Emeryt ze Szczytna Andrzej Filiński (69 l.) pływał właśnie z żoną łódka po jeziorze Świętajno, gdy usłyszał przeraźliwe wołanie o pomoc. Bez wahania rzucił się na ratunek dwóm młodym mężczyznom, którzy tonęli na środku jeziora. Jednego wciągnął na swoją łódkę, drugiemu podał kapok i uspokoił. Bez wątpienia młodzi mężczyźni zawdzięczają mu życie.
Do tego dramatycznego zdarzenia doszło w piątek, 26 czerwca, czyli w pierwszy dzień wakacji. Trójka młodych ludzi właśnie rozpoczęła wakacyjny weekend w Warchałach. Dwóch 26-latków i kobieta wynajęli rower wodny. Wypłynęli nim na środek jeziora. W pewnym momencie jeden z nich chciał się schłodzić i wszedł do wody. Niestety, zachłysnął się i zaczął tonąć. Na ratunek rzucił się jego kompan. Obaj zaleźli się w wodzie. Obaj nie umieli pływać. Dziewczyna, która została na rowerze wodnym, nie była w stanie samodzielnie dopłynąć do nich. Silny wiatr spychał rower i rozdzielał coraz bardziej całą trójkę. Zaczęła panikować. Wołać o pomoc. Za chwilę do krzyków o ratunek dołączyli się też dwaj mężczyźni, którzy byli w wodzie.
W tym samym czasie na jeziorze znajdował się Andrzej Filiński wraz ze swoją żoną Barbarą. Pływali łódką.
- Momentami był jednak tak potworny szkwał, że musieliśmy schronić się w zatoczce – mówi pan Andrzej. - Wpłynęliśmy. Była tam cisza i słońce. W pewnym momencie usłyszałem przeraźliwy krzyk z wołaniem o pomoc. Powiedziałem żonie, że chyba nikt nie żartuje w ten sposób. Wychyliliśmy się łódką z zatoczki i wtedy zauważyłem dwóch chłopaków w wodzie i dziewczynę na rowerze wodnym. Wiatr spychał ich na środek jeziora i rozdzielał. Byli około 500 metrów od nas. Mam kłopot z kręgami szyjnymi, nie mogłem odwracać głowy, dlatego poprosiłem Barbarę, aby mnie nawigowała, a ja co sił w rękach gnałem im na ratunek. 5-7 minut takie płynięcie na pełnych obrotach i byłem przy pierwszym tonącym.
26-latek nie miał kapoku. Nie potrafił też pływać. Był blady i wycieńczony. Nie był w stanie samodzielnie dostać się na łódkę. Żona pana Andrzeja przesiadła się na dziób łodzi, potem małżeństwo wspólnie pomogło tonącemu wejść od strony rufy do łódki.
- Był blady jak ściana, niesamowicie wystraszony, myślę, że jeszcze kilka chwil a utonąłby – opowiada pan Andrzej. - Potem dopłynęliśmy do drugiego. Miał przy sobie kapok. Dlatego tylko go uspokoiłem, bo strasznie panikował i poprosiłem, aby złapał się naszej łodzi. Wspólnie podpłynęliśmy do 20-letniej dziewczyny na rowerze wodnym, którą wiatr znosił na środek akwenu. Była równie roztrzęsiona. Spanikowana. Płakała.
Pan Andrzej pomógł pomógł obu mężczyznom przejść na rower wodny. Ktoś inny z brzegu wezwał pomoc. Nad jeziorem pojawili się strażacy, karetka pogotowia i policjanci. To oni przejęli całą trójkę.
Młodzi mężczyźni i kobieta to mieszkańcy Mazowsza. Ratownicy nie mają wątpliwości, że obaj panowie życie zawdzięczają panu Andrzejowi.
- Ten bez kapoku mówił nam, że musi koniecznie odnaleźć pana z łódki i osobiście mu podziękować, bo wie, że uratował mu życie – mówi „Tygodnikowi Szczytno” jeden z ratowników. - Gdyby nie pan Andrzej byłoby z nim maranie. Myślę, że moglibyśmy nie zdążyć mu na ratunek.
Pan Andrzej nie czuje się jednak bohaterem.
- Każdy postąpiłby identycznie na moim miejscu – mówi. - Od lat mam patent ratownika wodnego i choć nie przepracowałem tym zawodzie ani jednego dnia, to doskonale wiem, jak woda potrafi być niebezpieczna. Kapoki to podstawa. Tam ich zabrakło. Zabezpieczony, i to źle, był tylko jeden z mężczyzn. Kapok się wypiął i mu odpłynął. Przyznam, że panowie mieli dużo szczęścia, że byliśmy z żoną w pobliżu, bo inaczej byłoby z nimi krucho.
Pan Andrzej ma 69 lat, od dwóch jest emerytem. Urodził się w Szczytnie. Zawodowo był ślusarzem. Przez lata pracował m między innymi w Polskich Zakładach Zbożowych w Szczytnie. Wspólnie z żoną wychowali dwie córki.
- A teraz naszą radością jest księżniczka wnuczka i dwóch wnuków – żartuje. - Właśnie za chwilę jedziemy z nimi na rowery i może nad jezioro. To teraz nasza radość życia.
Sprawą zajmują się też policjanci. Z ich ustaleń wynika, że cała trójka spożywała alkohol.
- Młodzież złamała wszelkie możliwe zasady bezpieczeństwa podczas wypoczynku nad wodą – mówi sierżant Izabela Cyganiuk ze szczycieńskiej policji. - Gdyby nie szybka reakcja służb i pana Andrzeja, który akurat tamtędy przepływał, mogło dojść do tragedii. Przypomnę, że w ubiegłym roku w jeziorach powiatu utonęły 3 osoby. Z analizy przypadków utonięć wynika, że głównymi przyczynami tych wypadków były nieostrożność i alkohol.
Człowieku ,dla swojego dobra ,ocal resztki godności i zniknij z mediów ,już wystarczająco się skompromitowałeś swoją kampanią
andrzej
2024-05-17 10:27:23
A kto to jest Krzysztof Furczak ? Aktor jakiś czy celebryta?
andrzej
2024-05-17 10:21:28
Nie rozumiem ,co to ma do rzeczy? Można potańczyć w czwartek i w piątek pójść do pracy ,tak jak ja to zrobiłem. W niedzielę też niektórzy pracują ,więc sobota nie pasuje ,ale rozumiem ,że to Pani/Panu ma pasować ,tak?
andrzej
2024-05-17 10:14:03
Panie Zbyszku serdeczne gratulacje
DaroK
2024-05-17 09:13:23
Nie wiem, co takiego Pani Sylwia uczyniła dla Powiatu Szczycieńskiego i jakie ma z tego tytułu zasługi, ale widzę ją zawsze uśmiechniętą na każdym zdjęciu w lokalnej gazecie. Powinno chyba być tak, że najpierw coś pozytywnego zrobię dla lokalnej (a może i nie tylko lokalnej) społeczności, a potem pozuję do zdjęć z szerokim uśmiechem. Ciekawe jak tam w popegierowskich wioskach wokół Dźwierzut? Pewnie ludzie tacy sami, tzn. uśmiechnięci.
Komandor Bond
2024-05-17 07:25:29
W dużych miastach nawet poza centrum są takie drogi. Ludzie którzy mają olej w główie nigdy nie zdecydowaliby się na wymianę takiej drogi na tandetną kostkę brukową. Niestety kilka właścicieli starych kilkunastoletnich rzęchów zadecydowało… mam nadzieje że nie przeszkadza im jezioro i roślinność a góralom to że mają pod górkę do pracy… Totalny brak wyobraźni.
Porażka
2024-05-16 23:35:32
Ładnie wypisują mandaty na kolanach :)
qwe
2024-05-16 10:38:04
50
Dorota Siemiatkowska
2024-05-15 15:11:19
Przyjdzie deszcz i .....
2024-05-15 14:20:27
Kto taki?
Ja
2024-05-15 14:11:19