Niedziela, 24 Listopad
Imieniny: Elżbiety, Katarzyny, Klemensa -

Reklama


Reklama

Odwagi nam trzeba! - felieton pastor Andrzeja Seweryna


Zastraszenie to uczucie nękające coraz więcej ludzi dzisiaj. Nieszczęsna pandemia, z którą wciąż walczy cały świat, ciągle jest wśród nas i boleśnie dotyka tych, którzy zachorowali, a niektórzy odeszli z tego świata. Strach i niepewność wkrada się, a nawet gości w wielu sercach ludzi dzisiaj. Do tego dochodzą niepokoje polityczne, które dotknęły nawet Stany Zjednoczone i które nie są bez znaczenia dla nas, bo chcemy przecież żyć w stabilnym świecie.


  • Data:

Mamy w języku polskim kilka określeń różnych odcieni tego uciążliwego stanu naszej duszy. Są to: lęk, strach, bojaźń, trwoga, niepokój itp. Żyjemy bowiem w epoce, która niesie ze sobą mnóstwo napięć, stresów, niespodzianek i wielu niewiadomych. Kiedy zresztą ich nie było?

 

Jako ludzie XXI wieku panicznie boimy się wielu rzeczy! Strach przed tymi zagrożeniami staje się źródłem rozpoznawanych powszechnie przez lekarzy nerwic, zaburzeń psychicznych, chorób serca i układu krążenia, które pociągają za sobą liczne ludzkie tragedie i nieszczęścia. Żyjemy w niespokojnym świecie, pełnym zastraszonych ludzkich serc bez nadziei i bez Boga.

 

Atmosfera lęku, niepewności i zagrożenia udziela się również ludziom wierzącym. Pan Jezus nigdy nie obiecywał swoim naśladowcom, że uchroni ich od problemów i zagrożeń tego świata. Kiedy człowiek w akcie świadomej wiary powierza swoje życie i serce Bogu, nie jest automatycznie porwany do nieba albo umieszczony w jakimś inkubatorze chroniącym go od niebezpieczeństw i problemów. Dobra Nowina polega jednak na tym, że Pan Jezus jest z nami, w centrum naszych problemów, współczując, współbolejąc i przeżywając z nami nasze kłopoty i niepokoje.

 

Nasz Zbawiciel zaznał w swym ziemskim życiu wszystkiego co ludzkie. Jeśli więc boisz się czegoś w swoim życiu, pamiętaj, że Pan Jezus rozumie twój strach. Chce być z tobą tak, jak był ze swoimi uczniami kiedyś na wzburzonym jeziorze. On nie stał na cichym i bezpiecznym brzegu i nie wołał do uczniów: „Hej, przyjaciele, trzymajcie się mocno! Tylko bez paniki! Musicie dać sobie radę! Radźcie sobie sami!” To my, ludzie, tak czasem pocieszamy i dodajemy otuchy ludziom przeżywającym krytyczne chwile w życiu. Nie wczuwamy się w ich położenie, nie rozumiemy ich dramatu, jesteśmy powierzchowni i trywialni. Poklepując po ramieniu strapionego przyjaciela mówimy: „Trzymaj się, stary”. I nie stać nas na nic więcej.


Reklama

 

Boimy się często o przyszłość. Z tego lęku wynika paraliżująca nas czasem troska o byt, o jedzenie, ubranie, spłatę kredytu itp. Nie są to dzisiaj troski i obawy bezzasadne. Tymczasem Pan Jezus powiada: „Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli ani o ciało swoje czym się przyodziewać będziecie. Życie bowiem jest czymś więcej niż pokarm i odzienie (…), wie zaś Ojciec wasz, że tego potrzebujecie” (Ew. Łukasza 12,22-23.30b).

 

Czasem boimy się niepowodzeń, nagłego nieszczęścia, złego losu. Zadajemy sobie wtedy trwożliwe pytania: „Co ze mną będzie? Czy nic nie stanie się naszym dzieciom albo bliskim w podróży? Co przyniesie jutro?”. Pismo Święte powiada: „Nie lękaj się strachu znienacka ani nieszczęścia, gdy spada na bezbożnych, gdyż Pan będzie twoją ufnością, a twojej nogi strzec będzie od sideł” (Przyp. Sal. 3,25-26).

 

Boimy się cierpienia i śmierci. Jest to problem szczególnie ludzi chorych i w podeszłym wieku. Kiedy w oczy zagląda śmierć, wtedy człowiek w przerażeniu pyta: „A co ze mną będzie? Nie chcę umierać! Nie chcę cierpieć! A jeśli przyjdzie najgorsze, dokąd pójdę?”. Apostoł Paweł napisał: „Albowiem nikt dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera. Bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy, jeśli umieramy, dla Pana umieramy. Przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy” (Rz 14,7-8). W tej kwestii sam Pan Jezus powiedział tak: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem: kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki” (Ewangelia Jana 11,25-26). No właśnie, kto wierzy…

Reklama

 

Skąd bierze się więc ten duch współczesnego zastraszenia, niepewności i lęku o przyszłość? Odpowiedź jest jedna: jest to skutek naszej niewiary w Boga i Jego obietnice oraz nieznajomości lub niedowierzania Bożemu Słowu. Co zatem powinieneś zrobić, czując lęk i strach? Postąp tak, jak uczniowie Pana Jezusa w czasie sztormu. Zawołaj szczerze i z wiarą: „Panie, ratuj mnie, bo się boję”. Tylko On jest w stanie uspokoić burze mojego i twojego życia. On to uczyni, jeśli zawołasz z całego serca. Po to w końcu wierzymy jako chrześcijanie! Tylko czy stać nas dzisiaj na taką prawdziwą i niezłomną wiarę?

 

pastor Andrzej Seweryn

andrzej.seweryn@ gmail.com

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama