Policjant ze Szczytna, trenujący na co dzień w klubie Steel Factory 12-100 Szczytno stanął na pierwszym miejscu podium podczas pierwszego Pucharu Polski w Kettlebell. Pokonał 11 rywali.
Kettlebell to – obrazowo – taki odważnik z uchwytem, o różnej wadze – rzecz jasna. Traktowany czasem jak odmiana hantli. Krótko mówiąc – to „narzędzie” do szlifowania mięśni i krzepy, które to szlifowanie „wychodzi” z siłowni, staje się przedmiotem rywalizacji, a w związku z tym nazywane jest sportem siłowym. I tak właśnie dzieje się z kattlebellem.
Swoją przygodę z tymi ciężarkami Marcin Rudnik zaczął 10 lat temu. Od pierwszego treningu poczuł, że to dyscyplina dla niego.
- To sport siłowy, ale rozwija wszechstronnie. Doskonale się sprawdza dla osób trenujących inne dyscypliny, jako sposób na rozszerzenie treningu – mówi. - Oprócz siły ważna jest tu równowaga, precyzja i szybkość, ponieważ w różnych ćwiczeniach wykorzystujemy nie tylko siłę mięśni.
W minioną sobotę, 9 września, pan Marcin stanął na podium Pucharu Polski w Kettlebell, który odbył się w Kraśniku koło Lublina. Zajął pierwsze miejsce, zostawiając w tyle 11 rywali.
- Jest to dość młody sport, ale ja startowałem już w kategorii masters, ponieważ mam więcej niż 40 lat. Rywale byli bardzo zróżnicowani, walka o podium nie należała do najłatwiejszych – przyznaje.
Stoczył cztery boje. Pierwszą konkurencją było tureckie wstawanie, które polega na podniesieniu się od leżenia do stania i z powrotem z jak najcięższym odważnikiem. W przypadku pana Marcina były to 52 kilogramy. Kolejne wyzwanie to pistosquad, czyli przysiad na jednej nodze z odważnikiem 36 kg. Następną konkurencją było wyciskanie ketli nad głową.
- Pięć razy musiałem szybko unieść i opuścić dwa odważniki po 33 kg – opowiada. - Chyba najtrudniejsza i ostatnia rywalizacja to rwanie odważnika nad głowę. Przez 10 minut trzeba wykonać jak największą liczbę powtórzeń. W moim przypadku było to 24 kilogramy, które podniosłem 186 razy.
Sędziowie w obliczaniu wyniku pod uwagę biorą stosunek wagi zawodnika do podniesionego przez niego ciężaru.
Na swoim koncie Marcin Rudnik ma również dwa wcześniejsze starty w mistrzostwach Polski, w których również stawał na podium. Do udziału w pucharze namówił go kolega i trener Piotr Marciszewski.
- Myślę, że dodał mi odwagi, bo zauważył we mnie potencjał podczas treningów do innych zawodów – wspomina. - W przygotowaniach wspomagali mnie Kamil Saluszewski i Łukasz Mamiński ze SteelFactory, gdzie na co dzień trenuję.
Dyscypliny, które preferuje, to sporty wytrzymałościowo-siłowe. Oprócz treningów z ketlami biega i uprawia crossfit. Ważnym elementem podczas przygotowań do ostatnich zawodów była dieta. W tym zakresie prowadził go Jakub Głażewski, który jest dietetykiem sportowym.
Zawodowo nosi policyjny mundur. Jest komisarzem. W policji służy od 2003 roku. Pierwszych dziesięć lat pracował w olsztyńskiej komendzie wojewódzkiej, a w 2013 roku przeniósł się do Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie, która dzisiaj jest już Akademią Policji. O tym, że chce być policjantem, wiedział już jako mały chłopiec. Swoje dziecięce marzenie zamienił w rzeczywistość.
Prywatnie jest tatą 13-letniego chłopca i 5-letniej dziewczynki. Zarówno dzieciaki jak żona bardzo wspierają go w treningach i zdobywaniu kolejnych tytułów. Wspólny czas zawsze spędzają aktywnie.
- Ważne jest dla mnie to, aby nie tracić czasu przed komputerem czy telefonem, żeby wspólnie robić coś fajnego – mówi.
Swoim doświadczeniem z ketlami chętnie dzieli się z osobami, które przychodzą do SteelFactory. Jego podziw budzi to, że z tymi ciężarkami w dużej mierze trenują kobiety.
- Myślę, że stanowią ok 60-70 procent wszystkich trenujących. Jest to sport dla wszystkich. Przy odpowiednim prowadzeniu treningu nie jest również kontuzyjny – mówi i zapewnia, że wielką frajdą jest dla niego to, że może dzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą z tymi, którzy są na początku przygody z tym sportem. - Jeżeli tylko jestem na siłowni zawsze chętnie podpowiem od czego zacząć lub na czym się skupić – dodaje.
No sorki ale kto normalny teraz wchodzi na jezioro. Przecież nie ma mrozów itp. Naprawdę totalny brak wyobrazni
Kamil
2025-03-03 04:33:18
Nareszcie jest burmistrz co potrafi kasę dla miasta załatwiać. Tylko żeby go miejscowe POcwaniaczki na minę nie wsadziły bo widac jak do tej kasy nogami przebierają.
Lucek
2025-03-02 17:16:42
To jak w ranczu , ksiądz i Gryczycho a wójt jest bo jest , tylko nie wie do końca co się wokół niego dzieje , ale parcie na papier i szkło ma , tylko jak do przytuł się dostanie to wtedy jego wyborcy na czele z księdzem Józefem będą pielgrzymki z różańcami organizowane pod areszt , będę się modlić o wypuszczenie wójta . Dobrze żeście Pana Sypiańskiego zatrudnili to chociaż drogę zna . Pozdrawiam
Tego miał
2025-03-02 14:23:37
i tak krótko skoro linia nieczynna
a
2025-03-01 20:49:42
Wszystkie obiekty tego typu powstają na terenach wiejskich tak jak by politycy uważali że skoro śmierdzi gnojem i kiszonka to jeden dodatkowy smród nikomu nie będzie przeszkadzał. Przykład u nas na okoliczne pola wywoza osady z osadników oczyszczalni, rozrzuca to po polu i smród roznosi się przez kilka dni a gdy to samo robili w pobliżu miasta od razu zgodnie z przepisami zaorali, bo co by było gdyby komuś w mieście śmierdziało, a u nas na wsi mieszają to z gleba dopiero jak skończą wywozić.
2025-03-01 00:40:20
Czwartej linii komunikacyjnej w Szczytnie nie będzie. Zamiast tego mieszkańcy będą mogli się cieszyć nową wieżą ciśnień i brakiem boiska szkolnego przy szkole
Ciekawski
2025-02-28 22:54:15
Za 3 lata wieża kończy 120 lat. Może na tę chwilę uda im się wyrobić?
Tutejsza
2025-02-28 17:34:40
No tak rządzić to potrafi jeddn keratywnosc 1:3000000
Mieszkaniec N.G
2025-02-28 11:21:42
Jeśli burmistrz Ochman rzeczywiście to zrealizuje, to ma mój głos w przyszłych wyborach. Dość niemocy i nieudacznictwa.
Zły Porucznik
2025-02-28 10:29:20
A ulice i chdniki dziurawe. Pierwszy zarzut dla burmistrza to bedzie niegospodarnosc.
Bogus
2025-02-28 10:18:35