Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

O racji większości – felieton Jerzego Niemczuka


W powszechnym mniemaniu większość ma rację. Ale co sądzić o większości, która w ogóle nie chce mieć racji, bo jej to nie interesuje? A to przypadek Polski, gdzie w wyborach głosuje niewiele ponad czterdzieści procent uprawnionych.


  • Data:

W normalnych krajach funkcjonują wybory powszechne, w naszym funkcjonuje powszechny brak zainteresowania wyborami.

 

Parę dekad temu nieuczestniczenie w wyborach, które nie były przymusowe, ale „obywatelsko obowiązkowe” - o wyniku przesądzonym z góry przez komunistyczne władze - było aktem odwagi i obywatelskiego nieposłuszeństwa, a frekwencja - też zapewne z góry przesądzona – była też przesadzona i wynosiła ponad dziewięćdziesiąt procent. Dopiero w późnych latach osiemdziesiątych, kiedy reżim osłabł, a pojawił się obywatelski ruch kontroli wyborów, frekwencja zmalała do bardziej realnych siedemdziesięciu, a napędzał ją strach i konformizm.

 

Nasza obecna władza nie jest aż tak straszna, jak poprzednia, za którą stały sowieckie czołgi. Jakikolwiek szerszy opór musiał się wówczas liczyć z reakcją Rosji. Dylemat „wejdą – nie wejdą” oznaczał statystyczną przewagę pierwszej ewentualności, a wojna w Ukrainie, która się na naszych oczach toczy, potwierdza to po latach, wprawdzie w innych okolicznościach, ale to ten sam imperialny model działania.

 

- A co to da? – odpowiadają wyborczy negacjoniści, kwestionując najważniejszy akt demokracji, jakim jest powszechne prawo wyborcze. Ci ludzie nieświadomie sami siebie uznają za bezwolną masę, a nie jednostki, od których decyzji przy urnie może zależeć los państwa na najbliższe cztery lata, a może i dłużej. Wyznają wciąż wpajaną w komunizmie wiarę, że jednostka jest niczym. Dzieje się tak w różnym stopniu we wszystkich krajach dawnego bloku wschodniego. Ludzie z postsowieckiego bloku nie przyjęli w pełni demokracji, nie rozumieją jej mechanizmów, gubią się w chaosie sprzecznych przekazów i nie potrafią podjąć decyzji.


Reklama

 

Dzieje się tak z wyjątkiem Ukrainy, która nie do urny podchodzi bezpiecznie, ale od roku walczy heroicznie w nierównym boju o to wszystko, co u nas budzi paraliżującą niepewność. O demokrację właśnie, o przynależność do Unii Europejskiej, o państwo prawa.

 

Ilu z nas się zastanawia, co byłoby, gdyby Ukraina, zgodnie z przewidywaniami ekspertów, uległa w pierwszych dniach wojny, a zachęcona sukcesem Rosja zaczęła poszerzać ekspansję, żeby przywrócić granice dawnego imperium pod hasłem: „kurica – nie ptica, Polsza – nie zagranica”, a Zachód machnąłby ręką na kłopotliwego sąsiada, który prawa unijnego nie ma zamiaru przestrzegać?

 

Czy po raz kolejny w dziejach Polacy podjęliby straceńczą walkę? O co? O „wyimaginowaną wspólnotę” niezgodną z polską konstytucją, o „unijną szmatę”?

 

Czy rząd, który wyznaje podobny jak Putin pakiet „idei”: autorytaryzm, pogardę dla państwa prawa, dla wolności prasy, wyznaje homofobię, ksenofobię, niechęć do Europy i jej wartości, stanie na czele oporu wobec Rosji, tak jak teraz retorycznie wspiera opór Ukrainy? Przecież krzywda by im się nie stała, bo takie państwo buforowe niechętne Zachodowi jest marzeniem Putina.

Reklama

 

Z jakim komunikatem do nich trafić, żeby ich nakłonić do ruszenia się z domu raz na kilka lat? Nie znamy ich wyborczych preferencji, bo ich nie zdradzają. Jedno jest pewne. Im więcej ludzi bierze udział w głosowaniu, tym mocniejszy jest mandat wybranych, tym większa pewność, że wola narodu została wypowiedziana mocnym głosem. Im mniej, tym bardziej wynik jest nieprzewidywalny, tym większa szansa, że skorzystają z tego kandydaci nieobliczalni. Werdykt przeważającej większości będzie prawdopodobnie bliższy temu, co nazywamy zbiorową mądrością.

Jerzy Niemczuk



Komentarze do artykułu

mieszkaniec

Do szczytniaka: a daj pan spokój z prawnikami, są tak słabo zorganizowani, że aż taki gigant prawniczy jak Ziobro ma pole do popisu

Grot

Najważniejsze jest, by społeczeństwo w końcu zrozumiało, że każdy głos jaki odda, będzie zły, bo wybiera tylko z tego, co im jest podsuwane, czyli wybiera między dżumą a cholerą. Naprawdę nikt nie zauważył, że to jest jedna wielka mafia, że za kulisami to są kumple, którzy istnieją wyłącznie dzięki podziałowi, jakiego dokonali?...\"dziel i rządź\". Nic się nie zmieni jeżeli na Nowogrodzkiej zostanie choć jeden zakłamany tucznik. W 1989roku Polacy pokazali, że potrafią się zjednoczyć, nikt się jednak nie spodziewał, że komuchy nie odejdą, a jedynie się przepoczwarzą, w to co mamy teraz.

Stary radny

Trzeba stworzyć wizję kierunków rozwoju kraju i przedstawić korzyści z tego płynące dla państwa i dla jej obywateli, ich rodzin. Tylko tak można pozyskać wyborców. Trzeba argumentami pozyskiwać wyborców. Obecny program opozycji ******** to za mało. Źródło władzy stanowi wola większości obywateli w systemie demokratycznym. A ich trzeba pozyskać. Rolą obywateli jest ustanowienie władzy w drodze wyborów.

Szczytniak

Panie Jerzy, chyba jednak nie zna Pan poglądów społeczeństwa, obecnie rządzący mają zdecydowane poparcie w gronie osób uczestniczących w wyborach, we wszystkich istotnych aspektach życia (bezpieczeństwo, stan opieki zdrowotnej, sytuacja ekonomiczna przeciętnego Polaka) jest poprawa od 2015 roku, szkoda tylko, że środowisko prawników nie potrafi zrobić porządku w swoim środowisku ...

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama