Większość małych gmin, tworzących spółkę ZGOK, buntuje się o wysokość wprowadzonych opłat. Zakład Gospodarowania Odpadami Komunalnymi wymyślił bowiem, że od 1 sierpnia samorządy będą znacznie więcej płacić między innymi za odbierane z ich terenu podstawowe odpady segregowane. Zamiast dotychczasowej, symbolicznej opłaty na poziomie złotówki za tonę papieru, szkła czy plastiku, opłata ma wynosić 120 zł w przypadku dwóch pierwszych wymienionych surowców, a 180 zł – za plastik.
- ZGOK potraktował nas bardzo przedmiotowo i postawił w niezręcznej sytuacji – mówi Sławomir Wojciechowski, wójt gminy Szczytno. - Nie mogę i nie chcę postawić swoich mieszkańców pod ścianą i poinformować ich, że wczoraj płaciliście 14 zł, a dziś będzie kilka złotych więcej. To skandal. Jestem za tym, aby prezes ZGOK został odwołany ze swojego stanowiska, bo takie gospodarowanie spółką to ewidentne oszustwo. Szefostwo nie liczy się ze zdaniem większości.
Podobną opinię mają też włodarze pozostałych gmin naszego powiatu i nie tylko. Burmistrz Pasymia Cezary Łachmański już wystosował do ZGOK pismo, w którym informuje, że nie będzie regulował należności za faktury, na których będą figurowały nowe stawki.
- Z tego, co wiem, podobne w treści pisma skierowało co najmniej 20 samorządów z grona ponad 30 tworzących spółkę ZGOK – wyjaśnia burmistrz Pasymia.
Bój o śmieciowe stawki toczy się od wielu miesięcy. Pierwsza propozycja ZGOK (o czym pisaliśmy) mówiła o tym, że nowe opłaty miałyby wynosić po 100 zł za wymienione wcześniej surowce segregowane. Na tę podwyżkę udziałowcy się nie zgodzili, sugerując, by władze spółki szukały innych rozwiązań, jednak efekt jest taki, że opłaty za tonę odpadów poszybowały w górę jeszcze bardziej. Najbardziej przyczynił się do tego samorząd Olsztyna. W głosowaniu, które umożliwiło wprowadzenie podwyżek, ma do dyspozycji 54% głosów, a to wystarczyło. Z nieoficjalnych informacji wynika, że wzrost stawek ma związek ze stratami, jakie ZGOK odnotował w ubiegłym roku, sięgającymi miliona złotych.
- Wprowadzono podwyżki o 12 tysięcy, a nawet 18 tysięcy procent – wskazuje wójt Jedwabna Sławomir Ambroziak. - Jest to coś niespotykanego.
Przyczyny takich działań są ogólnie znane i wyglądają... absurdalnie. Tkwią bowiem w... zbyt skutecznej segregacji. Chodzi generalnie o to, że wysegregowanych odpadów sukcesywnie przybywa, natomiast nie przybywa liczba ich odbiorców, czyli firm zajmujących się już stricte recyklingiem.
Coraz trudniej jest więc sprzedać odpadowy papier czy plastik, a niekiedy nawet trzeba dopłacić do tego, by ktoś to przyjął. ZGOK przestał więc zarabiać na sprzedaży wysegregowanych odpadów, a że koszty funkcjonowania spółki zmianie nie ulegają, po brakujące środki sięgnął do kieszeni samorządów.
- Oczywiście, wiedzieliśmy o tych problemach, podczas wcześniejszych spotkań byliśmy skłonni zgodzić się na to, by te stawki opłat wzrosły do ok. 50 zł za tonę – mówią wójtowie. - Ale nie dość, że zostaliśmy postawieni wobec faktów dokonanych, to zostało to przeprowadzone w sposób, delikatnie mówiąc, podstępny.
W skrócie chodzi o to, że największym udziałowcem spółki jest miasto Olsztyn i to jego władze, w porozumieniu z zarządem ZGOK, forsują decyzje, w perspektywie dla Olsztyna korzystne, ale niekoniecznie dla pozostałych udziałowców, małych gmin. W swoim piśmie wskazuje na to burmistrz Pasymia, stwierdzając, że „Działania Spółki nie mogą realizować tylko i wyłącznie interesów partykularnych Gminy Olsztyn, ale winny także honorować i respektować interesy pozostałych gmin – wspólników”.
- Podwyżką stawek ZGOK i samorząd Olsztyna wygrali bitwę, ale przez to rozpętali wojnę – komentuje wydarzenia wójt Jedwabna.
Ta wojna, jak na razie, nie dotyczy bezpośrednio mieszkańców. Wywołana została przez wójtów i burmistrzów właśnie po to, by mieszkańcy nie znaleźli się na celowniku. Kto tę wojnę ostatecznie wygra i jakie będą ofiary – tego niestety, przewidzieć się nie da.
Każdy wuj na swój strój.
Wojnę o śmieci to już burmistrz Pasymia i radni wywołali dawno z mieszkańcami ( inne gminy stawki mają 14,17 zł a Pasym 31 zł).