Reklama
Reklama
Adama Dzieżyka od zawsze ciągnęło do muzyki. Wystarczył impuls, by całkowicie zmienił swoje plany na dorosłe życie. Dla komponowania porzucił myśl o zostaniu informatykiem. A naukę gry na instrumentach na poważnie rozpoczął, gdy miał 18 lat. Dzisiaj studiuje na Akademii Muzycznej w Gdańsku i na swoim koncie zapisuje nowe sukcesy.
- W domu nie mieliśmy muzycznych tradycji, ale marzeniem mojej mamy od zawsze było to, żeby w domu ktoś grał na instrumencie – opowiada Adam Dzieżyk. - Okazało się, że to ja poszedłem tą drogą.
Nie była ona jednak ta oczywista. Wszystko wskazywało na to, że Adam zostanie informatykiem. Miał iść w ślady brata. - Miałem do tego predyspozycje i w zasadzie z informatyką planowałem związać swoje zawodowe życie. Wszystko zmieniło się za sprawą przyjaźni. To Szymon Kusior zainspirował Adama, aby wspólnie rozwijali swoją muzyczną pasję.
- Myślę, że bez tej przyjaźni, w tamtym momencie mojego życia, nie zdecydowałbym się na tak szalony krok. W końcu zmieniłem całkowicie swoje plany na przyszłość – wspomina.
Szaleństwo wspierali rodzice
W trzeciej klasie szkoły średniej, kiedy wszyscy przygotowywali się głównie do matury, oni rozbudzili w sobie marzenie o muzyce. Wspólnie zaczęli uczyć się gry na fortepianie u profesjonalnego nauczyciela, a także pod jego okiem przygotowywać się do egzaminów teoretycznych do szkoły muzycznej II stopnia w Olsztynie. Na wspólnych ćwiczeniach spędzili wiele godzin.
- Sam byłem zdumiony tym, że egzaminy zdałem ze stuprocentowym wynikiem. Wtedy upewniłem się, że to moja droga. Szymon poszedł jednak w innym kierunku – wspomina Adam. - To była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć. Dzisiaj, z perspektywy czasu, wydaje mi się ona oczywista. Wtedy niektórzy myśleli, że oszalałem. Jednak ja miałem ogromne wsparcie w rodzicach i rodzeństwie, którzy mi kibicowali i rozumieli, że to dla mnie bardzo ważne.
Rodzice zaskoczyli go swoją wyrozumiałością. Dzięki temu nie miał momentów zwątpienia, ani chwil, gdy żałował wybranej drogi. Dzisiaj Adam przyznaje, że całe przedsięwzięcie było ryzykowne. Wszyscy szli na studia, a on zaczynał naukę w szkole muzycznej.
Na scenie obok maestro
Adam jest na trzecim roku studiów na Akademii Muzycznej w Gdańsku na kierunku kompozycja. Przed nim obrona pracy licencjackiej. Studia rozpoczął ucząc się jeszcze w olsztyńskiej szkole muzycznej. Ukończył ją w cztery lata zamiast sześciu.
Reklama
- Już od tamtej pory czułem, że chcę tworzyć muzykę, komponować – opowiada. - To mój cel.
I jak udowadnia każdego dnia, realizuje go z determinacją. Angażuje się w liczne projekty, które pozwalają mu tworzyć muzykę i rozwijać swój warsztat. Już ma się czym pochwalić. Na swoim koncie ma główny utwór fundacji Mam Marzenie, którego jest współkompozytorem, jest autorem muzyki do słuchowiska „Gothic legendy, audycja widmo”.
Skomponował również utwór „Jesień”, inspirowany twórczością malarza Wojciecha Fangora, a swoją światową premierę miał podczas 100-lecia urodzin artysty, które uwiecznione było koncertem w Operze Bałtyckiej. Szczytnianin wykonał go na scenie obok orkiestry samego maestro Jerzego Maksymiuka.
- Było to dla mnie ogromne przeżycie i wyróżnienie. O skomponowanie utworu poprosił mnie mój wykładowca i wybitny pianista Maciej Gański – wspomina.
Muzyka dała mu miłość
Adam mówi, że już dzisiaj nie mógłby uwolnić się od muzyki. Stała się integralną częścią jego życia i wiele jej zawdzięcza. Także miłość. - W Olsztynie poznałem Klarę. Uczyliśmy się w tej samej szkole i mieszkaliśmy w internacie – mówi. - Dziś jesteśmy takim muzycznym małżeństwem, które muzyka dosłownie otacza.
Żona jest jego największym wsparciem. Pierwszym recenzentem i krytykiem.
- Nie boi się powiedzieć, co myśli. Klara pokazała mi inną wrażliwość. Dzięki niej każdego dnia na muzykę staram się patrzeć także jej oczami.
Lepiej nie zaglądać do kuchni
- Komponując staram się wykorzystywać przypływy weny. Cały czas wypracowuję swój system pracy. Dla osoby z zewnątrz mogłoby to wyglądać zaskakująco – opowiada. - Coś napiszę, skreślę, zaczynam od nowa. Później wracam do pierwszej wersji. Ten proces składa się z emocji.
Przyznaje, że niektóre z utworów, które tworzy, rodzą się bólach, a komponowanie bywa męczące.
- Kuchnia kompozytorska nie jest atrakcyjna dla słuchacza. Chociaż są utwory, które przychodzą z wielką łatwością. Różne rzeczy potrafią natchnąć do pisania muzyki. Czasami są to trudne wydarzenia, których doświadczamy, a czasami zwykły uśmiech drugiego człowieka.
Reklama
Chce napisać utwór szczególny, dla swojej żony Klary, ale nie może to być nic byle jakiego, napisanego na szybko. - Przyjdzie taki moment, w którym będę wiedział, że to jest ten czas, na ten szczególny utwór.
Inspiruje go wiele rzeczy, chociaż zdecydowanie najbliższa jego sercu jest muzyka współczesna. Adama zachwyca twórczość Mikołaja Stroińskiego, Harrego Gregsona-Williamsa, czy Johna Powella. Wielu z nas ich muzykę słyszało w filmach i grach. Nie ukrywa, że sięga również do klasyki, a jego ulubiony to nurt Maurica Ravela.
- Cały czas staram się rozwijać i uczyć muzyki. Nie stać w miejscu – mówi.
Doświadczenia kształtują artystę
Na swojej muzycznej drodze Adam miał wiele przygód, które, jak twierdzi, pozwoliły mu odkrywać ją na różnych płaszczyznach. Studiując uczy dzieci i młodzież gry na pianinie. Wie, że bycie nauczycielem nie jest jego drogą, ale praca z uczniami każdego dnia odsłania przed nim różne oblicza muzyki.
- Grałem w różnych miejscach. Również w kościele na organach, ponieważ one były moim instrumentem wiodącym w szkole muzycznej. Myślę, że to właśnie tam otworzyłem się na granie dla ludzi, oswoiłem się ze sceną, jakkolwiek to brzmi – uśmiecha się.
Przez kilka lat grał również w zespole wokalistki Agnieszki Skryckiej na klawiszach.
- Do jej zespołu zaprosił mnie gitarzysta, który usłyszał mnie jak akompaniowałem koleżance. Agnieszka jest pozytywnie szaloną postacią i praca z nią była dla mnie ciekawą przygodą – wspomina. - Grałem również na ulicach i na weselu. Te wszystkie sytuacje kreowały mnie jako artystę. Za każdym razem odkrywałem w sobie coś innego, zaskakującego.
W muzyce się zakochał, ale stara się, żeby nie przesłoniła mu całego świata. Skupia się na osiągnięciu celu, jaki sobie postawił - komponować muzykę do filmów. Marzy przede wszystkim o szczęśliwej rodzinie i współpracy z inspirującymi ludźmi. O zawodowym rozwoju mówi krótko. - Ktoś mi powiedział, że jak coś robi się z prawdziwej pasji, to nie ma opcji, żeby nie osiągnąć sukcesu. I ja w to wierzę.
Reklama
Reklama
Miliony wyrzucone w błoto, bo pan granatnik koszulkę w młodości nosił Police Akademy i teraz takie zamarzenie ma. Lepiej chłopie poczytaj czegoś o granatnikach poczytaj
wolf
2023-03-27 11:12:06
Wielkie gratulacje dla Pani Wiesi, pracowałem z Panią w szpitalu, wspaniała Osoba :)
Krzysiek
2023-03-27 10:55:36
Cudowny lekarz szkoda że Pan nas opuścił ale nie dziwię się tu nie było szans na rozwój życzę powodzenia i dziękuję
Aaa
2023-03-26 21:57:01
Szanowny Panie Niemczuk. Tekst o uczeniu się pisania w trakcie wypisywania mandatu - stary jak świat. Znam go od dobrych 30 lat, Będąc dość młodym człowiekiem, przewożącym w przepisowej liczbie w maluchu moich przyjaciół w dość sporym mieście o nazwie Toruń z Centrum na Bielany. Lato, szyby opuszczone i ferajna śmieje się do rozpuku z różnych dowcipów. Tylko ze względu na nasz wiek i dobry nastrój niczym nie wzmacniany zostaliśmy zatrzymani przez patrol, który trzepał nas prawie godzinę. Każdego z osobna goszcząc w wiadomym wozie. Reszta czekając samochodzie zastanawiała się, czy uczą się jeszcze pisać i czytać, czy już literują i drukują. Płakaliśmy ze śmiechu, a mandat płaciliśmy zrzutką, W sumie nie wiadomo za co, zdaje się, że stwarzaliśmy swym dobrym humorem zagrożenie na drodze. Może obecnie niektórzy są po studiach np. w Toruniu, ale w innej akademii. Druga rzecz - na pochyłe drzewo każda koza skacze, łatwiej pobić słabszego, niż zmierzyć się z Pietrzykowskim. Ot taka opowiastka. Pozdrowienia
Anegdota
2023-03-26 17:07:19
Piękne lasy i jeziora nie wystarczą do godnego życia. Jakość życia stałych mieszkańców systematycznie się pogarsza. Jesteśmy wyłączeni komunikacyjnie. Tragedia jest w służbie zdrowia. Nie ma od lat stomatologa. Kiedyś dojeżdżał ginekolog, okulista. Teraz mamy tylko lekarza rodzinnego i zrujnowany budynek, zaniedbaną posesję ośrodka zdrowia. Tak źle nie było od lat.Pan Wójt remontuje i buduje kluby na wsiach a nie dba o zdrowie mieszkańców, zęby dzieciaków i wygląd miejscowości gminnej.Podatki, wszystkie opłaty mamy najwyższe w powiecie. Nasze dzieci nie chcą tu wracać. Również młodzi ludzie z dużych miast nie myślą o budowie tutaj domów na okres lata. Jest brak infrastruktury przyciagającej młodych ludzi. Jest dużo domków letniskowych, które zostały pobudowane dawno. Młodzi szukają atracji sportowych, ścieżek rowerowych. Gmina chce zarabiać na turystach nie oferując nic w zamian. Kanalizacja, wodociągi są niezbędne dla rozwoju turystyki. Ale to obecnie standart. Trzeba czegoś więcej. Brak miejsc pracy też wyklucza powrót dzieci po ukończeniu nauki w rodzinne strony. Oni już nawet na urlop nie chcą tu przyjeżdżać, tłumacząc to brakiem jakichkolwiek atrakcji. Okropnie wyglądają obskurne punkty handlowe i gastronomiczne w Warchałach. Młodzi ludzie planujący rodzinę nie widzą w Jedwabnie perspektyw rozwoju swoich dzieci. Brak jest zajeć pozalekcyjnych, rozwijających zainteresowania, na dodatkowe zajęcia językowe, sportowe trzeba dzieci dowozić do miasta. Koszty utrzymania są wyższe niż w mieście. Ostatnio GOK bardzo rozwinął działalność. Jednak nie jest w stanie zatrudnić specjalistów prowadzących na wysokim poziomie zajęcia tematyczne. Ożywili się emeryci i bardzo dobrze, że wyszli ze swoich czterech ścian. Jednak to nie gwarantuje rozswoju gminy. W stosunku do ościennych gmin zostaliśmy poważnie w tyle. Nawet mieszkania oferowane za 40 % ceny mieszkania o takim standardzie w Olsztynie nie znajdują nabywców. JeślI powstanie poligon to również rozwój turystyki w gminie będzie zagrożony. Nie wiem jak wygladaja wpływy z podatków od turystyki, domków letniskowych w stosunku do pozostałych wpływów. Uważam jednak, że nic za te pieniądze nie zrobiono dla turystów. Brak parkingów w Warchałach, niesprzątana plaża w Nartach, brak koszy na śmieci w miejscach publicznych to tylko ułamek zaniedbań. Z roku na rok obserwuję coraz mniej młodszych turystów odwiedzających naszą piękną ale bardzo zaniedbaną gminę. Przyjeżdżaja starsi ludzie szukający ciszy, majacy tu swoje, już często podniszczone domy.
Mieszkaniec
2023-03-26 10:46:07
Ja myślę, że JPII mniej potrzebuje takich jak \"szczytnianin od zawsze\", Grot przynajmniej nie pluje na niego nienawiścią i jadem.
Anna
2023-03-26 10:26:41
Nie Kuba, nie wystarczy, żeby powróciła normalność, trzeba wszystkich z Nowogrodzkiej pogonić na zbite ryje, nie zapominaj, że jest to doskonale zorganizowana mafia.
2023-03-26 10:18:59
Manga to każdy komiks wydany w Japonii, nie istnieje też coś takiego jak styl mangowy. Poza Japonią mangą nazywamy komiks japońskiego autora (bez względu na styl, w jakim został stworzony). Tutaj co najwyżej mamy do czynienia z komiksem.
pcela
2023-03-24 19:06:16
Lepiej zainteresować się tymi co mają sądowy zakaz kierowania autami , bo czują się bezkarni.
cojest
2023-03-24 14:11:05
Lans jak lans - jeden szyty subtelnie, a inny grubymi nićmi. Tak niewiarygodnego człowieka, co to w radzie siedzi od iluś lat, a teraz dopiero szuka pomysłów u mieszkańców - to rzadko się spotyka. Niektórzy to jeszcze umieją trochę udawać, a on idzie na rympał.
Krajan
2023-03-24 11:26:18