Wtorek, 17 Czerwiec
Imieniny: Aliny, Anety, Benona -

Reklama


Reklama

Znajdzie się bat na głupotę?


Usuwanie szkód drogowych – połamanych i powyrywanych znaków, które zostają po weekendowych wojażach wandali kosztuje miasto, czyli nas wszystkich kilka tysięcy złotych miesięcznie. - Każdego tygodnia naprawiamy około 50 znaków – mówi Łukasz Sierak, inżynier budowy.


  • Data:

Usuwanie szkód drogowych – połamanych i powyrywanych znaków, które zostają po weekendowych wojażach wandali kosztuje miasto, czyli nas wszystkich kilka tysięcy złotych miesięcznie. - Każdego tygodnia naprawiamy około 50 znaków – mówi Łukasz Sierak, inżynier budowy.

Połamane, powyginane, poprzekręcane i powyrywane znaki drogowe spędzają sen z powiek drogowców i urzędników miejskich. – Każdego tygodnia po weekendzie naprawiamy około 50 znaków, a to w skali miesiąc daje koszt około 4-5 tys. Te pieniądze, jak wielu by chciało nie biorą się z nikąd, ale pochodzą z kieszeni nas wszystkich. Mimo że pracuję w branży budowlanej od lat i wiele już widziałem, nie mogę zrozumieć skąd u ludzi tak głupie pomysły – mówi z nieukrywaną złością Łukasz Sierak, inżynier budowy z firmy „Antosiak”.


Reklama

Reklama

style="margin-bottom: 0cm;">Paweł Salamucha

fot. Paweł Salamucha



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama