeżdżam do tej wsi od trzech lat, bo jest tu wyjątkowa atmosfera, niesamowici ludzie, którzy potrafią się bawić – mówi Paweł Kaczmarek ze Szczytna. - Czegoś takiego brakuje w Szczytnie. Był pokaz teatralny, a potem zabawa z zespołem.
Spełnione plany sołtysa Orżyn
Takich osób, jak pan Paweł, w sobotę, 22 czerwca w Orzynach było dużo więcej. Zjawili się mieszkańcy Szczytna, turyści, ale przede wszystkim mieszkańcy gminy oraz samego sołectwa. Udowodnili, że doskonale potrafią się bawić.
- Bardzo mnie cieszy ta integracja i tak liczna obecność – mówi Wiesław Domalewski, sołtys Orzyn. - Fajnie jest patrzeć, gdy na naszych uroczystościach bawią się dzieci, staruszkowie, czy osoby w sile wieku. Takie było moje założenie i, póki co, się sprawdza.
Integracyjna siła Domalesii
Magnesem przyciągającym do Orzyn jest bez wątpienia Nieformalna Grupa Teatralna „Domalesia”. Od wielu lat przygotowuje ona inscenizacje teatralne na najwyższym poziomie, których nie powstydziliby się zawodowi aktorzy. Tym razem widzowie mogli obejrzeć spektakl „O Zosi, co złego Smętka posłuchała”.
- Jestem tu po raz kolejny i po raz kolejny nie mogę wyjść z podziwu, na jakim jest to poziomie – mówi Dorota Horoszkiewicz ze Szczytna. - Jakbym oglądała spektakl z profesjonalnymi aktorami. Wszystkie szczegóły są idealnie dopracowane.
Zainteresowanie wzmacnia chęć działania
Aktorzy „Domalesi” to głównie mieszkańcy Orzyn oraz gminy Dźwierzuty, ale w zespole są też osoby ze Szczytna czy Mrągowa.
- Właściwie nie wiem już sam, jak mi się udało ich wszystkich do tego przekonać, ale bardzo się cieszę, że są – mówi Domalewski. - Patrząc po liczbie widzów dostrzegamy, że to co robimy, jest atrakcyjne. A to z kolei daje nam siłę do dalszej pracy i sprawia, że od pewnego czasu ta nasza grupa ludzi robi to z pasją, bawi się tym.
Każda impreza – niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju
Noc Świętojańska w Orzynach odbyła się już po raz siódmy.
- Dwa pierwsze spektakle odbyły się jeszcze za czasów sołtysowania przez świętej pamięci Dariusza Lepczaka – mówi Wiesław Domalewski, dzisiejszy sołtys Orzyn. - Kontynuujemy to, bo bardzo mnie cieszy fakt, że na naszych imprezach bawią się całe rodziny, dzieci, osoby starsze, młodzież... Nie potrafię odpowiedzieć dlaczego chcą tu przychodzić. O to trzeba byłoby zapytać uczestników – dodaje z uśmiechem pan Wiesław. - Pewne jest to, że zawsze staramy się nasze wydarzenia przygotować na najwyższym poziomie. Musi być przestrzeń na kulturę, zabawę, ale też posiłek.
I widać było gołym okiem, że wszystkie te warunki w Orżynach są spełnione. Tu nie było podziału na aktorów i widzów, na organizatorów i publiczność czy uczestników. „Domalesia” i jej imprezy scalają obie strony „barykady”, tworząc niepowtarzalny klimat i poczucie wspólnoty. I może to właśnie sprawia, że z roku na rok rośnie liczba uczestników kulturalnych wydarzeń w Orżynach, bo tam tworzy się nie tylko kulturę, nie tylko kultywuje tradycje, ale buduje się coś ważniejszego i ponadczasowego: społeczną jedność. I nawet jeśli trwa ona w Noc Kupały, czy w inne pojedyncze dni wydarzeń – to i tak warto.
Piotr Krasnodębski
Też tam byłem super przedstawienie dla społeczności miejscowej i gości wakacyjnych