Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

List do redakcji - „Drzewa podzieliły Spychowo”


„Drzewa podzieliły Spychowo” - artykuł opublikowany w poprzednim numerze „Tygodnika Szczytno” zawiera opinie przypadkowych mieszkańców, którzy reprezentowali różne stanowiska. Natomiast nie wypowiadał się żaden specjalista mający większą wiedzę na temat tego, dlaczego trzeba chronić przyrodę, zabytkowe aleje i mazurski krajobraz kulturowy ani osoba bliżej zapoznana z tym konkretnym przypadkiem - np. nigdzie nie wspomniano, że ten cmentarz jest zabytkiem objętym ochroną. Opinie nie zastąpią faktów.


  • Data:

Zdanie mieszkańców jest bardzo ważne - mając to przekonanie stworzyliśmy petycję dotyczącą ochrony drzew na cmentarzu. Ponadto mamy poważne wątpliwości, czy wycinka starych drzew została zrealizowana zgodnie z procedurami i przepisami prawa. Przyznaję, że uruchomiłam tę akcję, bo chociaż nie przebywam w Spychowie non stop, to jest to moja rodzinna miejscowość i zależy mi na tym, by dla urzędniczej wygody nie była oszpecana.

 

Zaangażowałam się w tę sprawę na poważnie po rozmowie z Panią Wójt. Na temat ewangelickich, stuletnich grobów padło z Jej ust takie zdanie: "Jakie to zabytki... Całe zakrzaczone, zaniedbane, ludzie tam śmieci rzucają." Z kolei gdy mówiłam o unikalnym krajobrazie kulturowym, wartości historycznej starego cmentarza i o tym, że jest ważnym miejscem pamięci także dla ludności mazurskiej, zatem trzeba je zachować w miarę możliwości w niezmienionym kształcie - było to samo podważanie: "Jaka tam wartość historyczna! My tu w gminie mamy 20 takich cmentarzy." Na Mazurach jest też bardzo dużo drzew, co nie oznacza, że można je wycinać jak popadnie...

 

W naszej petycji wnioskujemy nie tylko o zatrzymanie bezmyślnej wycinki, apelujemy też do gminy o regularne, odpowiednie przycinanie suchych konarów. Uważamy, że można i należy zapewnić bezpieczeństwo ludziom bez całkowitego likwidowania alei lipowej. A kiedy Pani Wójt twierdzi, że drzewa były zaniedbane, to publicznie przyznaje, że o cmentarz w Spychowie nie dbała.

 

Teraz podstawowym argumentem wycinki stało się bezpieczeństwo, ale wiadomo, że inicjatorom wycinki lip chodziło o to, że gubią dużo liści jesienią i ich grabienie jest kłopotliwe (zgryźliwie dodam - liście to raczej nie jest objaw choroby u drzew). Ktoś inny zgłosił gminie, że z suchej brzozy spadł na pomnik duży konar.


Reklama

 

Prawdopodobny scenariusz był taki: gmina ignorując fakt, że jest organem administracji publicznej, na którym ciąży ustawowy obowiązek ochrony przyrody i ochrony zabytków, postanowiła rozwiązać wszystkie problemy za jednym zamachem, metodą tyleż prostą, co radykalną. Podjęto decyzję, aby kłopotliwe drzewa wyciąć - te suche i te które mają "za dużo liści". Zgodę dało starostwo powiatowe, a gmina w swoim wniosku wspominała, że chodzi o zabiegi pielęgnacyjne poprzez całkowite wycięcie 12 drzew. Dwie suche brzozy i dwa żywotniki były pretekstem do pozbycia się 8 lip, których stan nie został właściwie sprawdzony i opisany. Gminie chodziło więc raczej o pieniądze i załatwienie sprawy "na skróty". Pani Wójt w rozmowie ze mną wspominała, że chcąc przyciąć te lipy, trzeba z podnośnikiem jechać, a to koszt spory i dużo zachodu.

 

Podczas wystąpienia w TVP 3 p. Wójt przyznała, że żadnej ekspertyzy określającej stan drzew nie wykonano. Natomiast dokumenty, będące podstawą wycinki są bardzo niejasne i wadliwe. Wniosek nie zawiera opisu stanu poszczególnych drzew, a powinien. Trudno się zorientować, które stwierdzenia dotyczyły lip, a które np. brzóz czy żywotników - to naprawdę nie jest bez znaczenia. Według ekspertów w zakresie dendrologii (a pokusiłam się o informacje u źródeł, m.in. w Fundacji EkoRozwoju), wbrew ocenie gminnych urzędników narośla u wiekowych lip są czymś normalnym i nie świadczą o chorobie, a nawet 50-procentowy posusz kwalifikuje drzewa do cięć pielęgnacyjnych, a nie do wycinki. Lipy były rzekomo zagrożeniem - ciekawe skąd p. Wójt ma taką wiedzę bez ekspertyzy i rzetelnego opisu?

 

A ekspertyzę wypadało wykonać, bo nie mówimy o pojedynczym drzewie rosnącym w przypadkowym miejscu od paru lat, tylko o fragmencie zaprojektowanej zieleni tworzącej układ zabytkowego założenia cmentarnego (wpisanego do gminnej ewidencji zabytków!). Aleja lipowa - jak najstarsze nagrobki - liczy zapewne ponad sto lat. Mówimy więc o unikalnym krajobrazie kulturowym.

Reklama

 


Gmina na pewno nie uzgodniła wycinki z RDOŚ (dzwoniłam tam bezpośrednio), choć znajduje się w tzw. obszarze chronionym Natura 2000, a stare lipy są często siedliskiem rzadkich, chronionych gatunków takich jak np.: pachnica dębowa. Musi więc istnieć ekspertyza stwierdzająca, że chronione gatunki tam nie występowały. Jeśli takiej ekspertyzy nie ma, gmina nie dopełniła wymaganych prawem procedur.

 

Próbujemy zatem ustalić czy gmina uzyskała wszystkie wymagane prawem zezwolenia i dlaczego o planowanych działaniach nie wspomniała chociażby podczas spotkań wiejskich z mieszkańcami. O wycince nie było też żadnej informacji np. w BIP-ie. Można więc uznać, że informacje o wycince gmina zataiła przed mieszkańcami Spychowa.

 

Populistyczny ton z jakim p. Wójt w poprzednim artykule Tygodnika przytacza historię na temat groźnego wypadku, to ewidentna próba manipulacji i grania na emocjach. Jest dziecko, konar i poważne obrażenia - sytuacja wydarzyła się "gdzieś... kiedyś..." w Polsce. To się mogło wydarzyć u nas? Wiele rzeczy mogło się wydarzyć. Znacznie więcej mamy w regionie wypadków samochodowych, ale gmina jakoś nie likwiduje dróg ani nie zakazuje używania samochodów.

 

Katarzyna Jankiewicz

 



Komentarze do artykułu

arekspychowo

dziwnym trafem na BIP-e jest zamieszczona tylko jedna petycja w sprawie wycinki drzew TA ZA WYCINKĄ

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama