Odpalono świąteczne lampki na ulicach i placach miast i miasteczek, a największe rzecz jasna w stolicy. Znak, że do świąt już naprawdę blisko. Okres tzw. przedświąteczny trochę się w tym roku nam skrócił, gdyż przez epidemiczne ograniczenia okolicznościowa aktywność handlowa też jest w tym roku znacząco mniejsza. Jak sobie z zamierzchłej przypominam młodości o zbliżających się świętach informowało wtedy jako pierwsze radio. Telewizja była w powijakach. Gdzieś tak na przełomie listopada i grudnia w komunikatach radiowych pojawiały się informacje o płynących na statkach do kraju dostawach owoców cytrusowych, które jako towar świątecznie luksusowy miały trafić na nasze stoły. I aż do samej wigilii trwał wyścig – dopłyną na czas czy nie dopłyną.
Wywiady z dokerami w portach, którzy uroczyście zapewniali, że nie szczędząc trudu i godzin pracy będą rozładowywać te statki dzień i noc. W końcu komunikat: - Są! Pierwsze statki już w portach, gdzieś tak około połowy grudnia. Teraz bohaterami radiowych audycji stawali się kolejarze. Tak, tak mieliśmy wtedy coś takiego jak kolej i większość towarów rozwożono po kraju na szynach.
Sensacją była informacja, że jakiś dyrektor od państwowego handlu wpadł na pomysł i do portu wysłał kilka ciężarówek, aby nie czekając na wypełnienie całej procedury za- i wyładunkowej po prostu przywieźć te cytrusy do Bydgoszczy, gdzie wtedy mieszkałem. Na te czasy było to dość daleko, a dziś żabi skok.
Ba, pamiętam reportaż (młody był człowiek i pamięć miał jak gąbka) tzw. „interwencyjny”, w którym delikatnie sugerowano czy nie można by było np. cytrusów mających trafić do sklepów na wybrzeżu dostarczać tam od razu, a nie przez Płock, gdzie mieściły się centralne magazyny. Tam dzielono te luksusowe dobra i ekspediowano dalej.
Nie można się dziwić przy takim systemie organizacji gospodarki, że o bezrobociu nikt nie słyszał. Ktoś to wszystko musiał zrobić. A przed tym jeszcze wymyślić. Na świąteczną dostawę cytrusów patrzyłem raczej jak na ciekawy wyścig. Nawet gdy udało się gdzieś je kupić nie bardzo mi te pomarańcze, nie wiem dlaczego, smakowały. Gdzie im tam było do soczystych gruszek.
Na początku lat 90., kiedy u nas handel zaczynał się dopiero budzić, trafiłem na parę tygodni do miasteczka w północnej Anglii. Był początek listopada i nie bardzo łapałem dlaczego we wszystkich sklepach już śnieżynki, brodaci Mikołaje, renifery i kolędy z głośników. Po paru dniach się przyzwyczaiłem i gdy na początku grudnia wróciłem do Szczytna byłem zdziwiony jak tu cicho, ciemno i do świąt daleko. To już mamy z głowy, w świątecznym pogotowiu handlowym Anglików już dawno dogoniliśmy.
Ameryki nie dogonimy, przynajmniej w tym wyścigu, raczej nigdy, żeby nawet nie wiem jak pan premier się starał. To, co tam wyprawiają ze świąteczną iluminacją jest po prostu nie do przebicia. Mnie osobiście w tym zalewie przecudnych cudowności podoba się od lat kultywowany w wielu domach zwyczaj układania wokół świątecznej choinki torów kolejki. Jeździ to coś kolorowe i gwiżdże jak nie wiem co. Bajka dla mocno starszych dzieci.
W ten styl na maxa wpisała się w tym roku żona najważniejszego w USA mocno odrośniętego bobasa z blond grzywką nad pucułowatym pyszczkiem. To co zrobiła przed wyprowadzką z Białym Domem, a świat obejrzał we wszystkich telewizjach to kwintesencja prowincjonalnej Ameryki. Jacqueline Kennedy w grobie się przewraca.
Przeszedłem się wczoraj po południu po naszym miasteczku. Lampki i inne ozdoby świecą, coś tam od zeszłego roku może przybyło, coś ubyło. Tu o guście czy bezguściu się nie dyskutuje, bo przecież nie jest ważne, dlaczego święty Mikołaj ma czerwony płaszcz, takiż nochal i brodę odpowiedniej długości. Jest, bo jest i fajnie.
Zaszedłem też do kilku sklepów (nie tzw. marketów) i tu chyba nie tylko dla mnie niespodzianka. Nastrój jakoś mniej świąteczny, ozdoby w sklepach skromniejsze, żadnych kolęd polskich czy angielskich nigdzie nie słyszałem. Wprawdzie do wigilii jeszcze dwa tygodnie, ale w ub. latach było jakoś chyba radośniej.
Czy ta zaraza może mieć też inne skutki uboczne? Coś chyba jednak wisi w powietrzu, a może tylko mi się tak wydaje? Na wszelki wypadek świątecznego karpia zjadłem na obiad już wczoraj. Pozostałe potrawy też chyba sobie rozłożę na tych kilkanaście przedświątecznych dni. Jutro na przykład, jak już wiem, będzie barszcz z grzybowo – kapuścianymi uszkami. Zdrowiej tak chyba niż pożerać to wszystko za jednym posiedzeniem.
Wiesław Mądrzejowski (wiemod@wp.pl)
Po pierwsze to widać jaja wodka tfu napój spirytusowy jest na zdjęciu. Po drugie małpki ludzie kupują z...biedy i dla wygody i z innych względów. Na dużą butelkę nie zawsze stać lub się nie uzbiera pod sklepem. Po drugie małpki kupowane są z rana przez spora część pewnej grupy pracowników idących z rana do pracy. Widzę to w sklepach. Może na poprawę humoru, może żeby po kryjomu potem zapić swoje smutki albo ciężka prace. Poza tym malpke można łatwo przemycić i potem w przysłowiowych krzakach lub kibelku skonsumować. Pewnie gdyby władza nie udawała ze walczy z alkoholizmem (patrz nocna prohibicja) to pewnie więcej by dobrego zrobiła gdyby zakazano w ogóle małpek. Walka z alkoholem jest tylko na pokaz. Tak naprawdę każdemu rządowi gdzieś tam w głębi zależy żeby tego napoju spożywać dużo bo to gigantyczne wpływy do budżetu. Kiedyś ludzie oburzyli się pamiętam na prezesa bo rzekł coś o pijących kobietach. Było oburzenie itp. Prawda jest jednak taka ze robiąc zakupy widzę że kobiety naprawdę kupują bardzo dużo alkoholu nie mniej niż faceci. Kupują fardzo dużo win, wódki do tego soków itp. I mlode i w średnim wieku. Nie pije tylko przysłowiowy alkoholik ale po prostu młodzi sporo piją tylko oburzają się gdy ta prawda do nich dociera. Moze tez zapijaja smutki, moze to robia dla rozrywki ale uwierzmy, że jako naród dużo pijemy. Proszę popytać się po prostu pań przy kasach w sklepie. One to wiedzą najlepiej.
Jan
2025-12-03 20:39:14
Sam gnaj do podstawówki, skoro tak za nią tęsknisz. Trzeba było uważać na lekcjach a nie spać, było chodzić do szkoły, a nie wagarować i nie byłoby tych emocji dziś.
Polak do Śmieszka
2025-12-03 10:10:01
Do Polaka: właśnie - wzajemnie! Jednak nauki z podstawówki by się przydały.
Śmieszek
2025-12-02 23:35:17
Na to pieniądze są a na kanalizacje niema brawo radni
2025-12-02 15:01:40
Zamiast rogatek i świateł zamontować monitoring.Będą wtedy kierujący widzieli znak drogowy pionowy STOP.
kozaostra
2025-12-02 10:34:00
zaraz historia przed 1945 to szwabska historia i niech szwaby sobie ją zabierają.
Marcel
2025-12-02 10:13:48
Śmieszek nie ośmieszaj się!
Polak
2025-12-01 09:16:04
Bzdury pan piszesz jest znak stop widoczność nie jest zła a ta ciuchaja może raz na dwie godziny przejedzie ludzie olewają i nie patrzą
Wąski
2025-11-30 20:22:44
Wróć do szkoły podstawowej - tam się dowiesz co to są Ziemie Odzyskane. Więcej nie ma co pisać.
Śmieszek
2025-11-30 18:55:17
Co to ma być ,lodowisko bez lodu a środa ?
Stanley
2025-11-30 14:34:32