Natalia Glinka, nauczyciel wychowania przedszkolnego z "Kubusia Puchatka" znalazła się w gronie zaledwie 13 pedagogów z całej Polski, którzy w ścisłym finale "walczyć" będą o prestiżowy tytuł Nauczyciela Roku. O tym sukcesie wspominaliśmy w poprzednim numerze TS. Dziś rozmawiamy z panią Natalią o jej drodze na nauczycielskie szczyty.
Jak długo pani pracuje?
Dokładnie 14 lat. Zaczął się 15. Od niemal początku w Miejskim Przedszkolu nr 9 "Kubuś Puchatek" przy ul. Polnej. Wcześniej krótko byłam na stażu w świetlicy środowiskowej "Dar Serca", a podczas studiów pracowałam w tej świetlicy jako wolontariuszka.
Skąd chęć pracy z maluchami?
Nie wiem: skąd. Pasja. Nie wyobrażam sobie innej pracy. Zawsze lubiłam pracę z dziećmi, a plany zawodowe sprecyzowały sie w szkole sredniej. Kończyłam ogólniak w ZS nr 1. Wtedy działałam w scholi przy parafii św. S. Kostki, byłam też wychowawcą na koloniach... Tak się moja chęć pracy z dziećmi gruntowała.
Ale dlaczego maluchy, a nie np. Młodzież?
Zawsze wolałam młodsze dzieci, łatwiej mi było z nimi nawiązać kontakt. Czyli przedszkolaki ewentualnie uczniowie z klas I-III. Ze starszymi też się dogadam, ale z nimi nie jest już tak łatwo.
Ma pani własne dzieci?
Nie. Może gdyby były mi dane, umiałabym dogadywać się też ze starszymi. W każdym razie dzieci w wieku przedszkolnym sa bardzo – nazwijmy to – wdzięczne. To jak surowa glina. Mnóstwo uroku ma ta praca w związku z możliwością "lepienia" tych małych istot.
Wśród konkursowych warunków mogą jest o wielu pomysłach i projektach pani autorstwa...
...Jest trochę tego. Zaczęło się po pandemii, a właściwie nawet w jej trakcie, kiedy zaczęłam uczestniczyć w projektach realizowanych w ramach programów Erasmus+ i e-Twinning. Pierwszym takim znaczącym, moim autorskim pomysłem był konkurs matematyczny on-line. W pierwszej edycji uczestniczyły tylko miejskie przedszkola, w drugiej brały też udział przedszkola z naszych partnerskich państw: Turcji i Macedonii, z którymi realizowaliśmy inny projekt w ramach Erasmusa+. W kolejnych dwóch edycjach do miejskich przedszkoli dołączyły gminne, więc inicjatywa powoli zwiększa swój zasięg.
Ale to chyba nie tylko ten konkurs wskazał wnioskodawca nominując pania do tytułu? A propos – kto ten wniosek złożył?
Nominowała mnie Fundacja Eduko, z która wspópracuję od półtora roku. Najpierw Eduko było fundatorem nagród do jednej z edycji konkursu matematycznego, a później zaczęłam mu pisać scenariusze zajęć z wykorzystaniem robota "Zosia – mała nauczycielka".
OMG, A co to?
To bardzo prosty robot edukacyjny dla młodszych dzieci. W pracy z dziećmi wykorzystuje specjalne plansze. Co ważne – w pracy nie potrzebuje internetu, sam się komunikuje z dziećmi. To niepozorne, niewielkie urządzenie, ale o wielkich możliwościach edukacyjnych. "Mówi" głosem dziewczynki, "zna" dziewięć obcych języków... Może być wykorzystywanay naprawdę do najróżniejszych form pracy z dziećmi. W każdym razie, jak dotąd, stworzyłam około stu takich scenariuszy zajęć przy z zastosowaniem "Zosi".
"Kubuś Puchatek" ma takie urządzenie?
Ma przedszkole, mam i ja. "Zosia" jest też w innych szczycieńskich placówkach. Gdy Eduko fundował nagrody, to zorganizował też warsztaty, podczas których ten robot był prezentowany. Dzieci mogły się pobawić, a nauczycielom się spodobał. Dlatego inne przedszkola się w "Zosię" zaopatrzyły.
OK. Mamy konkurs i około stu scenariuszy atrakcyjnych zajęć dla przedszkolaków i z młodszych klas szkoły podstawowej. Coś jeszcze?
Współpraca z Eduko owocuje też innymi działaniami. Uczestniczyłam i uczestniczę w realizacji kilku projektów edukacyjnych o zasięgu ogólnopolskim, a ostatnio też – międzynarodowym. Niektóre z tych projektów współtworzę, niektóre... tworzę.
To faktycznie sporo. Rozumiem, że intensyfikuje pani współpracę z Eduko. Nie zamierza pani dla tej fundacji porzucić przedszkola?
Nie. Nigdy. Nie wyobrażam sobie pracy bez dzieci. Dzięki przedszkolu współpracę z Eduko mogę prowadzić niejako nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Właściwie wszystkie projekty edukacyjne, z którymi dotychczas miałam bezpośredni związek realizuję też w "Kubusiu Puchatku" i w świetlicy "Daru Serca".
Jedna z trzynastu w kraju. To już bardzo wiele. Ale może uda się pokonać tę pzostałą dwunastkę. To trudna konkurencja?
Nikogo nie znam. W tym ścisłym gronie są dwie czy trzy osoby ze szkół podstawowych, ale przeważają nauczyciele szkół średnich, w tym głównie zawodowych. Finalistką jest też jedna pani z Olsztyna i wraz ze mną to jedyne reprezentantki Warmii i Mazur. Gros nominowanych to osoby z dużych ośrodków miejskich. Ogółem do konkursu zgłoszonych było ponad 6,5 tysiąca nauczycieli.
To jury miało co robić. Analizowano zgłoszenia tylko w oparciu o przedłożone dokumenty, czy były też inne kryteria, np. udział w zajęciach bezpośrednio w przedszkolu?
Były tylko dokumenty i rekomendacje. Oczywiście z fundacji, ale nie tylko. Pozytywną opinię otrzymałam też od dyrekcji, a przede wszystkim od rodziców dzieci, naprawdę wielu. Korzystając z okazji bardzo im wszystkim za te opinie dziękuję. Musiałam też sama napisać autoprezentację. Nie wiem, jak wyglądała dokumentacja innych osób, ale moja miała solidna objętość. Nie wiem też jak komisja konkursowa poradziła sobie z taką masą zgłoszeń, bo były one składane na pczątku września. Być może zgłoszenia podlegały wstępnej selekcji, może w zależności od tego, kto zgłaszał: czy sam nauczyciel, czy zatrudniająca go placówka, czy zewnętrzne jakieś gremium.
Praktyka wskazuje, że nauczyciele to dość specyficzne środowisko. W placówkach zwykle nie brakuje takich, którzy nie lubią kolegów nadmiernie aktywnych, być może z obawy, że i od nich zacznie się wymagać tej aktywności. Jak panią traktują koleżanki z pracy?
Istotnie, różnie to bywa. Taka opinia zapewne nie wzięła się z niczego, musi mieć jakieś podstawy. W "Kubusiu Puchatku" jakichś większych problemów nie dostrzegam. Spora część koleżanek współpracuje i uczestniczy w realizowanych przeze mnie projektach.
Jakie plany na najbliższą przyszłość? Ma pani w zanadrzu jakiś rewelacyjny projekt edukacyjny?
Akurat jeden z moich autorskich pomysłów jest na początku drogi realizacji. W moim przedszkolu kilka osób już się włączyło. Rozesłałam materiały i zainteresowanych jest kilka osób z innych placówek w Polsce. Na razie nie jest to wiele, ale mam nadzieję, że zgłosi się więcej osób.
Czego dotyczy ten pomysł? Może tą drogą zachęcimy nauczycieli i przedszkola przynajmniej ze Szczytna, a może i powiatu...
Dotyczy klasycznych bajek braci Grimm czy Andersena, takich jak "Kopciszek" czy "Cerwony Kapturek". Trudno w to uwierzyć, ale sporo, naprawde sporo dzieci w ogóle tej klasyki nie zna. Gdy się je pyta, nie wiedzą, o co chodzi. Są "zaszufladkowane" na internetowe i telewizyjne kreskówki, których jakość... cóż... bywa wątpliwa. Projekt odnośnie do bajkowej klasyki jest realizowany w nurcie STEAM, czyli jako połączenie nauki, technologii, inżynierii, sztuki i matematyki.
Rany! Co ma wspólnego Czerowny Kapturek z inżynierią!?
Wbrew pozorom dużo. Jak się chce, to do każdej postaci i bajkowej sytuacji można "dorobić ideologię". Na przykład dzieci mogą zbudować domek Babci z różnych materiałów, a więc poznać te materiały, ich właściwości itp. Albo Czerwony Kapturek musi przejść przez most, trzeba więc coś o mostach wiedzieć, czegoś nauczyć... Naprawdę, możliwości jest mnóstwo.
I takie, m.in. zagadnienia, wskazówki metodyczne, przykłady, zawiera pani w tworzonych przez siebie scenariuszach?
Dokładnie. Całe zajęcia, łącznie godzinne czy dwugodzinne, są dokładnie rozpisane: co, jak, z czym, w jakiej kolejności, czasie... Oczywiście nauczyciele, którzy zechcą takie zajęcia realizować, nie muszą się ściśle trzymać moich pomysłów, mogą mieć własne.
Słucham i myślę sobie, że komisja konkursowa dobrze wybrała... Takie scenariusze to ogrom pracy twórczej, ale nie tylko. To także konieczność uzyskania wiedzy, ogromnej wiedzy z najróżniejszych zakresów. Innymi słowy: musi się pani najpierw sama wiele nauczyć, a później wymyślić, jak tę wiedzę wykorzystać i przekazać maluchom...
Taka to jest praca nauczyciela. Trzeba się ciągle uczyć. I to nie tylko o technologii czy inżynierii. Każda grupa jest inna. Grupa! Każde dziecko jest inne. Trzeba je poznać, często metodą prób i błędów znaleźć sposób na dotarcie, na zaangażowanie. To jakby ciągły eksperyment. Miedzy innymi dlatego praca z dziećmi to z jednej strony wyzwanie, z drugiej ogromna satysfakcja, gdy udaje się osiągnąć cel: zdobyć dziecięce zaufanie i zainteresowanie.
Gala, na której ogłoszone będą wyniki tegorocznego konkursu, odbędzie się 8 października. Przed panią więc tydzień niepewności. Niezależnie od pani obaw przed "sławą" życzymy wygranej i zasłużonego tytułu. Właściwie chyba co najmniej w skali powiatu może pani już sie posługiwać mianem "Nauczyciel Roku", a właściwie nie tyle roku, co już kilku ładnych lat. I kolejnych – rzecz jasna.
Wszyscy pochodzą z naszego województwa, natomiast kierowca Volkswagena miał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
kozaostra
2025-08-19 13:57:25
Nie ma to jak postawić radiowóz za krzakami i mierzyć prędkość, co jest niezgodne z prawem, gdyż właściwe to radiowóz powinien być widoczny. No ale czego można się spodziewać po ludziach, bez matury...
Krzysztof M.
2025-08-19 06:33:59
Wywiezione z dziupli samochodowej w pobliżu. Plastikowe różne części samochodów osobowych leżą w różnych miejscach tej i sąsiedniej gminy.
2025-08-18 11:52:37
Szkoda że gmina sprzedała jezioro w starych kiejkutach też byśmy mogli takie cudo zbudować.Tak właściwie to polskie wojsko za podatki Polaków
Krzysztof linkiewicz
2025-08-17 07:56:09
Najgorsze dni i noce Szczytna od lat przywrócić koncerty nie biletowane
Piotr
2025-08-16 22:10:41
Panie nudny wez zejdź już Pan z prezydenta i prawicy i przestań sie Pan tak chwalić, że za wysoka emeryturę, na którą od Pana w życiu nie pobrano składki ZUS, jeździsz Pan na jakieś zagraniczne wypadziki. Weź Pan zeksploruj jakąś najgłębsza jaskinie na swiecie, poleć Pan w kosmos za Swoje pieniądze, pospaceruj Pan po linie że szczytu Czomolongmy. Wtedy będziesz Pan mógł zaimponować tym biednym ludkom z regionu za pomocą tych swoich felietoników. Swoją drogą Panie Redaktorze może już czas zmienić rubrykę ze starych bajerantów na kogoś już świeżego i bardziej optymistycznego. Tak se przemyślałem różne sprawy czytając Tygodnik podczas mojego weekendowego wypoczynku na Kamczatce i przelałem je tutaj...
Kamil
2025-08-16 20:13:27
A dlaczego nie pałac na wodzie? Czemu się tak ograniczać? Może jeszcze pawie...
Śmieszek
2025-08-16 14:38:19
Nie wszyscy mają tyle szczęścia, wyjątkowo w tym roku w Piecach nie dostarczono nawet piasku do zabawy dla dzieci.Jezioro jest brudne coraz bardziej zarośnięte,a nie mowa o ławkach czy sprzęcie sportowym który by bardzo się przydał.Jesli jezioro i jego nabrzeże nie zostanie oczyszczone to nie długo nie będzie skrawka aby zamoczyć chociaż nogi.A podatki też płacimy,więc proszę o nas też pamiętać.Wioska jest turystyczna,sporo ludzi ma tu domki i przyjeżdża.Przydało by się ten temat ruszyć a społeczeństwo chętnie pomoże.Prosze o nas pamietać.
Turysta
2025-08-16 12:45:24
To było do przewidzenia, uśmiechnięte barany będą tylko uśmiechniętymi baranami...i baranie mają też pomysły. W radzie miasta powinny zasiadać wyłącznie osoby niepowiązana z żadną partią z warszawki, żadnych PISiorów, żadnych POwców, żadnych lewaków ani prawaków, tylko ludzie apolityczni, urodzeni i mieszkający w szczytnie, którym nikt z góry nie będzie podpowiadał, jak zrujnować miasto. Pierwszy do \"odstrzału\" powinien być uśmiechnięty burmistrz, bo taki z niego Szczytnianin, jak ze mnie \"farszafiak\"
Nikoś
2025-08-16 12:23:41
Do strefy gastro powinne zostać zaproszone koła gospodyń wiejskich, można by było zjeść coś naprawdę dobrego j w rozsądnej cenie
Xyz
2025-08-15 06:11:13