Monika Liberkowska-Słomińska z Poznania to 100 tysięczny „gość” Zamku Krzyżackiego w Szczytnie. Jego mury przekroczyła dokładnie w czwartek, 9 września o godzinie 9:40. Na 100-tysięcznego zwiedzającego czekali miejscy urzędnicy i prezent niespodzianka.
Pani Monika otrzymała pamiątkowe miejskie gadżety oraz voucher na lot z Szyman do Krakowa.
- Niesamowita niespodzianka, pięknie zaczynamy ten dzień – mówi z uśmiechem i wyraźnym zaskoczeniem „Tygodnikowi Szczytno” Monika Liberkowska-Słomińska, która mury zamku przekroczyła wspólnie z mężem Przemysławem oraz psem Largo.
Para w Szczytnie jest po raz pierwszy. Na co dzień mieszka w Poznaniu. Pani Monika prowadzi biuro rachunkowe, a jej mąż jest budowlańcem.
- Przyciągnęła nas tu pasja do historii – zdradza pan Przemysław. - Na Warami i Mazurach jesteśmy na wakacjach i zwiedzamy je szlakiem zamków. Dziś jesteśmy w Szczytnie, a potem wybieramy się do Nidzicy. Zatrzymaliśmy się w agroturystyce pod Reszlem. Ale po takim przywitaniu przez Szczytno, jestem pewien, że podczas następnych wakacji zatrzymamy się na pewno w tym przepięknym miasteczku – dodaje z uśmiechem pan Przemysław.
Para doskonale orientuje się w lokalnej historii. Wyszło to podczas rozmowy z burmistrzem Krzysztofem Mańkowski, który wręczał 100-tysięcznym gościom prezenty.
- Zamek znamy też z sienkiewiczowskiej powieści, pan Henryk trochę tu pomieszał faktów, ale może dzięki temu Szczytno i jego zamek są tak znane – śmieje się pani Monika. - Jesteśmy tu po raz pierwszy i dopiero zaczynamy zwiedzanie, na razie bardzo nam się i zamek i samo miasto podoba.
Ruiny zamku krzyżackiego w Szczytnie od lat wzbudzają ciekawość mieszkańców i turystów. Od 5 czerwca mogą oni odkrywać jego tajemnice na nowo.
"Zamek krzyżacki w Szczytnie – nowy produkt turystyczny na mapie województwa warmińsko-mazurskiego" to projekt, który pochłonął prawie 16 mln zł, z czego ponad 7 mln zł to dofinansowanie ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Ma on przyczynić się do wzrostu potencjału turystycznego miasta oraz regionu. W ramach rewitalizacji wyeksponowano pozostałości średniowiecznej twierdzy oraz zaplanowano pomieszczenia wystawiennicze.
.
Czyli na to idą miejskie pieniądze...
Jurand
Ciekawe jak to policzyli. Można tam wejść w kilku miejscach, nie ma kasy ani żadnych bramek. Nawet zamku nie ma tylko trochę poklejonych kamieni. Za komuny podobne akcje robili w szpitalach położniczych.