Zofia Jędrzejewska dla swoich trzech wnuków nie jest tylko babcią. Od kilku lat zastępuje im także matkę i ojca. Po śmierci syna wzięła chłopców pod opiekę jako rodzina zastępcza. I chociaż sama jest schorowana, jak mówi – nie podda się, póki starczy jej sił.
Zof...
Zofia Jędrzejewska dla swoich trzech wnuków nie jest tylko babcią. Od kilku lat zastępuje im także matkę i ojca. Po śmierci syna wzięła chłopców pod opiekę jako rodzina zastępcza. I chociaż sama jest schorowana, jak mówi – nie podda się, póki starczy jej sił.
Zofia Jędrzejewska to leciwa 73-letnia kobieta. Mieszka w małym zabytkowym domku w pobliżu pasymskiego kościoła katolickiego. Wyjątkowy nie jest jednak ani jej wiek, ani zabytkowy dom, ale cechująca ją niespotykana dobroć. Osiem lat temu, po śmierci swojego syna, mimo podeszłego wieku zdecydowała się zostać rodziną zastępczą dla trójki swoich niepełnosprawnych wnuków – Krzysia, Łukasza i Matusza. Krzyś ma poważną wadę serca i padaczkę, Łukasz problemy psychiczne i również padaczkę, a Mateusz choruje na cukrzycę pierwszego stopnia. Mimo wszystko starsza, schorowana kobieta zamiast korzystać z zasłużonej emerytury zakasała rękawy i podjęła się trudu wychowania dzieci. – Na początku było ciężko, nie wiedziałam, czy poradzę sobie z tyloma nowymi obowiązkami, w końcu mam już swoje lata, a i zdrowie nie najlepsze – mówi pani Zofia. – Jednak w środku wiedziałam, że nie mam wyboru – dodaje.
Jednak zanim otrzymała prawo do opieki stoczyła z różnymi urzędami prawdziwy bój o chłopców. Dzieci po śmierci ojca alkoholika trafiły do domu dziecka. – Nikt, nawet ich własna matka nie chciał się nimi zająć, to było naprawdę przykre – wspomina ze łzami w oczach staruszka. – Pamiętam, że kiedy zabierali ich do placówki Krzyś złapał się mnie i prosił żebym go ratowała – dodaje.
Apel nie trafił w próżnię, babcia nie pozwoliła zabrać najmłodszego chłopca. – Szybko udało się załatwić formalności i kilkuletni wówczas Krzyś zamieszkał ze mną – mówi.
Po jakimś czasie udało jej się otrzymać prawo opieki nad pozostałą dwójką. Sytuacja, w jakiej się znalazła była szeroko komentowana w sąsiedztwie. – Ludzie otwarcie mówili mi, że nie dam rady albo że wzięłam chłopców dla pieniędzy. W tamtym czasie doświadczyłam od ludzi wiele przykrości, ale to mnie tylko wzmocniło i przekonało, że zrobiłam dobrze. Nawet jeśli te osiem minionych lat to jak prawdziwa harówka: ciągłe wizyty u lekarzy, wyjazdy na operacje – tłumaczy. - Czasem, gdy było wyjątkowo trudno, też się zastanawiałam się jak temu wszystkiemu podołam, ale czy mogłam postąpić inaczej? – pyta retorycznie. - Miałam i mam wiele wątpliwości. Bo może gdyby chłopcy trafili do kogoś innego pod opiekę, byłoby im lepiej? Tylko czy ktoś obcy chciałby zająć się trójką chorych dzieci?
Te dzieci, obecnie już nastolatkowie, bo najstarszy z chłopców ma 16 lat, utwierdzają swoją babcię, że postąpiła słusznie, chociaż życie ich nie pieści. - Nie zamierzam się poddać, ale nie wszystko zależy od mojej woli. Nieustająco martwię się tym, co się stanie z chłopcami, kiedy mnie wezwą ci z góry – mówi wskazując palcem niebo.
Budżetowe pieniądze, które na utrzymanie dzieci w rodzinach zastępczych łoży państwo, to nie są kokosy. Żeby było dziwniej – środki te, im dziecko starsze, tym są mniejsze, a wydatki – rzecz jasna - wcale mniejsze nie są, wręcz przeciwnie. W rodzinie Jędrzejewskich lwią część dochodu, niewielkiego w istocie, pożerają opłaty i leki. Na zwykły, codzienny byt starcza z ledwością albo i nie starcza. - Taki widocznie musi być, a żyć trzeba – komentuje pani Zofia. Ta zdumiewająco skromna osoba z widoczną dumą podkreśla, że nigdy nikogo nie prosiła o pomoc. Przyznaje jednak, że każde wsparcie bardzo by pomogło przetrwać codzienność jej i jej wnukom. I choć sama o wsparcie nie prosi, to my możemy ją w tym wyręczyć. Mamy nadzieję, że historia babci Zofii i jej wnucząt wzruszy ludzi dobrego serca, a tych w powiecie przecież nie brakuje.
Paweł Salamucha
fot. Paweł Salamucha
Do strefy gastro powinne zostać zaproszone koła gospodyń wiejskich, można by było zjeść coś naprawdę dobrego j w rozsądnej cenie
Xyz
2025-08-15 06:11:13
Najlepiej zrobić tak, żeby był Wilk stypy i Afanasjew cala...
Jan
2025-08-15 05:31:03
Taka szkoda a taka piękna fota...
Tytus
2025-08-15 05:23:31
Bo to takie geniusze, co siedzą od 20 lat i drapią się w głowę \"co by tu spieprzyć panowie\" oraz - jak się okazuje Panie. Szkoda gadać. Jak nie zmieni się ekipy rządzącej - nic z tego nie wyjdzie. Ale nie oto chodzi, aby zmienić na nowych - tylko na mądrych.
Śmieszek
2025-08-14 18:06:33
Bieg po lampasy już się skończył. Zobaczymy na starcie kto się stawi
Follower
2025-08-14 16:31:29
Nie tylko przy ul. Solidarności. W centrum miasta też szaleją. Wyjątkowo w tym sezonie jest jakaś inwazja motocyklistów, często popisujacych się nocą. Już prasa lokalna poruszała ten temat w lipcu. Niestety problem trwa... Apel do Policji o większą kontrolę tych piratów.
???
2025-08-14 09:52:02
A tak redakcja starała się promować burmistrza i nie udało się...a takie piękne zdjęcia były zza biurka...taka szkoda...
Kamil
2025-08-14 09:41:39
I wyszło jak zwykle. Wielki nadzieję, jeszcze większe obietnice i nic z tego. Szkoda tylko że dalej miasto zadłuża na takie pierdoły jak wieża ciśnień. Jak zajdzie potrzeba modernizacji oczyszczalni to obudzimy się z ręką w nocniku ????
Marian
2025-08-14 09:22:06
Niektórym motocyklistom trzeba by było wymienić tłumiki zwłaszcza podczas przeglądu technicznego a jeśli nie to zatrzymać dowod rejestracyjny bębenki pękają idąc przez miasto polica jadąc radiowozem tego nie słyszy a szkoda mandat by się przydał
Kierowca zawodowy
2025-08-13 19:12:29
Przy ul. Solidarności organizują wyścigi nocne przez kilka godzin w weekendy. Może warto, żeby patrol tam wtedy czuwał. Warkot silników niesie się przez całe osiedle.
Agnieszka
2025-08-13 13:43:11