Lubię wyzwania dlatego podjąłem się tego zadania – mówi Marcin Cieślik, nowy trener SKS Szczytno. - Jest to drużyna, która ma ogromny potencjał. Niestety, zawodnicy stoją po kolana w błocie i mimo ogromnych chęci trudno jest ruszyć. Brakuje zaufania, dobrego klimatu. Nie będzie to łatwe zadanie, ale wierzę, że w końcu kibice zobaczą na co stać piłkarzy ze Szczytna. A stać ich naprawdę na wiele.
Jak to się stało, że trafił pan do SKS? Działacze klubu długo musieli pana namawiać?
Pierwsze rozmowy na temat mojego przyjścia do SKS Szczytno odbyły się w wakacje. Wówczas byłem jednak związany jeszcze z Omulwią Wielbark i nie było szansy na przejście. Ale przyznam, że przez całą rundę myślałem o tym. Szczytno jest miejscem, gdzie mogę się rozwijać jako trener, bo w naszym powiecie jest to największe miasto, a co za tym idzie mające największe perspektywy. Również te sportowe.
W tabeli piłkarskiej klasy okręgowej tego jednak nie widać. W poprzednim sezonie SKS Szczytno przegrał wszystkie swoje mecze...
To prawda, ale ja lubię wyzwania. W życiu trzeba stawiać sobie cele. Praca w SKS to wyzwanie. Ale to właśnie w takich sytuacjach można sprawdzić swoje umiejętności i charakter. Przejście do klubu, który świetnie sobie radzi byłoby zbyt proste.
Wcześniej prowadził pan juniorów Omulwi Wielbark...
Z zawodnikami z Omulwi pracowałem niemal sześć lat. Zaczynałem od orlika, a skończyłem na juniorze. W tym czasie udało nam się awansować do ekstraklasy województwa. To było historyczne i jak na razie największe osiągniecie klubu z Wielbarka. Niestety, w ekstraklasie nie poszło nam już tak dobrze. Ale złożyło się na to wiele czynników. Po wywalczonym awansie wypadło nam kilku chłopców z podstawowego składu. Ale była to dobra piłkarska szkoła, bo rywalizowaliśmy z najlepszymi. Wygraliśmy na przykład mecz ze Stomilem Olsztyn. Efekt jest taki, że 15 i 16-latkowie z tamtej ekipy dziś zasilają drużynę seniorów Omulwi. Łukasz Gut, Jakub Krupiński, Miłosz Szczepkowski, czy Wiktor Winnik grają i strzelają bramki dla seniorów.
Czyli praca z dziećmi ma znacznie dla dorosłej piłki?
Ogromne. Bo to naturalne zaplecze dla seniorów. Kiedyś w Wielbarku był z tym problem. Efekt był taki, że Omulew Wielbark musiała spaść z IV, bo nie miała kim grać. Nie było młodzieży. Nie było grup młodzieżowych. Teraz bardzo pilnują tam szkolenia dzieci i młodzieży.
Mimo że Wielbark jest sporo mniejszy od Szczytna, to tam piłkarska klasa okręgowa ma się dobrze. SKS stoi właściwie nad przepaścią i w nowym sezonie może spaść do a klasy...
W klubie najważniejsze są zdrowe i jasne zasady. Tak jest w Omulwi. Wówczas ludzie chcą pracować, a zawodnicy grać. I to nawet wtedy, gdy nie ma za dużo pieniędzy w klubowej kasie. Ale jakieś minimum zwrotów za dojazdy na treningi, diety za wyjazdowe mecze, czy zakup butów, dresów musi jednak być.
Zdiagnozował pan już, co jest nie tak w SKS, że seniorzy mają tak fatalne wyniki, że coraz mniej zawodników chce grać?
Nie wiem, co się zadziało w klubie SKS. I przyznam, że nawet bardzo mnie to nie interesuje. Zaczynam od zera i tak jest nawet lepiej. Wiem, że jest grupa chłopaków, która mimo tych wyników nie poddaje się i chce grać dalej. Walczyć. Mam ogromny do nich szacunek, bo tak właśnie zachowują się prawdziwi sportowcy. Nie uciekają z tonącego okrętu, a ratują go. Jest w nich ogromny potencjał. Jest na czym budować. Jeśli do zespołu uda mi się pozyskać kilku doświadczonych graczy, to SKS na wiosnę może wielu zaskoczyć.
Jakie ma pan plany na odbudowanie seniorskiej drużyn?
Cudu na wiosnę nie będzie. Będzie za to cierpliwa i żmudna praca. Stawiam na młodych zawodników. Bardzo zależy mi na tym, aby odbudować klimat w drużynie i klubie. Nie chcę tam żadnych pretensji czy nieporozumień. Nie wykluczam też tego, że dojdzie do spadku do a klasy. Teraz dla mnie najważniejsze jest to, aby scalić zespół, podnieść morale i pokazać, że piłka nożna może być świetną zabawą.
Będą jakieś wzmocnienia?
Owszem, prowadzę rozmowy w tej sprawie. Ale na razie nie chcę mówić o szczegółach, czy nazwiskach. Nikogo nie zamierzamy „kupować”, czy ściągać na siłę. Bardzo zależy mi na tym, aby zawodnicy sami chcieli grać w SKS, aby poczuli to, że poprawiła się tam atmosfera, że jest to jeden sprawny organizm. Jeśli ktoś chce do nas dołączyć, to zapraszam. Treningi mamy w każdy wtorek i czwartek, na orliku przy ulicy Spacerowej. Godz. 19.
Jak będzie wyglądał okres przygotowywacza pana nowej drużyny?
Liga zaczyna się w ostatni weekend marca, więc mamy dwa miesiące na przygotowania. Pierwszy mecz gramy z Różnowem. Planujemy minimum dwa treningi w tygodniu plus w każdy weekend sparing. Pierwszy mecz sparingowy zaplanowaliśmy na 1 lutego. Zmierzymy się z drużyną Rzekunia Rzekuń. Mecz odbędzie się w Myszyńcu. Kibice SKS na własnym boisku będą mogli zobaczyć drużynę dopiero w marcu.
Jaką kadrą pan dysponuje?
Na razie do dyspozycji mam około 15 zawodników. Ale liczę, że wraz z poprawą klimatu wokół drużyny będą pojawili się nowi piłkarze, którzy z jakichś przyczyn rozstali się z klubem, czy piłką.
Jakie cele postawił przed panem zarząd klubu?
Mam dużą autonomię. To ja buduję zespół, ale i ja biorę za niego odpowiedzialność. Głównym celem jest odbudowanie drużyny, zaufania i dobrej atmosfery. Tego naprawdę tam brakuje. Chłopacy chcą grać, ale stoją po kolana w błocie i ciężko jest im ruszyć. Jedyne co mogę teraz obiecać to to, że w drużynie będą posadawiane jasne zasady, których wszyscy będziemy przestrzegać. Budujemy zespół razem. Nikogo na siłę trzymać nie będziemy. Znam tych chłopaków, którzy pozostali w SKS i naprawdę jest w nich ogromny potencjał. Potrzebuję jeszcze ze trzech, czterech doświadczonych zawodników, którzy pociągną całą drużynę.
Marcin Cieślik to...
30-latek, z piłką nożną związany od dziecka. Od 11 lat z Omulwią Wielbark. Tam zostawiłem swoje serducho, jako piłkarz i trener. Trenerką zajmuje się od ośmiu lat. Zaczynałem w GKS Dźwierzuty. Wspólnie z Jarkiem Szpyrką wywalczyliśmy tam awans do a klasy. Moim hobby jest piłka nożna. Mam ją w głowie 24 godziny na dobę. Jestem fanem Liverpoolu. Jeżdżę na mecze i zloty kibiców tej drużyny. Uwielbiam też historię.
Nie jestem fanem nowego włodarze z Myszynca ale skoro już radni wydali na to zgodę niech robią. Pewnie będzie ładniej niż jest. Kwestia na jak długo nie zrobimy przez to innych inwestycjo bo to nam turystów na pewno nie przyniesie. Takie wieże są w innych miejscach i tłumów tam nie ma. Nikt z Wloszczowej nie przyjedzie gapic się na Szczytno z lotu ptaka. Poza tym mamy wieże w ratuszu ktora jakoś slabo funkcjonuje a ma te same walory. Noji kwestia odrapanej obok szkoły...
Jan
2025-12-17 05:02:18
Jak zwykle to jest potrzebne tylko nie przy moim domy. To niech Ci wlasciciele domów dojeżdżają autobusami elektrycznymi do pracy i nie smrodzą miasta, w którym mieszkam. Swego czasu powstawał pewien zakład pogrzebowy na Niepodległości. Ileż to było hałasu o to. I co? Wszyscy żyją? Da się żyć? W Rudce też były protesty ze market powstaje, market powstał, pięknie się prezentuje i służy ludziom bo mają blisko.
Kamil
2025-12-17 04:56:25
A co będzie z orlikiem, czy też zniknie bez wieści jak plac zabaw z plaży? Korzysta z niego dużo osób. Wydano dużo pieniędzy na jego wybudowanie. Kto się z tego rozliczy?
Zaniepokojona
2025-12-16 11:58:26
Jestem pod wrażeniem naszego ,, zamku\'\' - coś pięknego.
Już
2025-12-16 11:37:29
Czy przekształcanie okolic wieży w \"uporządkowaną przestrzeń publiczną\" bedzie polegać na zaoraniu ponad stuletniej szkoły i zamiana w nowy deptak?
Taka ciągle tutejsza
2025-12-15 19:25:16
Wyśmienite spotkanie Gratuluję p Ambroziakowi pomysłu sposobu prowadzenia spotkania. Wójt byl dobrze przygotowany Duża dawka wiedzy Piękny koncert
Joanna
2025-12-15 18:56:49
Karolina Piechowicz (mam nadzieję, że nie pomyliłem nazwiska), była topową pływaczką wśród juniorów i jakoś słuch po niej zaginą po tym jak wyjechała do Ameryki. Ktoś coś wie, co znią? Teraz ma pewnie ok. 22 lata.
Olek
2025-12-15 07:10:40
A pozwolenia od konserwatora wojewódzkiego już są ? Bo jak ktoś nie ze Szczytna to może nie wiedzieć, jakie rejony miasta podlegają ochronie konserwatorskiej. Zupełnie jak Karol N.
Taki sobie czytelnik
2025-12-15 05:37:43
Najpierw, że dziecko zaginelo a potem dopiero, se z ośrodka terapeutycznego czyli standard. To normalka, że mlodzie ucueha bonim wszędzie źle i nie chcą się wychowywać ale artykuł sugeruje, że zaginęli dziecko...pomocy...
Jan
2025-12-14 08:13:17
Aniu jestem dumna z Ciebie życzę dalszych sukcesów.
Wioleta
2025-12-13 04:20:27