Nie ma słów, którymi mogę wyrazić swoją wdzięczność dla obu Panów Strażaków, którzy ratowali najukochańszą osobę w moim życiu – w taki sposób Aleksandra Taradejna dziękuje Pawłowi Koziatkowi oraz Grzegorzowi Malinowskiemu za reanimację jej męża, który zasłabł jadąc ciężarówką. Do zdarzenia doszło w sobotę, 13 listopada na ulicy Długiej w Nartach. 50-latek trafił do szpitala w Olsztynie. Niestety, jego stan jest nadal bardzo ciężki.
Pan Sławomir to zawodowy kierowca, jechał ciężarówką z naczepą. W pewnym momencie zasłabł, a auto zjechało na przeciwległy pas jezdni i dalej do rowu. Tam się zatrzymało. Akurat drogą, niemal jednocześnie, przejeżdżali Paweł Koziatek oraz Grzegorz Malinowski. Jeden jechał ze Szczytna do Jedwabna na zajęcia boksu, drugi wracał z Jedwabna do Roman do rodziców. Obaj panowie zatrzymali się i ruszyli na ratunek nieprzytomnemu mężczyźnie. 50-latek nie dawał oznak życia.
Dołączyło do nich dwóch innych kierowców, którzy również nie byli obojętni na to, co się wydarzyło na drodze w Nartach.
- To dzięki tym dodatkowym parom rąk udało nam się wydobyć z kabiny samochodu nieprzytomnego, nieoddychającego mężczyzn i zacząć reanimację – mówi Paweł Koziatek. - Bez ich pomocy, mimo że wiemy jak reanimować, nie mielibyśmy szans na te działania, bo prawdopodobnie nie dalibyśmy rady wydobyć tego pana z samochodu.
Paweł Koziatek i Grzegorz Malinowski to strażacy – zawodowy i ochotnik. Obaj, na zmianę uciskali klatkę piersiową 50-latka, aby utrzymać dopływ tlenu do krwi i mózgu do czasu, gdy na miejscu dotarli ratownicy medyczni, którzy przejęli resuscytację. - Do przywrócenia czynności życiowych wykorzystane zostało urządzeni AED, które wykonało jedno wyładowanie elektryczne i przywróciło serce do bicia – mówi kapitan Łukasz Wróblewski. - AED nie zalecał kolejnych wyładowań.
Po przywróceniu czynności życiowych i ustabilizowaniu jego stanu został on przewieziony do szpitala w Olsztynie. Jego stan jest jednak nadal bardzo ciężki.
Żona pana Sławomira pani Agnieszka nie szczędzi słów wdzięczności.
- Nie ma słów, którymi mogę wyrazić swoją wdzięczność dla obu Panów Strażaków – mówi „Tygodnikowi Szczytno”. - Ratowali najukochańszą osobę w moim życiu. Mąż nadal jest w bardzo ciężkim stanie, przeszedł rozległy zawał, ale dzięki tym panom ma szansę na przeżycie. Dziękuję. Nie mam pojęcie, jak mam się odwdzięczyć.
- Życie tego pana jest dla nas największa nagrodą – mówi Grzegorz Malinowski, druh ochotnik w OSP Jedwabno i OSP Romany. Prywatnie pracownik Urzędu Gminy w Szczytnie. - Myślę, że nic nadzwyczajnego nie zrobiliśmy. To był normalny, ludzki odruch. Każdy powinien się tak zachować.
Ale medycy nie mają wątpliwości, że gdyby nie właściwa postawa obu strażaków, to na ratunek dla 50-latka mogłoby być za późno.
- Ludzie często boją się udzielać pomocy – dodaje Paweł Koziatek, zawodowy strażak od 16 lat. - Nie zatrzymują się przy takich zdarzeniach, czy innych wypadkach. A to naprawdę ogromny błąd. W takiej sytuacji liczy się natychmiastowa i każda pomoc. Liczy się dosłownie każda sekunda działania. Gdyby nie zatrzymali się też inni kierowcy i nie mielibyśmy wsparcia, to na nic zdałyby się wówczas nasze umiejętności. Dlatego apeluję do wszystkich o reagowania, udzielania pomocy, zatrzymywania się, bo naprawdę nigdy nie wiadomo, co będzie potrzebne i czyje umiejętności mogą się w danej sytuacji przydać.
WCpiker
Grzesiek, to facet (kolega), na którego zawsze można liczyć. Po prostu dobry człowiek.