Czym się różnią kolejne lata, np.: 1968, 1970, 1976, 1980 i – dajmy na to – 2020 czy 2021? Po prawdzie – to niczym. W tych latach dochodziło w Polsce do licznych protestów ulicznych: wieców, marszów, manifestacji, które przeciwko sobie miały mniej czy bardziej brutalnie działające służby porządkowe, czyli mili(poli)cję, a w porywach też wojsko. I za każdym razem telewizja, tzw. publiczna, próbowała przekonywać, że protestujący są be, a władza cacy. W Internecie pełno jest zdjęć z wydarzeń w tych kolejnych latach i te obrazki właściwie są takie same.
Wszystko jest takie same. Dla władzy ( i kiedyś, i teraz) protestujący są wrogami państwa, czasem inspirowanymi przez obce siły, kapitał i… faunę. Niegdyś przekonywano, że polskie kartofle żre amerykańska stonka, dziś pokazuje się obrazek spółkowania z krową, która – jak się okazuje – krową wcale nie jest, lecz koniem, a obrazek – kadrem z jakiegoś dawnego pornosa. Ta weryfikacja może być zasadna. Ku mojemu niemałemu zdziwieniu (człek stary już, a naiwny), gdy wpisałam w Google słowo „zoofilia” sporo czołowych miejsc w wyszukiwarce zajęły linki, kierujące na strony z takimi filmikami.
Tyle że seksualne nękanie zwierząt wcale nie jest domeną uchodźców z krajów arabskich, jak chciałby minister Kamiński i reklamująca go (i zdjęcie) telewizja publiczna. Głośna wszak była sprawa z Rybnika – świeża, bo tegoroczna, gdy właściciel amstaffa, nie dość, że sam korzystał, to wynajmował zwierzę znajomym o takich samych upodobaniach. Właściciela spotkała zresztą „zasłużona” kara – rok więzienia i 5 tys. nawiązki. A takich przypadków jest sporo więcej. Zdarzyły się w Hajnówce, Opolu, Wałbrzychu, Pabianicach, Orawie… W tym ostatnim miasteczku właściciel gwałcił… kurę!
Jednak nie o zoofilii miało być, a o ulicznych demonstracjach i osobliwej zmianie nastawienia. Jak bowiem tłumaczyć aż taką zmianę w poglądach obecnie niemiłościwie nam panujących, którzy wysyłają umundurowane bojówki przeciwko współcześnie protestującym? Wszak we władczym gronie nie brakuje tych, którzy powiedzmy w 1980 roku stali po drugiej stronie barykady. Ich bunt był słuszny, a obecne nie? Przed laty dziesiątki tysięcy ludzi na ulicach miało rację, a dziś dziesiątki tysięcy ludzi nie wiedzą, co czynią? Nie jarzą rzeczywistości - jak to był nieuprzejmy powiedzieć główny „patriota” krajowy o kobiecie, która pamięta, bo przeżyła, nie tylko „pokojowe” zrywy uliczne, ale wojenny też i to ten, który ów „patriota” i jemu podobni stawiają na piedestale polskiej racji stanu i martyrologii.
Pałkowanie przez umundurowane formacje można jakoś wytłumaczyć. Policje całego świata, niezależnie od barw i ustrojów, zawsze są od tego, by bronić określonego porządku prawnego i bezpieczeństwa publicznego. I nie ma tu nic do rzeczy polityczna racja. Ostatecznie ona zawsze jest po stronie zwycięzcy. On ma zawsze rację, nawet jeśli jej nie ma.
Wydaje się jednak, że polityczna racja ma obecnie w Polsce głos dominujący. A co gorsza – racje są co najmniej dwie i tak sprzeczne ze sobą, jak to tylko możliwe. Jeszcze gorsze jest to, że ta sprzeczność prowadzi do takich rozłamów, jakich nie było nawet w czasie najbardziej gorących społecznych „zadym”. Ot, taki przykład. Gdy w sierpniu 1980 roku „wybuchła” Solidarność, spośród dokładnie 404 pracowników firmy, w której wówczas pracowałam, tylko trzy osoby (w tym ja) nie zostały członkami nowego związku. I tylko jedna koleżanka miała mi to za złe, ale swą niechęć okazała w sposób nader łagodny: zabroniła mówić do siebie po imieniu.
Dziś tak grzecznie nie jest. Gdy „drugi sort” tłumnie wychodzi na ulice, „pierwszy” swoje polityczne racje popiera petardami i bejsbolami. W najdelikatniejszym przypadku – jak ostatnio – nagłaśniającymi urządzeniami, zakupionymi za publiczne pieniądze przyznane przez rządowe instytucje. Czyli de facto przez rząd, dyrygowany przez żoliborskiego dziadka, którego uliczną aktywność sprzed lat mają ponoć nawet gloryfikować szkolne podręczniki.
„Jak Kali ukraść – to dobrze, jak Kalemu ukraść – to źle”. Jak przed laty tłum z udziałem wszechwładnego wylegał na ulice – miał rację; dziś taki sam tłum na ulicach racji nie ma. Podobno tylko krowa nie zmienia poglądów. No chyba, że ta zgwałcona…
Pirania Mazurska
Szanowna Redakcjo! Mieszkańcy Gminy Dźwierzuty, wspierający uczciwość aktualnego wójta, pana Dariusza Tymińskiego, pragną poznać imiona i nazwiska osób i merytoryczną podstawę ich rzekomego niezadowolenia. Powyższy artykuł wykazał jedynie daleko idące szykany, a to już podlega pod paragraf. Pan Tymiński piastuje stanowisko wójta, więc jest osobą publiczną. Zostało naruszone jego dobro osobowe uczciwego człowieka. Czekamy na dalszy ciąg dywagacji.
Wiesława Kowalewska
2024-11-23 13:26:27
Jak wielu ojców ma ten sukces????
Tytus
2024-11-23 09:07:21
Czyżby Wójt zaczął zrywać się z paska?
Mieszkaniec
2024-11-22 20:35:39
Przecież to proste zatrzymać się rozejrzeć i przejechać nie zatrzymasz się to cię zdmuchnie z torów a jak są światła to jest super i pewno jest znak stop który większość olewa
Wąski
2024-11-22 19:52:26
I to się liczy, przynajmniej część młodych zostanie
Gość
2024-11-22 14:48:55
Poza tym dobre drogi dają impuls do rozwoju miast.
Gabi
2024-11-22 14:45:17
Art. 261 Dz. U Prawo wodne obowiązujące w Polsce. Wszystkie grunty wodne morza, rzek, jezior stanowią własność Skarbu Państwa, a w tym pas służebności publicznej obowiązuje od lat x do dzisiaj. Posunięcie bardzo sprytne, lecz niezbyt kulturalne i inteligentne. Zapewne amator dzikiego połowu ryb... nie na wędkę.
Wiesława Kowalewska
2024-11-21 11:35:56
Wydaję mi się, że,,ślizganie,, będzie frajdą dla dzieciaków w tak nie zapomnianej do końca ich życia atmosferze świąt.Oczywiście miasto musi odpowiednio lodowisko udekorować.
Warchol
2024-11-20 13:46:48
Ciekawe , co powiecie , gdy za kilka lat subwencje ekologiczne traktowane obecnie jako \"marchewka\" zostaną obcięte ,lub wycofane z uwagi na biedę budżetową.?
Andrzej
2024-11-20 10:35:58
Mam pewną wątpliwość. Otóż jak dotrzymują słowa politycy wszystkich opcji już wiemy. Czy ktoś bierze pod uwagę fakt ,że przy obecnej mizerii Budżetu, a przyszłość może być jeszcze czarniejsza , subwencja ekologiczna zostanie okrojona lub zlikwidowana.? A Park zostanie ,ze wszystkimi tego konsekwencjami. Następni politycy powiedzą: Sorry- to nie ja obiecywałem. Sam jestem leśnikiem i leży mi na sercu ochrona przyrody, ale jestem przeciwny , aby ludzie z Warszawy z 7-go piętra w bloku \"urządzali\" życie tubylcom -czasem wbrew ich woli. Podejście obecnego kierownictwa Ministerstwa Klimatu nie wskazuje na analizę przyszłych skutków swoich planów. Przepraszam za porównanie ,ale najbardziej mi się to kojarzy z \"Rewolucją kulturalną \"w Chinach. Co z tego wyszło ,ludzie interesujący się historią i polityką wiedzą. Pozdrawiam.
Andrzej
2024-11-20 10:26:15