Poniedziałek, 9 Czerwiec
Imieniny: Ady, Celii, Medarda -

Reklama


Reklama

Autostopem przez Europę


Dzięki uporowi, pozytywnemu spojrzeniu i przede wszystkim ciekawości świata – Maciejowi Gołaszewskiemu udało się zwiedzić spory kawałek Europy m.in. Holandię, Węgry, Czechy, Niemcy, a ostatnio Gruzję.

Czy mo...


  • Data:

Dzięki uporowi, pozytywnemu spojrzeniu i przede wszystkim ciekawości świata – Maciejowi Gołaszewskiemu udało się zwiedzić spory kawałek Europy m.in. Holandię, Węgry, Czechy, Niemcy, a ostatnio Gruzję.

Czy można zwiedzić kilkanaście krajów europejskich i nie wydać na to majątku? Tak - i jest to całkiem proste. Najlepszym przykładem taniego sposobu podróżowania jest ostatnio trochę niedoceniany autostop. Poza tym oczywiście trzeba być ciekawym świata i wierzyć we własne siły, bo podróż na własną rękę poza bezcennymi przygodami, jakich próżno szukać w ofertach biur podróży niesie ze sobą sporo niewiadomych. Wielokrotnie przekonał się o tym Maciej Gołaszewski ze Szczytna, który - jak mówi – jest wielkim miłośnikiem „wyciągania kciuka”.

– Dzięki autostopowi udało mi się zwiedzić kilkanaście krajów m.in. Holandię, Hiszpanię, Anglię i wiele innych – mówi. – W przypadku autostopu przydaje się szczęście, bo dzięki temu podróż może trwać nie kilkanaście, ale kilka godzin. Właśnie dzięki szczęściu np. do Londynu udało mi się dotrzeć zaledwie w ciągu jednego dnia, to samo było z Amsterdamem – dodaje.

Jednak nie zawsze Maciek miał tyle szczęścia. – Zdarzało się, że na jednej ze stacji stałem całą dobę i nic nie udało mi się złapać.

W tym roku, wraz z kolegą wybrał się w podróż do Gruzji. – Wiele dobrego słyszałem o ludziach zamieszkujących ten kraj, że są bardziej niż my wyluzowani, a życie nie pędzi tam z zawrotną prędkością – mówi.


Reklama

Cała podróż zajęła młodzieńcom około miesiąca. Dlaczego tak długo? – Podróż zaplanowaliśmy tak, by zwiedzić całe Bałkany – wyjaśnia.

Dzięki takiemu planowaniu udało im się dotrzeć m.in. do Bratysławy, Budapesztu, Belgradu. – Spaliśmy w namiocie, na barce przerobionej na pensjonat, odwiedziliśmy kemping, gdzie w cenie było wynajęcie własnej plaży – wymienia.

Jednym z ciekawszych, ale i bardziej niebezpiecznych przystanków w ich podróży była Albania. – Stresujące miejsce, gdzie bardzo łatwo można zostać oszukanym. Nas również to spotkało i to nie byle gdzie, ale podczas podróży autobusem. Kierowca wyłudził od nas pieniądze. Jak się później okazało za podróż przepłaciliśmy kilkakrotnie – opowiada. – Jednak nawet i tam spotkać można życzliwych ludzi – dodaje.

Następnym przystankiem była Grecja. – Widać, że kraj przeżywa kryzys, ale mimo wszystko ludzie popijają wino i bawią się przez cały tydzień, a nie tylko w weekendy, jak w Polsce – tłumaczy.

Kolejna stacją był Stambuł. – Ogromne miasto. Jechaliśmy przez nie 1,5 godziny. Stambuł jest tak duży, że zamiast jednego ma kilka punktów centralnych. Poza tym niewyobrażalnie duży dworzec autobusowy. Mimo całego tego rozmachu ludzie są serdeczni i mili, nawet policja, co u nas zdarza się raczej rzadko – wymienia. – Funkcjonariusze nie znający angielskiego zapytani o pomoc, zadzwonili do kogoś, przekazali nam słuchawkę i w ten sposób pomogli nam dotrzeć tam, gdzie chcieliśmy – dodaje.

Reklama

I wreszcie Gruzja. – Batumi, Kutasi, Borjomi, Wardzia, Tbilisi to miasta, które udało nam się odwiedzić. Gruzja i jej mieszkańcy spełnili nasze oczekiwania. Okazali się przyjacielscy i mili i chociaż za kilka lat pewnie się to zmieni, bo wszędzie widać wpychającą się kulturę amerykańską, to będziemy mogli powiedzieć, że odwiedziliśmy ten kraj za jego dobrych czasów. Naprawdę warto tam jechać. Gruzini uwielbiają Polaków, nie przepadają za to za Rosjanami, którzy prowadzili z nimi wojnę, a teraz, by ich zmylić, często podają się za mieszkańców naszego kraju. By wiedzieć czym jest Gruzja, należy spróbować tamtejszych serów, czaju i wina, poczuć serdeczność i wielkoduszność jej mieszkańców i po prostu zwiedzać – kwituje.

Paweł Salamucha

Fot. Archiwum



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama