Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

Halina Mikos i Agnieszka Remuszko dowodzą, że aktywność pozwala zapomnieć o wieku


Halina Mikos i Agnieszka Remuszko – to dwie aktywne mieszkanki Rekownicy. Obie panie w tym roku będą obchodziły już 70. urodziny, ale wiek w żaden sposób nie wpływa na ich społeczną działalność. Można by nawet powiedzieć, że wraz z wiekiem ta aktywność rośnie.


  • Data:

Halina Mikos z pochodzenia jest Ślązaczką. Urodziła się w Chorzowie i tam spędziła większą część życia.

 

- Na Mazury sprowadziłam się w 2010 roku. Z wykształcenia jestem chemikiem, ale przez niemal całe życie zawodowe prowadziłam własną działalność gospodarczą, w różnych zresztą dziedzinach. W Myszkowie, wraz z mężem, prowadziliśmy rodzinny dom dziecka. Wtedy też szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy wyjeżdżać z dziećmi na wakacje. I tak dotarliśmy do Rekownicy, gdzie kupiliśmy dom – opowiada pani Halina.

 

Życie pokazało jednak swoje szpony: emerytura, a wraz z nią rozstanie z przysposobionymi dziećmi, rozwód... Rodzinne perturbacje nie skłoniły jednak pani Haliny do powrotu na Śląsk. Pozostała w Rekownicy, ku korzyści miejscowości i jej mieszkańców. Aktywna emerytka jest bowiem liderem grupy Odnowy Wsi, w którym to programie Rekownica uczestniczy od 2014 roku, działa w niedawno utworzonym Klubie Seniora „Złota Jesień”, jest też wiceprezesem Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Wsi Rekownica, które istnieje od 10 lat.

 

Agnieszka Remuszko jest z kolei prezesem tego stowarzyszenia, także członkiem klubu seniora i grupy Odnowa Wsi. Pochodzi z Jędrzejowa, nieopodal Kielc, w czasie studiów i długo po nich była mieszkanką Warszawy, później (po rozwodzie) Krakowa, a w 2014 roku zamieszkała w Rekownicy. Na Mazury przybyła nieco wcześniej, by być blisko syna, który mieszka w Wielbarku. - Chciałam być bliżej któregoś z dzieci, ale córka mieszka w USA, a ja nie zamierzałam emigrować. Padło więc na syna. To on znalazł mi działkę w Rekownicy. Teren bardzo mi się podobał, kupiłam, wybudowałam dom... Mieszkam i działam, i bardzo mi to odpowiada.

 

Niewątpliwą ciekawostką jest to, że pani Agnieszka zawodowo zajmowała się... programowaniem. Tworzyła programy finansowe, głównie na potrzeby banku PKO BP. Przyznaje, że gdy rozpoczynała pracę w tym obecnie popularnym, pożądanym (i wysoko opłacanym) zawodzie, komputer miał wielkość kilku szaf... Zawodowa aktywność wykluczała tę społeczną, aż do czasu osiedlenia się na Mazurach.

 

Przełamać obcość i emerytalne nieróbstwo

 

- Gdy zaczęłam budować dom w Rekownicy, poszłam do sołtysa. Opowiedziałam kim jestem, co umiem i powiedziałam, że może mnie wykorzystać, jeśli będę potrzebna – mówi pani Agnieszka. - To był impuls. Nikogo tu nie znałam, nie wiedziałam, jak się zaaklimatyzować, zintegrować z mieszkańcami i wpadłam na taki pomysł. To było w 2013 roku, a kilka miesięcy później, gdy w Rekownicy powstawała grupa Odnowy Wsi, sołtys zaprosił mnie do udziału w jej pracach. I tak to się zaczęło.

 

W przypadku pani Haliny ta integracja trwała dłużej. Przez pierwsze dwa lata mieszkania w nowym miejscu łatwo nie było. - Budziliśmy pewną ciekawość mieszkańców. Obcy ludzie, gdzieś z daleka, już nie młodzi, kupują nagle dom w środku wsi... Dom prowadziliśmy otwarty, wiele osób zaspokajało tę ciekawość odwiedzając nas. Później los sprawił, że zostałam sama. Emerytura to była dla mnie ogromna zmiana. Pracowałam dużo i intensywnie. Jako mama w rodzinnym domu dziecka praktycznie 24 godziny na dobę. I nagle wszystko się skończyło. Nic nie musiałam.


Reklama

 

Przez krótki czas było to nawet fajne – jak ciągły urlop, wczasy. Ale ile można odpoczywać i nic nie robić? Zaczęło mi brakować aktywności, zajęcia, a przy tym dostrzegałam też w otoczeniu braki, z którymi nie bardzo chciałam i umiałam się pogodzić. Te braki to głównie marazm mieszkańców i zaniedbanie Rekownicy. Tu nic, ale to kompletnie nic nie było... Nic, co wiązałoby mieszkańców... Każdy więc głównie siedział zamknięty w swoich ścianach i zajmował się wyłącznie własnymi sprawami.

 

Od wycieczek po ping ponga

 

Aż do czasu powstania Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Wsi Rekownica. Inicjatorem jego utworzenia był leśniczy Jarosław Frąckowiak.

 

- Przyszedł do mnie do domu i spytał, czy byłabym zainteresowana taką działalnością – wspomina pani Halina. - Oczywiście, że chciałam!

 

Rekownica to niewielka miejscowość.

 

- Stałych mieszkańców jest niewielu, może z 60 osób, ale w okolicy jest ze 200 domków letniskowych, więc sezonowo liczba mieszkańców znacznie się zwiększa – mówią obie panie. - Stowarzyszenie zrzesza obecnie 36 osób, głównie stałych mieszkańców. Nieliczną reprezentację mają też letnicy.

 

- Jarek Frąckowiak zaczął od organizowania wycieczek, a wspólnie z sołtysem festynów. Te wycieczki były darmowe, bo pozyskiwane już były środki z różnych projektów – opowiada pani Halina. -To pokazało mieszkańcom, że można coś zrobić wspólnie. I tak to się rozwijało, najpierw w ramach grupy Odnowa Wsi, a później i stowarzyszenia. Moim zdaniem wielu osobom nie podobała się ówczesna rzeczywistość, ale się z nią godzili, nie widząc perspektyw. A później okazało się, że sami mogą wiele zmienić, że wystarczy tylko otworzyć się na innych, ale też i samych siebie widzieć inaczej. I ta zmiana mentalności w Rekownicy się powiodła.

 

Wieś, z zagubionej wśród lasów miejscowości, o której złośliwcy mogliby powiedzieć „zabita dechami” w ciągu dziesięciolecia z haczykiem zmieniła się w atrakcyjne turystycznie letnisko.

 

- Początkowo grupa zainteresowanych zmianami mieszkańców spotykała się „pod chmurką”, przy krzyżu, bo nie było innego miejsca – opowiadają aktywistki. - Dziś mamy do dyspozycji duży plac, przydzielony przez gminę, niejako w nagrodę za naszą aktywność. Na tym placu mamy obecnie trzy wiaty – altany, z ławami i stołami, kompleks pieców: grilla, wędzarnię, kuchnię letnią. Mamy zaplecze socjalne, studnię, plac zabaw dla dzieci, sensoryczną ścieżkę zdrowia, rzeźbione ławki, zagospodarowaną zieleń, uprawę ziół, kwiatów... - wymieniają.

 

W ubiegłym roku na placu pojawił się stół do ping ponga. Rakietki i piłeczki kupiliśmy na zapas, ale nic nie zginęło. Wszystko jest – podkreśla z dumą pani Agnieszka.

Reklama

 

Efekty mobilizujące mieszkańców

 

Wszystkie te działania finansowane były ze środków, pozyskiwanych z Urzędu Marszałkowskiego w ramach programu Odnowa Wsi oraz z funduszu sołeckiego.

 

- Ale wiele swojej pracy wkładają mieszkańcy. Organizujemy takie dwie akcje: sprzątanie cmentarza oraz wsi i okolic. Zawsze pojawia się na nich ponad 20 osób. Nie ma też problemu z porządkowaniem terenu np. przed czy po festynach – mówią. - To znaczny postęp w porównaniu z tym, jak niewiele się w Rekownicy działo w czasie, gdy tu zamieszkałam – zaznacza pani Halina.

 

Wbrew pozorom, ani integracja, ani aktywizacja mieszkańców nie były tak łatwe, jakby to mogło wynikać z opowiadania. - Gdy zaczęłyśmy swoje marsze z kijkami, spora grupa osób patrzyła na nas jak na dziwactwa, kpiono z nas, że zgubiłyśmy narty... – opowiadają z żartem. - Ale my nie przerywałyśmy naszych spacerów. W końcu dołączyła do nas jedna pani, później następne. Dziś chodzących z kijkami można w okolicy Rekownicy często spotkać.

 

- Najtrudniejsze i najważniejsze, to przełamać stereotyp niemocy – mówi Halina Mikos. - Każdy nowy pomysł na początku natyka na przeszkody i niechęć. „A po co?” „To się nie uda”, „Tego nie da się zrobić” - to stałe uwagi - oceniają obie mieszkanki Rekownicy. - Trzeba przełamać tę niewiarę we własne siły i możliwości. A gdy to się uda, to już nie ma rzeczy niemożliwych, a każde osiągnięcie nie tylko rodzi satysfakcję, ale buduje tę wiarę i zachęca do kolejnych działań. - Ja też musiałam przełamać swoje zahamowania, nadrobić braki – dodaje Agnieszka Remuszko. - Na przykład prawo jazdy uzyskałam, jak miałam 18 lat, ale nigdy nie jeździłam. Usiadłam za kierownicą ponownie już jako emerytka, najpierw w ramach wykupionych godzin w szkole jazdy, a później pod okiem Haliny – wskazuje. - Naprawdę człowiek, każdy, wiele może i potrafi, wystarczy tylko chcieć i wiek nie ma tu żadnego znaczenia. Oby tylko zdrowie było.

 

W kupie siła

 

Najnowszą inicjatywą obu pań jest powołanie w Jedwabnie Rady Seniorów po to, by głos 30% mieszkańców, a tylu jest w wieku 60+, był słyszany.

 

- Właściwie wszystko jest przygotowane. Odbyło się spotkanie on-line, w którym uczestniczył wójt oraz przedstawiciele innych organizacji z terenu gminy, którzy przychylnie się do pomysłu odnieśli. My uczestniczyłyśmy nawet w specjalnym szkoleniu, dotyczącym działalności takich rad. Jest już nawet opracowany statut. - Właściwie wszystko jest poza zgodą Rady Gminy, która musi podjąć odpowiednią uchwałę.



Komentarze do artykułu

Antek

Baby, ach te baby, chciałoby się rzec, BRAWO!!!

Jans

Brawa dla Pań. Aż przyjemnie było poczytać, Takie budujące. Proponuję zdobyć status OPP i uzyskiwać 1% z podatku, z rozliczenia rocznego. Jeszcze raz brawo.

Ubogaciły wioskę, brawo za inicjatywę i rozruszanie wioski,

Też mieszkaniec

Halina i Agnieszka, jedna i druga w Rekownica mieszka, a wioska dzięki nim ładniejsza

Internauta

Panie ładnie się lansują, dobra robota piarowska, młodzi możecie z Pań brać przykład

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama