Chciałbym okazać naszemu prezydentowi szacunek, bo już niewiele czasu zostało, a okazja się dotąd nie nadarzyła i powody trudno było znaleźć, bo przysięgał, że będzie bronił konstytucji, ale mu nie wyszło. Z tego powodu na świecie nikt go nie chciał oglądać, ale teraz ramię w ramię z premierem – choć osobnym samolotem ze względu na procedurę HEAD - poleciał do USA spotkać się z prezydentem Bidenem.
Odkąd władza się zmieniła za sprawą wyborów, Polska skoczyła w górę w rankingu wiarygodności i jest nagle ważnym graczem w tej części Europy. Wcześniej przez osiem lat grała w palanta na własnym podwórku.
Jednak wykazał się prezydent postawą państwowca w sprawie międzynarodowej, co się dotąd nie zdarzało. Zaraz też selfie sobie zrobił, jak to Polak z podróży, i zamieścił.
Na selfie każdy minę ma głupawą. Duda mimikę ma o wyjątkowej ekspresji – połączenie Mussoliniego z Jasiem Fasolą. Mimika Dudy chyba się nie da odmienić. Może nie ma mu kto tego powiedzieć, a nawet jakby powiedział, to on przecież sam siebie nie słucha, raz mówi to, za drugim razem coś wręcz przeciwnego albo robi coś wręcz przeciwnego, niż mówi. Jego mimika jest więc utrwalona podobnie jak zaszłości językowe osławionego inteligenta z Żoliborza.
„Wreście”, „dokonujom”, „wyłanczać” etc. Słychać to było na przesłuchaniu przed komisją w sprawie pegasusa. Do tego doszła zabawa z „członkiem”, bo tak się uciesznie zwracał do przedstawicieli komisji, pomlaskując z ukontentowania. Chciałoby się go skomentować Gogolem, że sam z siebie się śmieje.
Toczył się na przesłuchanie jak dynia po stole, za nim sunął orszak, który początkowo wyglądał niczym liczna ochrona, a okazał się kompletem samozwańczo „bezstronnych” członków komisji, którzy pozostałym zaczęli od razu zarzucać bezwzględną stronniczość.
Pomagali, jak moje plonki z książki dla dzieci – szkodząc. Aż w końcu dwóch z nich wyrzucono. Gorliwi byli nadmiarowo, co się udzieliło także członkom komisji z innych opcji, ale ci to już sami sobie tym szkodzili.
Kaczyński złożył „półprzysięgę” w niespotykanej w prawie formule, że będzie mówił tylko półprawdy i niedomówienia. Co się stało i zaraz się okazało. I wszyscy wiemy tyle, co Kaczyński, czyli niewiele, z tym że on może i wie więcej, ale nie może tego powiedzieć, dopóki Tusk go nie zwolni z obowiązku dotrzymania tajemnicy państwowej. Tak to sobie wykombinował, chociaż miał prawo po złożeniu przysięgi odmówić odpowiedzi na pytania, które mogłyby zdradzać tajne przez poufne.
Uznał jednak nie po raz pierwszy, że prawo go nie obowiązuje i stworzył naprędce „półprawie” na użytek składania zeznań, za co odpowie tym razem przed sądem, którego wyroku jak zwykle nie zechce wykonać, bo wola suwerena jest ponad prawem. Ja wprawdzie wiem, że suwerenem jest naród, ale jakby narodu zapytać, to spora część by stwierdziła, że prezes.
Państwo to ja - powiedział kiedyś król francuski. Kaczyński też tak zapewne uważa. A skoro państwo, to oczywiście i państwo prawa. I jest to słów jego używając – „oczywista oczywistość”, choć ta w logice językowej istnieje tylko jako błąd zwany pleonazmem.
Z tego, co o prezesie wiemy, to - czego by nie zeznał przed komisją i na co nie półprzysiągł - chciał być jak sam pan Bóg i wszystkich słyszeć, i widzieć. Nie wyłączając tych ze swojego otoczenia. Wąsikowi to się udało, więc i on mógł. Co prawda skazanego Wąsika nie tulił jak Duda, ale z Kamińskim był blisko i twierdził, że wszystko, co wie, to od niego.
Jak przyszło do medialnej oceny jego wystąpienia, to jedna z rozsądnych dotąd komentatorek politycznych uznała je za sukces wizerunkowy, bo Kaczyński miał czystą koszulę, zachowywał się dość spokojnie i „półprzysięgą” udało mu się sparaliżować komisję. Że, krótko mówiąc, komisja od pegasusa została zrobiona w konia. Ze skrzydłami.
Trzeba jednak przyznać, że tak jak panu Bogu udało mu się stworzyć Dudę z niczego, ex nihilo.
Pan wygnał swoje stworzenie z raju. Każde stworzenie Kaczyńskiego może to samo spotkać z jego ręki, jeśli się znajdą jakieś poszlaki nielojalności. Choć ręka ta słabnie, a umysł idzie w jej ślady.
Jerzy Niemczuk
Tyle w temacie.
,, Wielką jest mądrością umieć znosić głupotę innych \"
Olek
Trochę słabo to się czyta. Szanowny pisarz, a bawi się w Pablo Moralesa. Już mi nie chodzi o poglądy, bo te nie mam problemu by uszanować każde. Ale tego sączącego jadu wylewającego się w tych felietonach ciężko mi przetrawić. Pozdrawiam, pogody ducha życzę. Idzie wiosna proszę wyjść na powietrze, istnieją inne rzeczy niż polityka.
Gość
Tak to wyglądało
W. Nosowicz
Tygodnik lokalny i żałosny pokaz nienawiści. Słabo! Zanim wyśmiejesz drugiego człowieka spójrz w lustro...
Romek
Ten felietonista to naprawdę chory człowiek. Nie chce pisać o sprawach lokalnych bo tam mało PIS to musi pisać o sprawach na wyższym szczeblu. Wstyd Panie i wstyd Redaktorze, że w lokalnej prasie razem szkalujecie jedna opcje polityczna. Ciekawe kiedy paliwo Wam sie skonczy? Może jak przekroczy 7zl? Nie sądzę...bo to już się dzieje na stacjach