Miłość ma różne oblicza. O takiej, jak u państwa Rząpów, marzy chyba każdy. Wnuki pani Teresy Walewskiej tak stęskniły się za babcią, która od 4 tygodni przebywa w szpitalu w Szczytnie, że zawiesiły na ogrodzeniu szpitala ogromny transparent „Babciu Wracaj” z dorysowanym sercem. Wnuczka Ilona z mężem Jakubem pokonali łącznie aż 600 km, aby ten baner powiesić. Babcia Teresa nie kryła łez wzruszenia. Ale nie ona jedna...
Baner zauważył i upublicznił starosta szczycieński Jarosław Matłach.
- Ogromnie wzruszył mnie ten napis, a baner zaintrygował – mówi. - Zauważyłem go, gdy oglądałem postęp prac na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Zdjęcie upubliczniłem w mediach społecznościowych. Myślę, że takie wyrazy miłości są nam dziś wszystkim bardzo potrzebne. Wszyscy mamy osoby, które kochamy i chcemy, aby jak najszybciej do nas wróciły.
Teresa Walewska ma 79 lat. Dość poważnie się rozchorowała i od 14 listopada przebywa w szczycieńskim szpitalu. Nie jest zakażona koronawirusem, ale obostrzenia pandemiczne sprawiają, że nikt nie może jej odwiedzić. Pozostaje jedynie rozmowa telefoniczna. Ale nie ma co się oszukiwać - nic nie zastąpi kontaktu osobistego.
- Jest to okrutny czas, zarówno dla ludzi, którzy trafiają do szpitali, jak i dla ich bliskich – mówi Iwona Rząp, córka pani Teresy. - Dobrze, że moja mama może jeszcze odebrać telefon i porozmawiać, ale bywa przecież, że jest to niemożliwe. Daje to poczucie ogromnej samotności i bezradności. Myślę, że też fatalnie wpływa na psychikę chorych. Są samotne, w zamknięciu. To nie służy leczeniu.
Tak samo pomyślały wnuczęta pani Teresy, głównie Ilona i jej mąż Jakub. Oboje postanowili udowodnić, że ich ukochana babcia, nawet jeśli pozostaje w szpitalnym zamknięciu, to nie jest samotna, a rodzina, przynajmniej myślami, wciąż jest przy niej. Dowiedli tego nie tylko myślą, ale i uczynkiem. Wykonali wielki baner z napisem „Babciu wracaj”, dorysowali serce, wsiedli w samochód i przyjechali z Łodzi do Szczytna.
- Zawiesili go na wewnętrznym ogrodzeniu szpitala, tak, aby napis był widoczny z okna sali, w której przebywa babcia Teresa – mówi nie kryjąc wzruszenia Iwona Rząp. - Przyjechali wyłącznie po to, nawet nas nie odwiedzili. A w obie strony to 600 km. Ilonka zadzwoniła do babci, poprosiła aby podeszła do okna. Rozmawiała z nią i oboje trzymali baner. Niesamowite. Babcia się popłakała...
- To pomysł z serca – mówi pani Ilona. - Wydawało nam się, że jest to najlepsza rzecz, jaką możemy w tej chwili zrobić, aby wesprzeć naszą babcię, aby wiedziała, że nie jest sama, że czekamy na nią, tęsknimy... Babciu wracaj do nas.
Iwona nie kryje dumy ze swoich dzieci Ilony, Bartka i Malwiny. - To tak naprawdę ich wspólny pomysł – mówi „Tygodnikowi”. - Od zawsze mieli bardzo dobry kontakt z babcią Tereską. Teraz też wciąż do niej dzwonią, ale jak się okazało, to było dla nich za mało. To niesamowity gest, który daje otuchę babci, ale też całej naszej rodzinie i myślę, że innym ludziom, którzy przeczytają ten tekst. Pandemia to bardzo trudny czas dla wszystkich. Mocno zostały ograniczone kontakty międzyludzkie, również wewnątrz rodzin. Został kontakt telefoniczny, czy internetowy. Ale to zdecydowanie za mało.
Trudno orzec, czy to gest wnuków sprawił, ale babcia Teresa czuje się już znacznie lepiej.
- Niestety, jest też nieco zła – dodaje z uśmiechem pani Iwona. - Bo gdy jej stan się polepszył, to przeniesiono ją do innej sali i teraz nie widzi napisu, którym obdarowały ją wnuki. Mamy nadzieję, że niedługo do nas wróci...
X-Men
Pozdrawiam zgorzkniałych malkontentów, pogody ducha życzę w nowym roku i trochę wiary w bezinteresowne ludzkie uczucia.
Taki sobie czytelnik
Pewnie w domu testament, albo inne zapisy czekały na Babcię do podpisu... Stąd te błagania - wróć Babciu, wróć!
Zbigniew
Widocznie reszta dzieci nie zasłużyła :)
Krajan
To tak, jakby ktoś przyszedł do domu dziecka i na oczach całej czeredy dzieciaków - obdarował tylko jedno z nich. Moim zdaniem \"dziadku\" to nie okazywanie miłości, tylko chełpliwe pokazanie SIEBIE: zobacz babciu, jak Cię kochamy! Nie sądzę, aby Babcia była z tego kontenta. Będąc jedną z wielu osób w szpitalu, które cierpiały i cierpią z powodu rozłąki z rodziną - pewnie byłoby jej milej, gdyby ten transparent pozdrawiał wszystkich chorych. Byłaby z tego pewnie dumna, jaką to ma czułą i wrażliwą rodzinę. A tak - wyszło, jak wyszło. Nieładnie.
dziadek
Jedno drugiego nie wyklucza , różne są sposoby okazywania miłości młody człowieku.
wnuk
Prawdziwą miłość nosimy w sercu a nie na transparentach. Tandetna pokazówka.