Środa, 8 Maj
Imieniny: Kornela, Lizy, Stanisława -

Reklama


Reklama

Wrak realny, właściciel widmo (zdjęcia)


Przy kotłowni gazowej (ulica Śląska) od ponad 2 lat stoi wrak fiata seicento. To pozostałość po akcji straży granicznej, która ścigała przemytnika. Ten wymknął się funkcjonariuszom, ale samochód pozostał. - To, że szpeci teren to jedno, ale może być naprawdę groźny – przestrzega Krzysztof Klimek, mieszkaniec pobliskiego bloku. - Auto stoi tuż przy kotłowni gazowej. Rozkłada się. Akumulator, bak z paliwem, co będzie gdy się zapali? Nie chcę nawet myśleć.


  • Data:

Mieszkańcy pobliskiego bloku o usunięcie wraku poprosili policję oraz straż miejską.

- Ci jednak rozkładają ręce twierdząc, że nic nie mogą zrobić – mówi Zbigniew Chrapkiewicz, mieszkaniec bloku przy ulicy Śląskiej. - A ten wrak naprawdę stwarza zagrożenie. Niemal dotyka ściany kotłowni gazowej. Potrzaskane szyby, rozkradzione elementy, ale akumulator, czy bak z paliwem jest. Co się stanie, gdy ktoś na przykład rzuci nieodpowiedzialnie niedopałek papierosa, lub specjalnie, dla żartu podpali ten samochód? Wariatów nie brakuje. Moment i tragedia gotowa. Inna rzecz, że samochód w takim stanie może i sam się zapalić.

Teren, na którym stoi wrak, należy do miasta. Zgodnie z prawem to właściciel samochodu bądź terenu powinien zająć się usunięciem zagrożenia.


Reklama

 

- Sprawa nie jest taka prosta, bo obowiązuje nas ustawa o drogach – mówi komendant straży miejskiej Janusz Gutowski. - Gdyby to auto stało w skraju drogi i tam stwarzało zagrożenie, to mielibyśmy podstawy, aby go usunąć. A tak, to najpierw musimy ustalić jego właściciela. Procedury już ruszyły.

 

Straż miejska za pośrednictwem wydziału komunikacji, na podstawie tablic rejestracyjnych będzie próbowała ustalić właściciela porzuconego samochodu. Gdy to zrobi będzie próbowała go zmusić do usunięcia pojazdu. Jeśli to się nie uda wrak na swój koszt, będzie musiał usunąć właściciel terenu, czyli miasto. Kiedy auto może zniknąć? Na to pytanie nikt nie potrafi odpowiedzieć.

Reklama

 

- Mam tylko nadzieję, że nagłośnienie tej sprawy może przyśpieszy ten żmudny proces, bo naprawdę w końcu dojdzie do tragedii, i wówczas każdy będzie szukał winnego – komentuje Krzysztof Klimek.



Komentarze do artykułu

Miki

Jeśli uda się ustalić właściciela, to wystarczy zgłosić do UFG, że pojazd jest ubezpieczony - właściciel bardzo szybko postara się pozbyć problemu.

Wujek Dobra Rada

To jest książkowy przykład tzw. imposybilizmu. Niech miasto podejmie decyzję, że na tym fragmencie działki wytycza się nową ulicę i wówczas samochód znajdzie się w pasie drogowym, będzie stwarzał tam zagrożenie i będzie można go usunąć już jutro, nie pytając właściciela o zdanie. A potem można cofnąć stan prawny do stanu poprzedniego i ulicę znieść, a działki znowu połączyć. Czy tak da się? Chyba że miasto żyłuje na lawetę i za wszelką cenę chce, żeby usunięcie wraku sfinansował ktoś inny.

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama