Wtorek, 13 Maj
Imieniny: Dominika, Imeldy, Pankracego -

Reklama


Reklama

To są moje trupy...


To są moje trupy. Te wszytki osoby, które odnalazłem przez  lata są moje – mówił podczas spotkania w Szczytnie jasnowidz z Człuchowa Krzysztof Jackowski. Ostro skrytykował policję, która wypiera się współpracy z nim. Mieszkańcom Szczytna opowiedział o tajnikach swojej pracy.

Krzysztof Jackowski to bardzo kontrowersyjna ...


  • Data:

To są moje trupy. Te wszytki osoby, które odnalazłem przez  lata są moje – mówił podczas spotkania w Szczytnie jasnowidz z Człuchowa Krzysztof Jackowski. Ostro skrytykował policję, która wypiera się współpracy z nim. Mieszkańcom Szczytna opowiedział o tajnikach swojej pracy.

Krzysztof Jackowski to bardzo kontrowersyjna osoba. Policjanci często korzystają z jego usług, choć rzadko oficjalnie się do tego przyznają. Na spotkaniu w Szczytnie Jackowski próbował udowodnić, że policja ma „lekką schizofrenię” na jego punkcie. - Te martwe, odnalezione przeze mnie osoby to są moje trupy – mówi Jackowski. - Odnalazłem je na prośbę rodzin, czy samych policjantów. I nie rozumiem dlaczego tak trudno policjantom się do tego przyznać.
Na dowód prawdziwości swoich słów Jackowski przedstawiał wycinki prasowe ze swoich sukcesów oraz pisma od komend policji i prokuratur.
Skrawki obrazów
Jasnowidz opowiedział zebranym o kilkunastu przypadkach odnalezionych ciał, w tym o tych z Warmii i Mazur. Na ich podstawie przybliżył swoją technikę pracy. - Ważna jest dla mnie rzecz osoby poszukiwanej, taka, którą nosił, miał przy sobie, która nie była wyprana – opowiadał. - Potem dotykam ją, wącham, jestem z nią. Brzmi to wariacko, ale tak jest. W pewnym momencie trafia do mnie impuls, widzę jakieś obrazy. Na jej podstawie buduję wizję. Lokalizuje osobę poszukiwaną. Trafiam, moja skuteczność jest na poziomie 80 procent. Czasami są to skrawki obrazów, które mi nic nie mówią, ale podane policjantom, którzy mają większą wiedzę faktograficzną, potrafią ruszyć śledztwo z miejsca.
Mnożył przykłady
Jako przykład swoich osiągnięć Jackowski podał makabryczne morderstwo sprzed 13 lat. W Biedaszkach Małych pod Kętrzynem wykopano wtedy ciało starszego mężczyzny, Wacława G. Było bez głowy. - Na podstawie roboczych spodni ofiary wskazałem sprawcę – mówił. - Potem dostałem pismo z podziękowaniem.
Innym sukcesem, którym chwalił się Jackowski było odnalezienie ciała policjanta olsztyńskiej drogówki, który zaginął. Paweł D. pochodził ze Szczytna. Utonął w stawie, wracając do domu od znajomych. - Szukano go kilka dni, ale bez efektów, w końcu zadzwonił do mnie jakiś jego znajomy policjant z prośbą o pomoc – opowiada Jackowski. - MMSem wysłał mi jego zdjęcie. Ale to niewiele dało. W końcu dotarły do mnie rzeczy tego policjanta. Na tej podstawie zlokalizowałem staw, w którym jest ciało. Trafiłem. Podobnie było z topielcem w Łynie i zakonnicą, której ciało też wyłowiono z tej samej rzeki.


Reklama

Reklama



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama