Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

Gaz z zapalniczek, muchozol... dzieci same się zabijają! Dwa groźne przypadki w Szczytnie i Pasymiu


We wtorek, 10 stycznia 14-letni chłopak ze Szczytna podtruwał się gazem z zapalniczki. Stanem nastolatka zaniepokoiła się jego mama. Wezwała policję, strażaków oraz pogotowie ratunkowe. Jakiś czas temu w Pasymiu inny nastolatek wdychał muchozol. Skala zatruć przeraża. - W skrajnych przypadkach może dojść do śmierci – przestrzega Barbara Żebrowska, ordynator oddziału dziecięcego szpitala w Szczytnie. Jakiś czas temu ogólnopolskie media opisywały tragedię trojga nastolatków z Mysłowic i Częstochowy. Wdychany gaz z zapalniczki „zabił” tam 12-latka, 15-latka i 18-latka.


  • Data:

Podtruwanie się przez dzieci gazem z zapalniczek, czy innymi środkami typu dezodorant, muchozol – to temat tabu. Rzadko wychodzi on na światło dzienne.

 

- Głównie dlatego, że rodzice mogą nawet nie wiedzieć o tym, że ich dziecko podtruwa się takimi rzeczami – ostrzega Grzegorz Achremczyk, szef szczycieńskiego pogotowia.

 

We wtorek, 10 stycznia służby zostały wezwane do jednego z mieszkań przy ulicy Polskiej w Szczytnie. Tam stanem swojego 14-letniego syna zaniepokoiła się jego mama.

 

- Z uzyskanych informacji wynikało, że dziecko miało truć się gazem od zapalniczki od miesiąca – mówi kapitan Łukasz Wróblewski z KP PSP w Szczytnie. - Sprawdziliśmy budynek pod względem występowania niebezpieczniejszych gazów. Niczego niepokojącego nie ujawniliśmy.

 

Na miejscu pojawili się też policjanci oraz ratownicy medyczni. Chłopiec trafił do szpitala. Na szczęście jego zdrowiu nic nie zagraża. Okazuje się jednak, że takich przypadków zatruć w naszym powiecie jest zdecydowanie więcej. Ratownicy medyczni jakiś czas temu wzywani byli między innymi do dziecka, które wdychało muchozol. Do takiego zdarzenia doszło w Pasymiu.

 

- Takie zachowania niszczą młodego człowieka – mówi wprost Barbara Żebrowska, ordynator oddziału dziecięcego szpitala w Szczytnie. - Gaz rujnuje szare komórki, powoduje niedotlenienie. Dzisiejsza młodzież ma przeróżne pomysły i niestety możliwości. Pojemniki z gazem do zapalniczek, dezodoranty, czy muchozole są ogólnodostępne. Trudno w tej sytuacji o dobrą radę. Myślę, że najważniejsze jest rozmawiać z dziećmi. A to zostało bardzo zaniedbane. Widzę to nawet na naszym oddziele, gdzie dzieci, i ich rodzice zamiast rozmawiać, siedzą wpatrzeni w ekrany swoich komórek czy tabletów. Jest to bardzo smutne, ale i niebezpieczne.


Reklama

 

Doktor Żebrowska podkreśla, że w minionym roku mniej dzieci trafiło na jej odział, czy to po próbie samobójczej, czy czy właśnie z objawami zatruć, o których rozmawiamy.

 

- Być może był to efekt lockdownu i nauki zdalnej – mówi. - Rodzice mieli swoje pociechy bardziej na oku. Być może. A może po prostu dzieciaki trafiały od razu do Olsztyna na specjalistyczne oddziały – dodaje. - To, co w tej chwili obserwujemy, to wzrost liczby dzieci otyłych. Ta liczba przeraża. To już epidemia.

 

Pediatra zachęca rodziców jednak do czujności i obserwacji swoich dzieci.

 

- Takie regularne podtruwanie się może doprowadzić w skrajnym przypadku do śmierci – ostrzega.

 

- Zwracajmy uwagę na nietypowe zachowanie dzieci, posiadanie zapaliczek, dezodorantów, czy pojemników z gazem doładowującym zapalniczki – instruuje Grzegorz Achremczyk, szef szczycieńskiego pogotowia. - Z punktu widzenia dorosłego to niewinna rzecz, ale zadajmy sobie pytanie: po co to naszemu dziecku – mówi. - Muchozol zawiera pestycydy, to śmiertelnie niebezpieczne preparaty dla każdego. Wdychane mogą powodować zawroty głowy, wymioty, drgawki, a w skrajnych przypadkach nawet śmierć – ostrzega.

 

Takie zachowania nastolatków od lat niepokoją też policjantów.

 

- Staramy się edukować rodziców na spotkaniach na przykład w szkołach – mówi sierżant Agata Stefaniak ze szczycieńskiej policji. - Bez ich czujności, wsparcia trudno ustrzec dzieci i młodzież przed tym zagrożeniem, bo środki takie jak gaz do zapalniczek, czy dezodoranty, preparaty owadobójcze typu muchozol są po prostu ogólnodostępne. Bez edukacji, świadomości trudno walczyć z tym zjawiskiem – dodaje.

Reklama

 

Kilka lat temu, na skutek odurzania się gazem do zapalniczek, zmarło trzech chłopców – dwunastolatek z Mysłowic, 15-letni Mateusz z Częstochowy oraz 18-letni Damian z Mysłowic.

 

Gaz z zapalniczek zabija dzieci. Propan-butan jest cztero–, pięciokrotnie silniejszy od innych środków odurzających. Szybko też uzależnia.

 

– Mózg wygląda jak sito, a braki mają średnicę monety pięciozłotowej – ostrzegają specjaliści.

 

Gdzie dzieci wdychają te środki?

 

- Często gdzieś pod blokiem, na boiskach, pod szkołą, a zdarza się, że i domu – mówi Grzegorz Achremczyk.

 

Policjanci przyznają, że nie można tutaj mówić o przestępstwie. Bolejemy nad tym, że nie ma zakazu sprzedaży tych środków osobom do lat 18. Być może wtedy problem miałby mniejszą skalę – przyznają i apelują do rodziców o większą czujność.



Komentarze do artykułu

szczytno BGC

za moich czasach to się zioło paliło z pod japy : )

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama