Niedziela, 14 Grudzień
Imieniny: Alfreda, Izydora, Zoriny -

Reklama


Reklama

Jak na Dzikim Zachodzie


Państwo Weronika i Czesław Marcinowscy od dwóch lat zmagają się z hałasem, który dokucza im w każdy weekend. - Kiedyś mieszkaliśmy już niedaleko dyskoteki, ale nie było problemów. Przeprowadzając się nie sądziliśmy, że sąsiedztwo innej będzie tak dokuczliwe – żali się małżeństwo.


  • Data:

Państwo Weronika i Czesław Marcinowscy od dwóch lat zmagają się z hałasem, który dokucza im w każdy weekend. - Kiedyś mieszkaliśmy już niedaleko dyskoteki, ale nie było problemów. Przeprowadzając się nie sądziliśmy, że sąsiedztwo innej będzie tak dokuczliwe – żali się małżeństwo.

Marcinowscy mają dość życia w ciągłym hałasie. - Czujemy się jak na Dzikim Zachodzie. Jesteśmy już starsi i chcemy w końcu móc dobrze czuć się we własnym domu. Pragniemy ciszy – mówi pani Weronika. Upragniona cisza, jak twierdzą małżonkowie, jest dla nich tylko w zasięgu marzeń. - Najgorzej jest latem. Wtedy przed klubem wystawiane są stoliki. Krzyki, awantury i bijatyki. W dodatku ludzie po alkoholu zachowują się jak zwierzęta i załatwiają się gdzie popadnie – opowiada pan Czesław. Jednak problem dotyczy nie tylko tzw. "ogródka", ale także każdego weekendu w okresie zimowym. - Teraz jest spokojnie, aż nadejdzie piątek, kiedy głośna muzyka huczy do 4 nad ranem przez dwa dni – dodaje mężczyzna.

Małżeństwo już rok temu napisało wniosek w tej sprawie do Urzędu Miejskiego w Szczytnie, pod którym podpisało się jeszcze dwunastu innych lokatorów bloku przy ulicy Polskiej. Miesiąc później otrzymali odpowiedź: "Straż Miejska dokonała doraźnych kontroli terenu przyległego do lokalu rozrywkowego "Habana" celem potwierdzenia zawartych w podaniu zarzutów odnośnie uciążliwości jego funkcjonowania". Skarga została także przekazana do Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie z prośbą o zwrócenie uwagi na problem i eliminację negatywnych zdarzeń w jego sąsiedztwie. Jednak, jak twierdzi Piotr Korczakowski, rzecznik KPP w Szczytnie, komenda nie otrzymała takiego zgłoszenia. - Do komendy nie wpłynęło pismo z taką prośbą. Jednak ten lokal znajduje się na terenie, który jest objęty codzienną służbą policjantów z KPP w Szczytnie. Gdy któryś z funkcjonariuszy zauważy lub otrzyma jakiekolwiek zgłoszenie o nieprawidłowościach związanych z zakłócaniem spokoju lub porządku publicznego czy też innego rodzaju zdarzeń, niezwłocznie podejmowane są przez policję czynności zmierzające do ich wyjaśnienia – twierdzi Korczakowski. Jak dodaje rzecznik, teren przyległy do tego lokalu znajduje się w szczególnym zainteresowaniu policji. Jednak państwo Marcinowscy twierdzą, że za mało zostało w ich sprawie zrobione, by mogli w końcu zyskać upragniony spokój. - Nie wiemy już gdzie szukać pomocy. Wszyscy odprawiają nas z kwitkiem, a sytuacja jaka była, taka pozostaje bez najmniejszych zmian – mówią.


Reklama

Reklama

Co na to sam właściciel lokalu Krzysztof Zyśk? Jest on zaskoczony całą sytuacją. - Nikt nigdy do mnie nie przyszedł i nie miałem pojęcia, że prowadzony przeze mnie biznes tak przeszkadza ludziom z drugiej strony ulicy – mówi zdziwiony szef "Habany". Jak dodaje mężczyzna prowadzi klub od pięciu lat i pierwszy raz o całej sytuacji usłyszał właśnie od "Tygodnika Szczytno". - Tak naprawdę wystarczyłoby, gdyby ci mieszkańcy przyszli do mnie porozmawiać. Nie czytam w myślach, a po dyskusji na ten temat na pewno doszlibyśmy do jakiegoś porozumienia. Ja ze swojej strony postaram się zrobić wszystko, by nie męczyć ludzi głośną muzyką – mówi Zyśk. Jak się okazuje wystarczy rozmowa, by konflikt został rozwiązany. - Zawsze można w jakiś sposób załatwić problem tak, by obie strony były zadowolone. Należy jednak najpierw o nich wiedzieć – dodaje Zyśk.

Patrycja Woźniak

fot. Patrycja Woźniak



Komentarze do artykułu

Napisz

To też może Cię zainteresować

Reklama


Komentarze

Reklama