Tak się jakoś złożyło, że w ostatnich dniach dowiedziałem się o śmierci kilku duchownych, którzy odeszli w dość młodym wieku i to nie z powodu koronawirusa. W diecezji żywieckiej zmarło ostatnio dwóch księży rzymskokatolickich, a jeden z nich w trakcie nabożeństwa po udzieleniu komunii swoim wiernym. Upadł nieprzytomny przed ołtarzem w kościele i wręcz trudno wyobrazić sobie szok, jaki przeżyli uczestnicy tego nabożeństwa patrząc na śmierć swojego duszpasterza.
Ostatnio usłyszałem również o dwóch zgonach duchownych Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Jeden z nich również odszedł w kwiecie wieku, choć mógł jeszcze wiele lat służyć w swoim Kościele. Drugi zmarł w słusznym wieku, ale znałem go osobiście i mogłem obserwować również jego działalność międzykościelną w ramach Polskiej Rady Ekumenicznej.
Odejście każdego człowieka to ból i strata, szczególnie dla jego najbliższych i przyjaciół. Zwykle też uroczystości pogrzebowe prowadzą duchowni różnych wyznań. Sam osobiście jako pastor przeprowadziłem wiele takich ceremonii, które również dla nas duszpasterzy są bardzo stresujące i kosztują wiele. Trzeba bowiem stanąć na wysokości zadania, pokrzepić ludzi Słowem Bożym, okazać współczucie i empatię oraz nie ulec głębokiemu wzruszeniu, szczególnie wtedy, kiedy żegnamy kogoś również nam bardzo bliskiego.
Pamiętam, jak w czasie pogrzebów moich rodziców, którzy już kilkanaście lat temu odeszli w odstępie kilku tygodni, Pan Bóg udzielił mi wielkiej siły duchowej, bym jako pastor, a nie tylko ich syn, mógł głosić kazania pogrzebowe dla moich bliskich oraz przyjaciół naszych rodziców. Nie było to łatwe, ale trzeba było zmierzyć się z tymi wyzwaniami, bo skoro chowałem tylu moich duchowych braci i sióstr, to dlaczego nie miałbym pochować swoich własnych rodziców? Oczywiście inni pastorzy prowadzili te uroczystości, ale miałem w nich również swój aktywny udział. Dałem radę, kiedy na przykład chowałem moją mamę w dniu swoich urodzin.
Dlaczego o tym piszę w dzisiejszym felietonie? Nie tylko dlatego, że zbliża się Święto Zmarłych, ale przede wszystkim dlatego, żeby przypomnieć nam wszystkim, że księża i pastorzy to też tylko ludzie. Śmiertelni - jak wszyscy. Wrażliwi - jak my wszyscy. Jednak wykonują oni pracę, która obciąża ich czasem ponad miarę – duchowo i emocjonalnie. O tym bardzo często zapominamy. Niech więc informacja, że w jakiejś parafii lub zborze zmarł kolejny duszpasterz zachęci nas do wdzięczności Panu Bogu za naszych duchowych przewodników, za ich posługiwanie nam oraz do modlitwy za ich zdrowie i siły duchowe i emocjonalne, których oni tak bardzo potrzebują.
Nie tylko bowiem pogrzeby są bardzo stresującym przeżyciem dla duchownych wszystkich wyznań, ale także śluby, choć ich udzielanie odbywa się w zupełnie innej atmosferze. Czasem śmiejemy się oglądając filmiki z uroczystości ślubnych w kościele, w czasie których dochodzi do językowych lapsusów, które wypowiadają zestresowani nowożeńcy, ale nierzadko również duchowni udzielający ślubów. To są momenty bardzo stresujące, bo chcemy wykonywać te posługi z powagą i jak najstaranniej, szczególnie w przypadku udzielania ślubów ze skutkami prawnymi. Wtedy bowiem ksiądz czy pastor pełni podwójną rolę: zarówno duchownego, jak i urzędnika Urzędu Stanu Cywilnego, musi więc wykonać wszystko zgodnie z przyjętymi standardami formalno-prawnymi.
Czy myślimy czasem o tym, jak niełatwa jest praca naszych duszpasterzy? Ile ich ona kosztuje w sensie emocjonalnym i duchowym? Ile trzeba mieć w sercu odporności, a jednocześnie wrażliwości na ludzkie problemy, grzechy i upadki, z którymi zmagają się nasi parafianie? Wszystko to niesie na swoich barkach ich duszpasterz, a on ma również swoją wytrzymałość i ograniczone siły. Czy jako chrześcijanie zdajecie sobie sprawę, że czasem my nie śpimy po nocach i w swoich zamkniętych gabinetach spędzamy godziny na usilnych modlitwach, zmagając się ze złem i nieprzejednaniem swoich sióstr i braci, ich czasem bardzo krytycznymi ocenami, lekceważeniem naszego autorytetu i niebraniem sobie do serca naszych porad duchowych itd.
Praca z ludźmi nie jest łatwa wszędzie, ale chyba najbardziej w kościele. Nie dziwmy się zatem, że czasem księża czy pastorzy umierają mając 50 lub 60 lat. Tak zdarzyło się i w naszym kościele jakiś czas temu, kiedy zmarło kilku bardzo doświadczonych duszpasterzy w dość młodym jeszcze wieku. Dawniej niektórzy z naszych starszych duszpasterzy wręcz marzyli o tym, by zakończyć życie za kazalnicą. Uważali bowiem, że trzeba pracować bez przestanku i żadnych wakacji czy urlopów, bo „odpoczywać będziecie w niebie” – mówili do nas, młodych wtedy pastorów.
Apostoł Paweł, wzywając wierzących do modlitwy o siebie nawzajem dodał na końcu jednego ze swoich listów: „Wstawiajcie się przy tym i za mną” (Ef 6,19). W innym miejscu Nowego Testamentu czytamy: „Pamiętajcie o waszych przewodnikach, którzy wam zwiastowali Słowo Boże” (Hbr 13,7). Nie zapominajmy wspierać w swoich modlitwach swoich duszpasterzy, bo oni niosą odpowiedzialność za nas przed Bogiem. Nie utrudniajmy im życia, bo oni też są śmiertelni i czasem słabi. Niech nie wypalają się, niech nie upadają na duchu, niech nie umierają zbyt wcześnie, bo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo ich potrzebujemy. Może zrozumiemy to dopiero wtedy, kiedy ich zabraknie.
pastor Andrzej Seweryn
(andrzej.seweryn@gmail.com)
No po prostu klękajcie narody, bo człowiek nie z salonów? Bo salon - czyli obycie i znajomość języków obcych to największy delikt. Rany boskie! W czym sprawa - bo podpisał? A mnie na przykład nie podobało się, że Prezydent stał rozkraczony, zamiast \"ściągnąć\" nogi, jak również ręce - powinien trzymać je razem, a nie \"zwisająco\" jak u naszych starszych krewnych. No i co?
Taki sobie czytelnik
2025-09-08 18:23:22
nie \'samorządy\' a PODATNICY z tych miejscowości zrzucili sie w podatkach na pojazdy oraz pensje policjantów
Marcel
2025-09-08 09:30:49
Kiedyś śmiali się z policjantów, że to fajtłapy. Teraz ludzie płaczą z żalu, że w policji pracują sami nieudacznicy. Po wioskach rozbija się naćpana i pijana młodzież. Ostatnio w sawicy nachalne towarzystwo zanurkowali samochodem w ogrodzenie. Samochód już rozebrany na części stoi w Nowym Dworze. Policja do dziś nie ustaliła kto spowodował wypadek a właściciel samochodu zadowolony ze swojego szczęścia.
Fred
2025-09-08 08:17:12
Jak widać, to pianino z czasów dawnego ZSRR. Ale żeby od razu z historią? I żeby do gazet...?
Gość
2025-09-07 21:45:20
Takie czasy, że trzeba się tlumaczyc, że to nie ustawka. Widać, że prezydent był na pewno zmęczony po rozmowie z Trumpem bo już był na schodach i jednak cofnął się. Niby banalna rzecz ale pokazuje że nasz prezydent to jeden z nas a nie człowiek z salonów. Nie zapomina skąd pochodzi i kim jest. Szacun bo ja też osobiście staram się szanować każdego tak samo czy to bezdomny czy papież.
Kamil
2025-09-07 19:42:46
Najlepsza Prezes działek, jaką do tej pory mieliśmy. Pozdrawiam.
Działkowiec.
2025-09-06 12:21:42
Tłumy ludziów byli :-)
Norbi
2025-09-05 22:13:47
Trzeba cierpliwie zaczekać. Brak stabilności politycznej bez wątpienia ma ogromne znaczenie. Trzymać cenę Panie Marszałku i nie popuszczać. Niech czeka na prawdziwego inwestora a nie spekulanta. Lokalizacja jest taka jaka jest i nie ma co narzekać!
Patriota
2025-09-04 18:11:10
Są to inwestycje uciążliwe dla mieszkańców a dla tych co mają mieć turbiny 700 m od domu wręcz szkodliwe dla zdrowia i tle w temacie!!
Ali
2025-09-04 05:09:02
Turbiny to kasa dla gaming a to sa kanaliza przedszokla czyli nie protestować przeciw tylko za żeby gmina wydała to z sensem
Jujko
2025-09-03 23:03:27