Tajemnica korespondencji to rzecz święta. - Ale nie dla urzędników Urzędu Miejskiego w Szczytnie – denerwuje się Teresa Moczydłowska, miejska radna. List, który był zaadresowany imiennie na nią został otwarty. A dopiero potem jej wręczony.
Sprawa dotyczy czworga radnych z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Na adres Urzędu Miejskiego w Szczytnie zostały wysłane cztery listy z siedziby centrali PiS przy Nowogrodzkiej w Warszawie.
- Ale korespondencja nie była zaadresowany do Urzędu Miejskiego w Szczytnie, a na konkretną osobę z imienia i nazwiska – mówi Teresa Moczydłowska. - I proszę sobie wyobrazić nasze zdziwienie, gdy przed sesją otrzymujemy otwarte listy. Dla mnie jest to nie do pomyślenia. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby otworzyć list, który jest zaadresowany na przykład imiennie do Krzysztofa Mańkowskiego. Nawet wówczas, gdy nie jest wysłany na jego domowy adres.
Radni, których sprawa dotyczy zwrócili się z pismem do burmistrza Krzysztofa Mańkowskiego o wyjaśnienia.
- Chcemy wiedzieć, kto, na czyje polecenie oraz z jakiego powodu naruszył tajemnicę naszej korespondencji – mówi Anna Rybińska, miejska radna, do której również wysłano taki list. I również otrzymała go już otwarty.
Krzysztof Mańkowski tłumaczył „Tygodnikowi Szczytno”, że takie są wewnętrzne procedury i regulaminy Urzędu Miejskiego w Szczytnie.
- Każde pismo adresowane na urząd miejski musi zostać zadekretowane, przechodzi przez biuro obsługi interesanta, sekretariat, a żeby je zadekretować do konkretnej osoby trzeba je otworzyć – mówi. - Konsultowaliśmy sprawę z naszym prawnikiem i w jego opinii każda korespondencja kierowana na adres 12-100 Szczytno, ul. Sienkiewicza 1, gdzie mieści się Urząd Miejski w Szczytnie ma charakter służbowy. I nie powinno mieć tu znaczenia to, że radni nie są formalnie pracownikami urzędu.
Z takim tłumaczeniem nie zgadzają się radni, których sprawa dotyczy. Oni również konsultowali się z prawnikiem, który powiedział wprost, że imienna korespondencja jest chroniona prawem. - Na razie jeszcze nie wiemy, co z tym dalej zrobimy – mówi Teresa Moczydłowska. - Dla nas w tej chwili najważniejsze jest to, aby takie rzeczy się nie powtarzały, bo każdy z nas ma prawo do tajemnicy korespondencji.
A jakie tajemnice znajdowały się w otwartych, przez miejskich urzędników listach? - Właściwie nie powinno to mieć znaczenia – uśmiecha się pani Teresa. - Ale oczywiście mogę powiedzieć. Jako radni PiS otrzymaliśmy listy od pana Jarosława Kaczyńskiego z podziękowaniem za kampanię wyborczą i z życzeniami sukcesów w pracy samorządowej. Listy były podpisane odręcznie przez pana Jarosława, był to naprawdę miły gest.
Szanowny Szczytnianinie! Radni nie są w urzędzie, ani na urzędzie. Pełnią służbę społeczną, która musi im gwarantować zaufanie wyborców, bo w ich imieniu pełnią tę służbę. Jak będę chciał napisać do urzędnika, nad którym jest burmistrz, a nad nim Rada Miejska - to sobie do urzędnika napiszę. Ale jak piszę do radnego, jako wyborca, to oczekuję że tylko on się z tym zapozna. Radny jest - owszem - osobą publiczną - ale to nie oznacza, że będzie jego korespondencja otwierana, bo on ma inną misję. Burmistrz i Przewodniczący Rady Miejskiej - są również osobami publicznymi - i co - ktoś im otwiera w Biurze Interesanta pocztę? Chyba tobie się coś myli. Ja to bym chciał, aby radni - jako osoby publiczne - zachowywali się przyzwoicie w miejscach publicznych i przede wszystkim na pierwszym posiedzeniu rady nie dawali sobie podwyżek diet. A jeśli wyborcy mają do radnych pisywać na inne adresy (adres prywatny, biuro partii, komitetu itp) - to dlaczego w lokalnych gazetach i na portali miejskim tych adresów nie ma? Jak Ci Pan Minister Sprawiedliwości zajrzy do koperty - to dopiero będziesz miał się z pyszna!
szczytnianin
Wielce wykształcony Panie Krajanie, co Ty z bzdury wypisujesz, wynika z Twojego wpisu że masz wielkie problemy odróżnić osoby prywatne od osób publicznych! Jeszcze raz zaznaczam iż radni w urzędzie są osobami publicznymi, tylko trzeba to zrozumieć. Jak widać, dla ludzi związanych z PiS-m jest to za trudne do zrozumienia!!! Do radnych, Zorro ma rację, nic na siłę, jak nie umiecie być osobami publicznymi, zrezygnować.
Krajan
Do Szczytnianina: to niech ci twoje dzieci otwierają listy adresowane do ciebie imiennie! Jak rodzina to rodzina - ten sam adres, a nawet nazwisko. Wtedy może dowiedzą się jakie jest twoje zadłużenie, albo że coś nabroiłeś, albo pokłóciłeś się z daleką rodziną o spadek. Fajnie by ci było, a zonie również? Są rzeczy, których się nie robi, ale urząd jaki jest - każdy widzi. Wszystko wykształcone na WSP
szczytnianin
Jeżeli listy były zaadresowane na Urząd Miasta, to upoważniony pracownik urzędu miał prawo je otworzyć i niech ta niedouczona radna nie wygaduje głupot gdyż w urzędzie nie jest osobą prywatną tylko publiczną. ale jak zwykle pis-owcą nigdy nic się nie podoba jeśli to nie jest ich!!!
Zorro
Jeżeli chciałaś i jesteś osobą publiczną więc nie masz życia prywatnego,to proste a jak się nie podoba nic na siłę.
Mucha
Jak tak to niech adresuja na prywatne adresy Radnych Na Urząd to urząd otworzyć moze.. radny osoba publiczna nie prywatna
Waga
No, to ciekawe! Imiennie adresowana korespondencja może być otwierana tylko przez adresata. Radni to nie urzędnicy. Radni mogą w korespondencji od wyborców otrzymywać dane tzw. wrażliwe dotyczące tychże wyborców, do których nie ma prawa żaden urzędnik - chyba że ma jakieś specjalne uprawnienia. Kontrola korespondencji to urok minionych czasów. Komuś się coś pomyliło.
Przeczytajcie ze zrozumieniem !!!
https://www.goldenline.pl/grupy/Pozostale/prawo-administracyjne-i-samorzad-terytorialny/czy-urzednik-moze-rozciac-koperte-z-listem-do-radnego,3268603/
Panie Burmistrzu w tym przypadku nie trzeba było dekretować do konkretnej osoby, bo listy były zaadresowane imiennie. Daliście ciała i trzeba się przyznać do błędu a nie latać po prawnikach.