Szczytno staje się coraz ciekawszym miejscem do inwestowania dla byłych mieszkańców miasta. Tak zrobił właśnie Łukasz Frączek. Mimo że obecnie związany jest z Warszawą, to swój biznes otworzył właśnie w Szczytnie. Przy ulicy Żeromskiego stanęła lodziarnia Beza-Krówka Lody Rzemieślnicze.
Mimo że Łukasz Frączek ma zaledwie 34 lata to jego historią można obdzielić kilka osób. Urodził się w Szczytnie. Tu też spędził dzieciństwo i część młodości.
- Część, bo w wieku 15 lat wyjechałem do Olsztyna – wspomina. - Trafiłem do szkoły sportowej. Grałem w juniorach Stomilu w piłę nożną. Być może zostałbym w Szczytnie, ale tu nie było możliwości rozwoju moich umiejętności piłkarskich.
Z Olsztyna pan Łukasz trafił do Stanów Zjednoczonych. Spędziła tam niemal 7 lat. Grał w piłkę i się uczył, skończył studia pierwszego stopnia. Obracał się głównie w okolicach Bostonu i Nowego Jorku.
- Miałem tam naprawdę dobrze – wspomina. - Właściwie, jak pączek w maśle. Nie pracowałem fizycznie. Mieszkanie, wyżywienie opłacone. Dodatkowo stypendium. Ale wciąż czegoś mi brakowało. Najbardziej rodziny. Tęskniłem też za tymi małymi rzeczami. Polskim jedzeniem. Pamiętam jak dziś, że wcześniej często wybrzydzałem, ale gdy wróciłem ze Stanów do domu to objadałem się tymi wszystkim przepysznymi rzeczami przygotowanymi przez moją mamę – śmieje się pan Łukasz. - Przyjaciele, rodzina. Na obczyźnie człowiek naprawdę za tym wszystkim tęskni. Jak to mówią wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Z perspektywy obczyzny docenia się to, co się w domu ma. Dlatego też postanowiłem zainwestować w Szczytnie. To moje miasto rodzinne. Tu czuję się najlepiej.
W Szczytnie pan Łukasz otworzył lodziarnię Beza-Krówka Lody Rzemieślnicze. W swojej ofercie ma naturalne, tradycyjne lody wykonane według sprawdzonych przepisów, bez żadnych konserwantów i chemicznych barwników. Jak zapewnia każdy znajdzie coś dla siebie.
- Każdego dnia nasi goście będą mieli do dyspozycji minimum dziesięć smaków – mówi Łukasz Frączek. - Mi najbardziej smakują te o smaku kokosowym, a moja żona Aleksandra lubi czekoladowe. Ale prawdziwym hitem są te o smaku beza-krówka właśnie – gorąco zapraszam do naszej lodziarni przy ulicy Żeromskiego.
Pan Łukasz wrócił z zagranicy, bo twierdzi, że aby dobrze żyć i zarabiać wcale nie trzeba wyjeżdżać z Polski.
- Można to zrobić nawet w tak małym Szczytnie – śmieje się. - Przez ostatnie lata związany jestem z Warszawą. Gdy powiedziałem rodzicem, że tu chcę otworzyć biznes, to odradzali mi. Mówili, że to małe miasto, biedni ludzie, że się na pewno nie przyjmie. Działamy od kilku dni, nie ma jeszcze w pełni sezonu , zamieszanie z koronowirusem trwa, a mimo to nam udało się wejść w ten rynek. Klientów jest coraz więcej i coraz więcej osób docenia ten niezwykły smak prawdziwych lodów rzemieślniczych. W mojej ocenie Szczytno naprawdę ma potencjał. Trzeba mieć po prostu pomysł na biznes i chcieć pracować.
Prywatnie pan Łukasz to miłośnik piłki nożnej i zawodnik między innymi drugoligowych Hetmana Zamość czy Jezioraka Iława. - Zespołów, w których grałem, jest zdecydowanie więcej, ale to temat na inną historię – mówi z uśmiechem. - Myślę, że byłem całkiem niezłym zawodnikiem. Kto wie, może za jakiś czas na stałe wrócę do Szczytna i zaangażuję się w pomoc na przykład dla miejscowego SKS Szczytno – rozmyśla. - Nie będę ukrywał, że ciągnie mnie tu. Wciąż jest rodzina, mnóstwo przyjaciół i znajomych. Poza tym dużo fajniej i spokojniej niż w Warszawie.
To miasto jest doskonale położone, dwa jeziora w centrum, kilkanaście innych w zasięgu paru kilometrów. To jest prawdziwy raj dla turystów. Ich obecność powinna z kolei przełożyć się na rozwój Szczytna. Myślę, że to kwestia czasu, ale takie miasteczka dostaną drugie życie, bo ludzie coraz bardziej zmęczeni są wielkimi aglomeracjami - dodaje.
Gość
Powodzenia, super