W ostatnim Tygodniku z zaciekawieniem przeczytałem artykuł pt. „Poszukiwani sami się znaleźli”. Temat dla mnie bliski, to i dlatego przykuł moją uwagę. A że napisany trochę z nutką sarkazmu, to tym bardziej mnie rozochocił, aby swoje trzy grosze dodać. Bo niewielu pewnie wie, jak faktycznie wygląda praca nazwijmy to „Wydziału Pościgowego”, czyli osób zajmujących się poszukiwaniem osób będących w zainteresowaniu organów ścigania.
Opisywana w artykule sytuacja, gdzie trzech delikwentów osobiście zgłosiło się na Policję, zdarza się dość często. I nie wynika to z nieudolności policjantów, a bardziej z ich pracy. Aby to zrozumieć, musimy prześledzić jak faktycznie wygląda proces zmuszenia skazanego, aby stawił się do odbycia kary np. w Areszcie Śledczym w Szczytnie.
W krótkim streszczeniu wygląda to w ten sposób, że Sąd zawiadamia skazanego, aby ten zgłosił się w określonym terminie do wskazanego Aresztu i jednocześnie przesyła dokumentację do tegoż Aresztu. Jeżeli skazany nie stawił się w wyznaczonym terminie, Sąd wydaje nakaz doprowadzenia i realizację wyznacza Policji. Jeżeli, nie udaje się zatrzymać takiej osoby w terminie, wtedy Sąd całą dokumentację do osadzenia wysyła do Policji wraz z listem gończym, który niezbędny jest do wszczęcia np. poszukiwań poza granicami RP.
Od chwili zawiadomienia skazanego do czasu wydania nakazu doprowadzenia przez Policję, mija sporo czasu. W tym czasie gość już wie, że jak sam się nie zgłosi, to za chwilę przyjadą po niego policjanci. Jedni skazani sami zgłaszają się do aresztu, a inni czekają, aż przyjedzie po nich Policja, bo sami nie będą wydawać pieniędzy na autobus. Jeszcze inni celowo ukrywają się, aby uniknąć odsiadki i wtedy zaczyna się gra w „podchody”: kto kogo przechytrzy. Zazwyczaj górą w tej grze są policjanci. Czasami bywa tak, że gość odpuszcza i ma dość ukrywania się.
Ma dość nasłuchiwania czy ktoś puka do drzwi, ma dość częstych wizyt Policji, ma dość przemykania ukradkiem pomiędzy budynkami, aby tylko ktoś go nie widział. Dlatego tak jak w opisywanym przypadku, sam zgłasza się na Policję. Ile można żyć jak zbieg? Oczywiście są różne przypadki i powody, dla których skazani ukrywają się, ale to nie znaczy, że Policja ich olewa. Każdym poszukiwanym zajmuje się indywidualnie.
Czasami ta gra pomiędzy Policją, a skazanym trwa przez kilka lat. Niektórzy uważają, że jak wyjadą do innego kraju, to mają spokój i tam ich macki sprawiedliwości nie dosięgną. Nic z tego. Nie ma tak lekko. Jest list gończy, jest Europejski Nakaz Aresztowania, jest międzynarodowa współpraca Policji. Poza granicami RP skazany też się nie ukryje. Policjanci z naszego szczycieńskiego „Wydziału Pościgowego” zrealizowali kilka bądź kilkanaście Europejskich Nakazów Aresztowania. Państwa spoza Europy też nie chcą przechowywać u siebie naszych przestępców. Były przypadki, gdzie po ustaleniach miejsca pobytu, miejscowa terytorialnie Policja wsadzała naszego skazanego do samolotu i odsyłała do Polski, ponieważ nasz obywatel był osobą niepożądaną na terenie ich państwa. Wszystkie zatrzymania w kraju czy poza granicami RP, poprzedzone są solidną pracą naszych policjantów. Należy się cieszyć, że (cytat z artykułu) „nie trzeba było ich szukać i gonić, to tym bardziej… wygonić”.
Oby takich zatrzymań było jak najwięcej. Zaoszczędzi to czas i pieniądze. A jest kogo szukać. Oprócz poszukiwania osób skazanych, oskarżonych czy podejrzanych, Policja poszukuje również osoby zaginione i identyfikuje osoby i zwłoki o nieustalonej tożsamości. Są to sprawy priorytetowe mające inny charakter, niż poszukiwania osób skazanych.
O „Łowcach Cieni” słyszała cała Polska. Ich sukcesy pokazywane są w telewizji, aby cała Polska widziała jak skutecznych mamy policjantów od poszukiwań. My mamy swoich lokalnych poszukiwaczy, których nie pokazuje się w telewizji i nie nagłaśnia ich sukcesów. A mówią, że najważniejsze to umieć się sprzedać i jakaś część prawdy w tym jest.
Roman Żokowski
Oj, tak, tak! Tam zawsze był tzw. kiosk. Ja pamiętam taki blaszany, przeszklony. Być może wcześniej stał tam \"drewniak\". Te napoleonki, pączki... Mordki i łapki oblepione lukrem, kremem stawiały się na lekcji po tej dużej przerwie.
Sentymentalna
2025-07-16 12:49:27
No, mnie z dzieciństwem kojarzy się chleb od Bielskiego lub Kochanka. A w tym punkcie, a nieopodal chodziłam do podstawówki, była też kiedyś cukiernia czy piekarnia i na długich przerwach biegało się tam po spore ciastka \"ptasie mleczko\"...
Tutejsza
2025-07-16 11:20:14
Tekst nieciekawy, po prostu wylana żółć z głebi trzewi pana Mądrzejowskiego okraszony nieciekawym zdjęciem. Jak nie macie felietnistów, to może warto ogłosić jakiś konkurs, a nie publikować treści o niskim i watpliwym poziomie. Może chwila refleksji?
Joanna
2025-07-16 11:17:08
Co to SIM?
Gabi
2025-07-16 09:35:16
Gratuluję odwagi oderwania się odnzielonego koryta.
Obserwator
2025-07-16 00:44:02
Już zapewne Zieloni obstawili ten Stołek. Konkurs to farsa. O ile będzie :)
Obserwator
2025-07-16 00:43:05
To ciekawe kto z PSL zasiądzie na stołku, Jarku czekamy i obserwujemy!
Mieszkańcy
2025-07-15 16:55:33
Żołądek zawsze daje znać gdy jest pusty ale mózg niestety nie.
kozaostra
2025-07-15 15:20:02
Naszym włodarzom tylko najlepiej wychodzi przecinanie wstążek.A narkotykami jak handlowali tak handluja.Przykro wszyscy maja wywalona co dzieje się z młodzieżą. Najważniejsze że wstążki przecięte.Myslalam panie Burmistrzu że pan to ogarnie ale nic w tym kierunku nie robione.Wszystko zamiatane pod dywan oczywiscie tyczy to całej rady.
Julka
2025-07-15 10:38:46
Smolasty to artystyczne dno dna i patologia. Kto wpadł na pomysł żeby to beznadziejne byle co zaprosić??? i jeszcze mu płacić
Prusak
2025-07-15 08:11:55