Niedziela, 24 Listopad
Imieniny: Elżbiety, Katarzyny, Klemensa -

Reklama


Reklama

Dwa gazy – felieton Romana Żokowskiego


Jakaż to głęboko zakorzeniona tradycja tkwi w tym narodzie, że nie można jej wyplenić? Mowa oczywiście o spożywaniu alkoholu. Gdy dwóch Polaków się spotyka, to muszą coś wypić. Inaczej spotkanie nie miałoby sensu i zaliczyć by je można do nieudanych. Ale gdy po takim spotkaniu Polak siada za kierownicę, to już nie tradycja, to głupota lekko powiedziawszy. Jak z tą głupotą walczyć, skoro przez tyle lat nie udało się jej opanować?


  • Data:

Statystyki w tym temacie są zatrważające. Często z różnych mediów dowiadujemy się, że w weekend Policja zatrzymała tysiąc pijanych kierowców. To tysiąc potencjalnych zabójców drogowych, którzy używają niebezpiecznego narzędzia jakim jest samochód. To aż tysiąc zabójców zatrzymanych przez Policję. A ilu było takich, którym się udało?

 

Aż strach pomyśleć. I pomimo apeli, straszenia surowymi karami, ludzie ciągle piją i jeżdżą. Ci nietrzeźwi kierujący wyrastają jak grzyby po deszczu. Gdzie poleje się trochę alkoholu, tam już wyrasta nietrzeźwy kierujący. W żaden sposób nie można Polakom zaszczepić zasady „piłeś - nie jedź, jedziesz - nie pij”. Apele nie pomagają, kary nie odstraszają, więc jak walczyć z tymi przestępcami?

 

Tak jak w średniowieczu czyli ogniem i mieczem, bo tu trzeba wypalić to zło do gołej ziemi. Prawo wobec tych przestępców jest zbyt łagodne. Jeszcze kilka(naście) lat temu nietrzeźwym kierującym zabierano narzędzia przestępstwa czyli samochody. Jechałeś po pijaku, to samochód posłużył ci do popełnienia przestępstwa i auto automatycznie zabierano delikwentowi. Później od tego odstąpiono, bo w grę wchodził aspekt własności pojazdu.

 


Reklama

Współwłaścicielem pojazdu jest zazwyczaj współmałżonek, którego nie można karać za przewinienia kierowcy albo właścicielem pojazdu jest pracodawca. Najpierw uchwalono przepis, aby zabierać pijakom auta, a później się z tego wycofano. A co mnie, normalnego Kowalskiego, interesuje czyj to jest samochód? Może być i papieża, ale jak popełniono nim przestępstwo, to narzędzie przestępstwa powinno być zabrane. Państwo i prawo w tym zakresie powinno być twarde i nieugięte. Samochód użyty do przestępstwa, powinien być odebrany przestępcy, sprzedany, a pieniądze ze sprzedaży powinny pokryć koszta sądowe. Państwo, a w szczególności przepis prawny, nie może działać na korzyść przestępcy. Niech później właściciele pojazdów dochodzą odszkodowania od sprawcy.

 

Druga strona medalu to kara. Art. 178 a § 1. mówi „kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Czy jest to wystarczająca kara dla potencjalnego zabójcy? Tak zabójcy, bo tak trzeba nazywać nietrzeźwych kierujących.

 

Kara max 2 lata i to w zawieszeniu to niewiele. Samochód oddajemy sprawcy i dalej może popełniać to samo przestępstwo. Dopiero jak następnym razem dojdzie do tragedii, to szuka się winnych. Wtedy mówi się, że państwo nie zadziałało, bo pozwolono sprawcy dalej jeździć. Ale gdyby państwo za pierwszym razem było skuteczne do tragedii by nie doszło.

Reklama

 

Lecz wiadomo... Polak zawsze mądry po szkodzie. Samo tworzenie przepisów prawa budzi podejrzenia. Dlaczego przepis mówi, że kara może być taka albo taka lub taka? Dlaczego nie ma jednej kary za konkretne przestępstwo tylko pozostawia się furtkę ustalania wysokości wyroku? Na to pytanie niech każdy sobie sam odpowie. Jedno jest pewne, że dopóki będziemy pobłażać drogowym przestępcom, tej zarazy z naszych dróg nie wyplenimy.

 

Miłośników jazdy na dwóch gazach nie brakuje i walka z nimi, to jak walka z wiatrakami. Ale znalazł się taki co walczył z wiatrakami, więc może znajdzie się taki, który zawalczy z drogowymi przestępcami. Może trzeba wywiesić ogłoszenie o treści: „bohater potrzebny od zaraz?”.

 

Roman Żokowski



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama