Wtorek, 23 Kwiecień
Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha -

Reklama


Reklama

Szczycieńscy rzemieślnicy (cz 1.)


Od stuleci rzemiosło jest nieodłącznym elementem tworzenia się właściwie każdej społeczności. Na naszych terenach na podstawie zachowanych dokumentów i artefaktów, jako pierwsze rozwinęło się kowalstwo i hutnictwo, do których z czasem dołączyło m.in. bednarstwo, garncarstwo, piekarnictwo, piwowarstwo oraz szewstwo i krawiectwo.


  • Data:

Władca i rzemieślnicy

 

„Z łaski bożej my, Jan Zygmunt, margraf Brandenburgii, Świętego Cesarstwa Rzymskiego skarbnik i Wielki Książę Pruski etc., wszem i wobec, a także każdemu z osobna, następcom rzemieślników naszego miasteczka Ortelsburg, parającym się pracą młotem i o utrzymanie ładu i porządku w swoich warsztatach dbającym następujące artykuły do spełnienia, które dobru miasteczka i społeczności całej służyć powinny, łaskawie zatwierdzamy” czytamy w akcie nadanym na początku XVII wieku dla szczycieńskich rzemieślników, a przede wszystkim kowalom.

 

Dokument nadany dla szczycieńskich rzemieślników przez elektora brandenburskiego jasno określa powinności, jakie powinien spełniać każdy z wymienionych w nim rzemieślników. I tak na przykład cech kowalski był podzielony na aż na siedem rodzajów: kowala prostego, kowala drobnego, kowala iglarza, złotnika, artystę oraz zajmującego się produkcją drutu oraz metalowych butelek i ponadto noży. Nie sposób opisać, jakie na każdym z nich spoczywały powinności, jednak kilku z nich pozwolę wymienić.

 

Trudy egzaminu

 

Kowal prosty na swoim warsztacie powinien był posiadać obowiązkowo dwie siekiery i podkowy. Na specjaliście od noży spoczywał dodatkowy obowiązek wykuwania i produkcji różnego rodzaju zasuw, strzemion, ostróg i innej stalowej galanterii. Kowal od igieł „był zobowiązany wykonać dużych i małych igieł” w podanej oczywiście określonej ilości. Na kowalu złotniku spoczywał natomiast obowiązek produkcji wyrobów ze złota - kielichów i drobnych przedmiotów ozdobnych.

 

Najbardziej szczegółowo jest opisany kowal artysta oraz obowiązki spoczywające na czeladniku podczas egzaminu, uprawniającego do wstąpienia do cechu szczycieńskich rzemieślników. Kandydat na takiego czeladnika miał za zadanie wykuć dwie sztuki jakiegoś bliżej nie sprecyzowanego w dokumencie dzieła, a jego pracę miało nadzorować i oceniać dwóch starszych cechu, którym był winien serwować piwo tak długo, ile czasu zajmie mu wykucie jego dzieł. Ale na tym nie koniec.

 

Do specjalnej komisji, oceniającej jego pracę, był powoływany również i burmistrz jeszcze wówczas miasteczka Szczytno. Na zakończenie egzaminu, według zapisków dokumentu, czeladnik miał obowiązek zafundować swoim egzaminatorom w karczmie dobry posiłek i beczułkę piwa.

 

Podobnie rzecz się przedstawiała w przypadku egzaminu czeladniczego u kowala prostego. Jeśli kandydat swoje dzieło wykonał w sposób nieudolny, miał jeszcze jedną szansę. Wolno mu było wówczas rozpalić ogień w palenisku już od godzinie trzeciej nad ranem i swoją kolejną pracę wykuwać do godziny czwartej po południu. Jeśli praca nie była wykonana poprawnie i wymagała stosownych do zdania egzaminu poprawek, nadzorujący czynności mistrz kowalski mógł wydłużyć czas o godzinę.


Reklama

 

Również i w tym przypadku egzamin nadzorowało dwóch mistrzów kowalskich, z których jeden musiał być znawcą kowalstwa prostego, natomiast drugi – drobnego. Zdający egzamin był zobowiązany zapewnić im szynkę i piwo. Jeśli egzamin znacznie się wydłużył, był przekładany na następny dzień i w tym przypadku przyszły czeladnik musiał zapewnić swoim mistrzom takie same wyżywianie, jak dzień wcześniej.

 

W obydwóch przypadkach, po pozytywnym zaliczeniu przez czeladnika egzaminu, tenże był zobowiązany przepracować u swojego mistrza dokładnie rok i jeden dzień i dopiero wówczas mógł otworzyć, oczywiście za zgodą starszych cechu, swój warsztat.

 

 

Odlewnik, pasiarz i inni

 

W omawianym dokumencie jest również bardzo ważny zapisek, który w bardzo jasny sposób określa zakres obowiązków wynikających z wykonywanego rzemiosła. Stolarz powinien zajmować się wyrobem stołów oraz szaf i desek do warcabów, a do zadań cynownika należał wyrób naczyń stołowych oraz cynowych butelek z zakrętkami.

 

Był wówczas w Szczytnie i mosiężnik, na którym spoczywał obowiązek wykonania obowiązkowo lichtarzy do kościoła na dziesięć świec oraz kolczyków dla kobiet i rzemieślników, bo w tym drugim przypadku każdy wędrowny i nie zawsze piśmienny wówczas rzemieślnik winien był go nosić w lewych uchu, jako symbol posiadanego dyplomu i wykonywanego przez siebie fachu.

 

Nie brakowało wówczas w Szczytnie rzemieślników o rzadkich specjalnościach. Był na przykład wykonawca ozdobnych i prostych pasów dla kobiet i mężczyzn, który trudnił się jeszcze dodatkowo wyrobem klamer do tych pasów. Był też i jedyny siodlarz, który zajmował się produkcją siodeł ozdobnych i prostych, natomiast produkcją uprzęży dla koni zajmował się wówczas w Szczytnie rymarz, a pochwami i futerałami do mieczy – kowal drobny. Do zadań jedynego odlewnika miedzi należała produkcja kuchennych moździerzy, tygli i naczyń.

 

Cech i rodzina

 

Wykonywanie wówczas jakiegokolwiek rzemiosła nie było sprawą łatwą. Warunki szczegółowo regulował wewnętrzny kodeks każdego cechu, wkraczający nawet w osobiste aspekty życia rzemieślników. Każdy ożenek wewnątrz struktur społecznych cechu był nazywając to współcześnie – pod ścisłym nadzorem. Bywało, że syn mistrza stolarskiego zapałał miłością do córki mistrza kowalskiego. Jeśli za porozumieniem nie tylko młodych, ale przede wszystkim ich rodziców, doszło do ożenku, to na panu młodym spoczywał bezwzględny obowiązek spłodzenia w ciągu roku dziecka.

 

Niestety, ale w dokumencie nie ma zapisku, jakie inne działania były powzięte w przypadku, gdyby to się nie udało. Jeśli się powiodło i urodziło się dziecko, to syn mistrza i ojciec dziecka stawał się automatycznie pełnoprawnym członkiem cechu i obywatelem rozwijającego się wówczas miasteczka Szczytno. Spoczywał na nim również i obowiązek obdarowania swojego rodzeństwa prezentami oraz najważniejszą w tym wszystkim czynnością krótko po narodzeniu dziecka, było zapalenie odpowiedniej liczby świec w szczycieńskim kościele.

Reklama

 

Gdy dany mistrz cechu miał kilku synów, a najstarszy z nich nie chciał przejąć ojcowskiego warsztatu, to obowiązek ten spoczywał na kolejnych potomkach. Poważny problem rodził się wówczas, gdy żaden z synów nie chciał kontynuować rzemiosła swojego ojca, bo w cechowym kodeksie figurował zapis, który kategorycznie zabraniał sprzedanie warsztatu innym, obcym osobom. Z czasem zapis ten nieco zliberalizowano i warsztat mógł przejmować zięć mistrza, pod warunkiem, że wykonywał takie same rzemiosło.

 

Rzemieślnicza jurysdykcja

 

Oprócz typowo cechowych postanowień, ustaleń i wykładni egzaminacyjnej, szczycieńscy rzemieślnicy posiadali również swojej wewnętrzne prawo. Z jednego z punktów dowiadujemy się m.in. że gdy jeden z rzemieślników źle wypowiada się na temat innych, a takie działania mogłyby im zaszkodzić, winien starszym cechu wyjaśnić i udowodnić swoje postępowanie, a w przypadku niczym nieuzasadnionych pomówień był pozbawiany prawa wykonywania swojego rzemiosła.

 

Pod rygorem kary zabronione było „podbieranie” czeladników z innych warsztatów o tym samym profilu. Jeśli jednak doszłoby do takiego zdarzenia, to dany rzemieślnik winien był przekazać poszkodowanemu w ramach zadośćuczynienia pół beczki piwa i około kilograma wosku pszczelego.

 

Szczycieńscy rzemieślnicy skrzętnie pilnowali, aby nikt z zewnątrz nie zaszkodził ich interesom. Pomimo bram wjazdowych do przyszłego miasta, na których uiszczano tzw. myto (opłata pozwalająca na wjazd do miasteczka oraz jednodniowy handel w czasie jarmarków), zabraniano swoim rzemieślnikom robienia sprawunków i kupowania towarów u innych spoza szczycieńskiego cechu.

 

Wiadomo, że alkohol różnie działa na człowieka. Jedni po jego spożyciu są spokojni, a u innych wzbudza on agresję, która mogła prowadzić do bójek. I w tym przypadku wewnętrzne prawo szczycieńskich rzemieślników również to regulowało w odpowiedni sposób. Zapis w elektorskim dokumencie zabraniał szczycieńskim rzemieślnikom zabierania do karczmy broni. Dotyczyło to jednak wyłącznie przypadku, gdy znajdowało się w niej kilku członków cechu. Jeśli ktoś złamał ten zapis i zabrał ze sobą jednak do karczmy broń, był poddany karze grzywny w wysokości 6 fenigów.



Komentarze do artykułu

Szczytno

No i co w tym takiego jest niby strasznego? Że ludzie mieli jakieś obowiązki? Że obowiązywał jakiś kodeks i zwyczaje? Bardzo dobrze że rzemieślnicy mieli obowiązek prowadzić je przez cały czas swoje warsztaty. Posiadanie własności wytwórczej powinna nakłada na właściciela obowiązek pracy, a nie dysponować samowolnie albo bez osobistego zaangażowania na zasadzie akcji, bo co to za właściciel? Żaden.

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama