Niedziela, 14 Grudzień
Imieniny: Alfreda, Izydora, Zoriny -

Reklama


Reklama

Moje serce zostało w Polsce


- Możliwość kształcenia się zamieniłem na głód, wędrówkę i biedę. Nie miałem wyboru, zdecydowały za mnie czasy, w których przyszło mi żyć – mówi Erwin Syska, dawniej mieszkaniec Wałów i uczeń Hindenburschule. Pan Erwin spędził w Wałach i w Szczytnie zaledwie jedenaście pierwszyc...


  • Data:

- Możliwość kształcenia się zamieniłem na głód, wędrówkę i biedę. Nie miałem wyboru, zdecydowały za mnie czasy, w których przyszło mi żyć – mówi Erwin Syska, dawniej mieszkaniec Wałów i uczeń Hindenburschule. Pan Erwin spędził w Wałach i w Szczytnie zaledwie jedenaście pierwszych lat swego życia. - Ale tu był mój dom, tu moja ojczyzna – mówi ze łzami w oczach.

Szkoła to przywilej

Kiedyś nauka w szkole była przywilejem, a nie obowiązkiem. Do gimnazjum szły jedynie osoby, które było na to stać i które zdały egzaminy wstępne, dlatego w moich czasach tak doceniano naukę – twierdzi Syska. Swoją edukację rozpoczął w szkole podstawowej w Wałach. Potem rodzice skierowali go do gimnazjum w Szczytnie. - Ciężko było się tam dostać. Nauka była płatna, wcześniej jeszcze należało wykazać się wiedzą – mówi mężczyna. Mieszkanie poza domem nie ułatwiało życia. - Uczniowie pochodzili z różnych rejonów, a internat dysponował tylko pięćdziesięcioma miejscami. - Moi rodzice zapewnili mi pokój u swoich znajomych, za który płacili. Przy okazji mieli pewność, że przypilnują mnie z nauką, chociaż nie było takiej potrzeby – wspomina.

Najważniejsze są podwaliny

- Tak naprawdę uczyłem się pilnie. Wiedziałem, że dostałem szansę, którą muszę wykorzystać najlepiej jak mogę, bo wykształcenie było w cenie. Nie każdy mógł sobie na nie pozwolić – twierdzi Syska. Szkoła była miejscem, gdzie młodzi ludzie nie tylko poszerzali swoją wiedzę, ale także uczyli się szacunku do drugiego człowieka i systematyczności. Dyscyplina była ostra i nikt nie chciał podpaść, dlatego w szkole panował spokój. Wszelkie, choćby drobne wybryki były natychmiast karane. - Pamiętam jak chłopiec rzucił śnieżką w okno. Od razu został wezwany do dyrektora. Karą było przepisanie długiego tekstu nawet kilkadziesiąt razy i oddanie go do wyznaczonej godziny tego samego dnia. Uczeń nie poszedł do domu, póki nie skończył – opowiada pan Erwin. Jak dodaje Syska po lekcjach nikt już nie miał ochoty na dodatkową pracę. - Chociaż chodziłem do gimnazjum tylko rok, to wyniosłem z jego murów wiele informacji i zasad, które do tej pory pomagają mi w dorosłym życiu – dodaje.


Reklama

Jak cygan

Dorosłe życie pana Erwina rozpoczęło się dość wcześnie. W 1944 roku ojciec pana Erwina zdecydował, że wyprawi wszystkie swoje pociechy za granicę. - Tata wysyłał konie do Niemiec i w jednym z takich transportów, w wagonie bydlęcym, ukrył nasze rzeczy, podczas gdy ja z rodzeństwem i babcią pojechaliśmy pociągiem osobowym. Tak trafiliśmy do Magdeburga. Miałem wtedy jedenaście lat i nie sądziłem, że to na zawsze – wspomina. - To była przygoda, pierwszy raz jechałem pociągiem. Potem jednak doszło do mnie, że przygoda nie zakończy się tak jak sądziłem. Na obczyźnie czułem się bowiem jak cygan. Często z rodziną przesiedlaliśmy się, dotknęła nas bieda i głód. Z czasem jednak nasze życie się ustabilizowało – mówi. Mężczyzna ukończył najpierw technikum stolarskie, potem rozpoczął studia nauczycielskie. Pracował jako kierowca ciężąrówek. Nie widział jednak w tym przyszłości, chciał wykorzystać zdobytą wiedzę, zdał więc egzamin na policjanta, ale los skierował go do straży pożarnej, gdzie pracował do emerytury.

Dla ojczyzny nigdy źle

Teraz pan Erwin może odpocząć i skupia się na swoim hobby. - Moim wielkim hobby są polowania. Łowiectwo mam we krwi, ojciec był myśliwym. Do Polski mam największy sentyment. Czy chciałem wrócić? To trudny dla mnie temat – pan Erwin przerywa. Z trudem powstrzymuje łzy. - Nie mogłem. Nie znałem się na gospodarce. Byłbym złym rolnikiem. Miałbym ojczyźnie zaszkodzić? Co to, to nigdy w życiu.

Reklama

Patrycja Woźniak

fot. Patrycja Woźniak



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama